magia procesów, zdjęcie: suzanne-d-williams@unsplash.com, CC-0
LFX

Wdrażaj procesy!

Z moich obserwacji wynika, że bardzo dużo ludzi dookoła nie jest szczęśliwych z tego, jak wygląda ich życie. Szczególnie, jeśli do pewnego momentu wszystko układało im się dobrze, a potem zdarzyło się TO – i tu podstaw jakiekolwiek małe lub wielkie wydarzenie, które może zaburzyć tok życia. Potem sytuacja się odwraca i czeka się na kolejne wydarzenie, które tym razem pozwoli wrócić danej osobie „na falę”. Takie nastawienie to pozostawienie wszystkiego przypadkowi. To nie jest modus operandi operatora. Operator nie wierzy w wydarzenia.

Jakoś tak jest, że mamy tendencję do przeceniania wydarzeń i niedoceniania procesów, które za nimi stoją. Dla przykładu, popatrzmy na nagłówki serwisów informacyjnych z 30 maja 2017 roku:

  • Do rzeczy: „Polscy komandosi odbili 11 zakładników w Afganistanie”,
  • Gazeta Wyborcza: „MON chwali się sukcesem. Polscy komandosi odbili zakładników w Afganistanie”,
  • Niezależna: „Polscy komandosi odbili zakładników w Afganistanie”,
  • Dziennik Gazeta Prawna: „Polscy komandosi pomogli Afgańczykom odbić zakładników. „Nie podejmując walki, przeciwstawili się fali terroru”,
  • Super Ekspress: „Polscy komandosi ODBILI grupę zakładników w Afganistanie”,
  • TVN24: „Brawurowa akcja polskich komandosów. Odbili zakładników „.

Te wszystkie nagłówki opisują wydarzenie – odbicie zakładników. Nawet nie operację odbicia, a samo odbicie. Bo z wydarzeniem łatwo jest się przebić. Niezależnie od tego, czy dotyczy zakładników, wygranej na loterii, wielkiej wtopy rządu, pikiety ekologów czy czegoś jeszcze innego. Wydarzenie jest fajne, medialne, coś się dzieje – a następnego dnia można o nim zapomnieć i przejść do następnego.

Problem w tym, że w życiu większość rzeczy nie dzieje się przez wydarzenia. A raczej za każdym wydarzeniem – szczególnie wartościowym – stoi żmudny, nudny, powolny proces. Rzecz zupełnie niemedialna.

Bo bądźmy szczerzy: nagłówki w stylu „Piotrek dzisiaj zrezygnował z pączka” albo „Kajetan pierwszy raz od sześciu lat zrobił 10 pompek” nie zainteresowałyby nikogo – oczywiście, o ile nie dotyczyłyby znanych celebrytów i nie byłyby publikowane na portalu z co najmniej 80% udziału koloru różowego w logo. Nikt nie pomyśli, że tak naprawdę nie ma żadnej różnicy pomiędzy nagłówkiem takim a jednym z przytoczonych powyżej. Bo zanim operator wyprowadzi z budynku odbitego zakładnika, spędza tysiące godzin na testach, szkoleniach i wyrzeczeniach. A te tysiące godzin kiedyś zaczynają się właśnie od jednej serii pompek albo odmówienia sobie pączka.

Co więcej – patrząc z perspektywy „procesowej” samo wydarzenie tak naprawdę staje się nudne. Bo zamiast wystrzałowej akcji odbicia zakładników, widzisz po prostu konsekwencję – i element – procesu szkolenia operatorów. Akcja odbicia zakładników jest po prostu kolejnym zadaniem zrealizowanym przez naszych specjalsów. Po nim wrócili do bazy, odpoczęli i w kolejną noc pojechali na następną robotę. Patrząc na skalę czasową procesu szkolenia operatora – taka pojedyncza operacja jest praktycznie nic nie znacząca i można ją zaniedbać.

Po co ten przydługi wstęp… Czy tego chcesz, czy nie (i nieważne, za jak niepowtarzalnego się uważasz), Twoje życie składa się w dużej mierze właśnie z procesów. Jeśli będziesz tego świadomy, możesz zacząć je projektować – lub przeprojektowywać – tak, żeby pomagały Ci realizować Twoje cele. Jeśli pozwalasz im kreować się samoistnie… cóż, będzie tak, jak z nawykami. W pewnym momencie zaczniesz uważać, że masz pecha i winić za niepowodzenia wszystko dookoła, zamiast wziąć za te procesy odpowiedzialność.

Możesz, na przykład, co miesiąc dziwić się, gdzie podziała się Twoja wypłata i obiecywać sobie, że w kolejnym miesiącu będziesz się lepiej pilnował. Ale możesz też postawić na proces prowadzenia budżetu domowego. Zacząć od przeczytania, jak to zrobić na blogu Michała Szafrańskiego lub w jego książce. Potem spróbować zrobić budżet na pierwszy miesiąc. Zauważyć, że totalnie Ci się rozjechał z rzeczywistością i zrobić lepszy na miesiąc drugi. I tak krok po kroku dotrzeć – może po parunastu latach – do stanu, w którym dokładnie wiesz, co się dzieje z każdą Twoją złotówką.

