LFX

#WIC 1 – Wstęp do Warsztatów Identyfikacji Celów

Mamy połowę lutego. Niektórzy świętują pierwsze sukcesy w swoich postanowieniach noworocznych, inni już je porzucili, a jeszcze inni – i do tych się zaliczam – po prostu robią swoje nie przejmując się tym, jaką mamy datę.

Od dłuższego czasu właśnie tak to u mnie wygląda. Przełom lat oznacza kolejną stronę w moim bullet journalu, czas na przewieszenie kalendarza, zmianę cytatu z Pisma Świętego, na który mam zwracać szczególną uwagę i jeszcze parę pomniejszych zmian, ale generalnie 1 stycznia to dzień, jak co dzień. Początek roku kalendarzowego (dowolnego innego z resztą też) nie jest dla mnie okresem wielkiego deklarowania zmian w życiu.


Ten wpis jest częścią cyklu Warsztaty Identyfikacji Celów (WIC). Nie zaczynaj ich od tego ćwiczenia – warsztaty tworzą logiczną całość i żeby naprawdę z nich skorzystać, powinieneś przejść po kolei przez wszystkie wpisy:


Albo inaczej: nie jest pod tym względem uprzywilejowany w stosunku do innych dni roku. Mam pełną świadomość, że jeśli chcę zacząć pracować nad czymś w swoim życiu, nie będzie do tego lepszego czasu niż „teraz”.

Problem pojawia się, gdy pomysłów nad pracę nad sobą jest dużo, a w ciągu jednego „teraz” mogę się generalnie zająć tylko jednym z nich. Wtedy do akcji trafia kalendarz, lista zadań i notatnik, które pomagają mi opanować wszystkie sprawy, które chciałbym wziąć w swoje ręce.

Ale zanim dowolny pomysł trafi do mojego systemu zarządzania działaniem, musi przejść przez bardzo restrykcyjny filtr – sprawdzam, czy mieści się w mojej specjalności. I właśnie o tym filtrze chcę Ci opowiedzieć w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

A teraz wróćmy do początku.

Skąd w ogóle ten pomysł?

W najbliższych kilku wpisach pokażę Ci metodę identyfikacji celów, którą ułożyłem mniej-więcej na rok przed tym, jak zacząłem pisać bloga.

W tamtym czasie interesowałem się rozwojem osobistym i starałem się trochę zorientować w temacie. Słuchałem wtedy wielu audiobooków RTCK (głównie jeszcze-wtedy-Jezuity Fabiana Błaszkiewicza i o. Adama Szustaka OP), sięgnąłem do podstaw teorii logoterapii Frankla, sprawdzałem różne metody zarządzania działaniem, przypomniałem sobie coś z filozofii i psychologii na studiach (dużo tego nie było, bo miałem ich tylko po kilkadziesiąt godzin), dodałem trochę ze swojego doświadczenia i zebrałem najistotniejsze rzeczy w jedno miejsce. W ten sposób ułożył mi się zestaw ćwiczeń, który pomógł mi w odkrywaniu celów, które w sobie noszę.

Gdy miałem w głowie gotową metodę, przetestowałem ją na sobie w czasie Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Zobaczyłem że działa, więc zacząłem się nią dzielić ze znajomymi z różnych kręgów (również z pierwszymi odbiorcami mojego newslettera), a w końcu przeprowadziłem parę razy warsztaty tak, jak od początku je sobie wyobrażałem – z grupą w sali. Okazało się, że dla wielu osób jest pomocna, więc… zakopałem ją i trzymałem z myślą, że kiedyś zacznę na niej zarabiać. I tak przeleżała ładnych parę lat w mojej głowie i na dysku.

Niedawno pomyślałem, że przecież i tak odszedłem już od pomysłu zarabiania na blogu, więc mogę spokojnie podzielić się moją metodą ze wszystkimi. I tak doszliśmy do dzisiejszego wpisu.

Jak to będzie wyglądało?

Warsztaty, na których przechodziłem z uczestnikami przez całą metodę, trwały około trzech-czterech godzin. To trochę czasu i gdybym chciał wszystko zmieścić w jednym wpisie, większość osób po pewnym czasie przestałaby robić ćwiczenia, co pozbawiłoby takiego wpisu sensu. O ile w ogóle ktoś doszedłby do końca takiego megawpisu.

Dlatego podzieliłem warsztaty na krótsze wpisy, które będą się ukazywać co 2-3 tygodnie. Każdy z nich będzie obejmował z grubsza jeden etap do przepracowania w kilka-kilkanaście minut. Wiem, że patrząc na efekty mojego blogowania w ostatnich latach nie brzmię teraz wiarygodnie, ale naprawdę będę je publikował regularnie i dokończę cały cykl.

Przy okazji zachęcam Cię do zapisania się na mój newsletter – wtedy nie przegapisz żadnego z odcinków kursu. Możesz też dołączyć się do grupy na Facebooku, żebyśmy mieli ułatwiony kontakt. Obydwie te metody pozwolą Ci łatwo zadać mi pytanie, jeśli w czasie odkrywania swoich celów na czymś utkniesz. Gdy przygotuję już wszystkie wpisy z kursu (jestem ze szkicami trochę do przodu w stosunku do tego, co publikuję), zrobię z nich e-booka i udostępnię odbiorcom newslettera i ludziom z grupy, więc będziesz mógł w ten sposób skończyć warsztaty we własnym tempie, nie czekając na kolejne wpisy.

W razie czego, od razu podrzucam formularz do zapisów na newsletter:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.

Tak wygląda moja część kontraktu. Teraz bardzo ważna sprawa:

Co musisz zrobić?

Te wpisy nie będą do czytania. Będą do tego, żebyś na nich pracował. Dlatego mam do Ciebie tylko jedną sprawę: jeśli decydujesz się do nich siąść, rób ćwiczenia zgodnie z tym, co opisuję.

Nie spiesz się i nie oszukuj. Nie pomijaj też żadnego ćwiczenia – nawet, jeśli w danej chwili wydaje Ci się oczywiste albo głupie. To ma być czas i wiedza dla Ciebie, więc przechodź przez ćwiczenia porządnie.

Żeby się do tego przygotować pomyśl już dzisiaj, jak będziesz zapisywał wyniki. To bardzo ważne, żebyś i w czasie wykonywania ćwiczeń, i po całych warsztatach mógł wrócić do nich wrócić. Możesz przeznaczyć na to specjalny zeszyt (16-kartkowy powinien wystarczyć), założyć sekcję w kalendarzu, zbierać luźne kartki z notatkami, pisać na komputerze – wybierz metodę, która działa u Ciebie najlepiej. W razie czego, do wpisów będę dołączał szablony, które możesz wydrukować i wykorzystać w czasie ćwiczeń.

Ze swojej strony zobowiązuję się do dowiezienia Cię do końca kursu tak, żebyś wyszedł z listą co najmniej 14 swoich celów. Wtedy też dam Ci parę wskazówek, jak możesz kontynuować pracę z metodą, którą poznasz w czasie całych warsztatów. Co dalej z tym zrobisz – to już będzie zależało tylko od Ciebie.

Będę bardzo wdzięczny, jeśli powiesz o tych warsztatach swoim znajomym. Chciałbym, żeby jak najwięcej osób mogło z nich skorzystać, więc każde udostępnienie czy polubienie wpisu jest dla mnie bardzo ważne.

Jeśli w czasie warsztatów dowiesz się o sobie czegoś bardzo ważnego albo po prostu spodobają Ci się ćwiczenia, zawsze możesz mi postawić kawę korzystając z zielonego przycinku po prawej stronie. Ale nie musisz – to już wyłącznie Twoja decyzja.

Co dalej?

Dzisiaj nie zaczniemy pracy nad żadnym z ćwiczeń. Wiesz, czego od Ciebie oczekuję i chcę Ci dać chwilę na zastanowienie się, czy w to wchodzisz. Chociaż mam cichą nadzieję, że odpowiesz „tak”.

Tak, jak wspomniałem, kolejny wpis ukaże się na przełomie lutego i marca. Wtedy też zaczniemy ciężką orkę, która w dłuższej perspektywie doprowadzi Cię do odkrycia zupełnie nowego podejścia do czegoś tak zwyczajnego, jak lista zadań.