Możesz się denerwować, że cały czas masz bałagan w domu. Możesz też wdrożyć proces odkładania rzeczy na miejsce po ich użyciu. Brudne ubrania do kosza na pranie, a nie na podłogę. Brudne naczynia do zlewu albo zmywarki. Resztki z obiadu od razu do kosza albo lodówki (a co z talerzem, który Ci został w ręce – patrz poprzednie zdanie). Książki po przeczytaniu na półkę. Po paru miesiącach takiego życia zauważysz, że naprawdę mało zostało Ci do posprzątania.

Możesz narzekać na to, że wszyscy dookoła awansują, a „nie ma pracy dla ludzi z Twoim wykształceniem„. Zamiast tego możesz procesowo przez pół godziny dziennie uczyć się nowych rzeczy, choćby czytając lub słuchając książki w drodze z pracy. Jeśli przez rok odbędziesz około 100 godzin nadprogramowego szkoleń i nadal nie będziesz potrafił znaleźć lepszej pracy to… cóż, coś jeszcze po prostu robisz źle.

I tak dalej. Proces to po prostu zaplanowane działanie, które zwiększa prawdopodobieństwo osiągnięcia rezultatów, na których Ci zależy, i pozwala je uzyskać w sposób powtarzalny. Nawet jeśli nie jesteś tego świadomy, to prawdopodobnie masz już wdrożony proces ubierania się do pracy, przygotowania śniadania, przygotowania imprezy, poszukiwania pracy, uczenia się, kąpieli, ruszania samochodem spod domu, robienia zakupów, poprawy sprawności fizycznej, poszukiwania żony i wiele, wiele innych – zarówno na poziomie „operacyjnym” (czyli czynności codziennych – te procesy nazywam procedurami i pisałem już o nich przy okazji improwizacji według schematu), jak i „strategicznym” (określającym to, jak chcesz żyć). Podobnych procesów (czy procedur) używają operatorzy do otworzenia drzwi, oczyszczenia pojedynczego pomieszczenia, przejścia przez korytarz (na poziomie operacyjnym), ale też całościowego przeprowadzenia operacji (od planowania do odtworzenia zdolności bojowej), selekcji kandydatów, szkolenia operatorów, wybierania liderów (na poziomie strategicznym) i tak dalej. Chodzi o to, żeby jak najmniej rzeczy (bo realne „nic” jest pewnie nie do osiągnięcia pozostawić przypadkowi.

Oczywiście, każdy by wolał rozwiązanie w stylu „już za miesiąc nie będziesz się martwił o swoją wypłatę”, „zapomnij o bałaganie raz na zawsze” albo „zdobądź pracę, na którą zasługujesz już dziś!”. Uwielbiamy wydarzenia. Wiem o tym ja. Teraz – mam nadzieję – wiesz o tym też Ty. I wie o tym każdy sprzedawca. Dlatego ciągle przez internet, telefon czy w sklepie dostajesz oferty tego, jak coś mieć „już teraz”. Tylko w praktyce albo one nie działają, albo i tak wymagają wdrożenia procesu. Bo na dziesiątej stronie poradnika „Jak w miesiąc dojść do miliona bez kapitału początkowego” dowiesz się, że jednak ten miesiąc liczy się od momentu, kiedy masz 999 000 zł. Książka „Magia sprzątania” (jedyna realna w tym akapicie:-) ) tak naprawdę opisze Ci proces, który musisz wdrożyć, żeby ułatwić sobie sprzątanie domu. A na ulotce o kursie „W miesiąc znajdź wymarzoną pracę” doczytasz, że autorzy nie zwracają pieniędzy w przypadku niepowodzenia związanego z niedopasowaniem Twojej dotychczasowej kariery do profilu uczestnika kursu. Nie daj się oskubać sprzedawcom wydarzeń:-).

Żeby nie było – czy możliwe jest życie bez procesów? Jasne, że tak! Można trafić szóstkę w totka na „chybił-trafił”. W procesach chodzi tylko i wyłącznie o prawdopodobieństwo (no i ciężką pracę). Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli nieskończonej liczbie małp dać maszyny do pisania i kazać im pisał nieskończoną ilość czasu, to w końcu napisałyby wszystkie dzieła Shakespeara. I mniej-więcej tak wygląda życie bez świadomości procesów: kiedyś w końcu może Ci się uda, bo prawdopodobieństwo nie jest zerowe. Podobnie, jak możesz zgarnąć sześciu przypadkowych ludzi z ulicy, dać im broń i posłać w nocy do budynku, gdzie są przetrzymywani zakładnicy. Mają jakieś szanse, że uda się ich odbić, prawda? No, to właśnie tyle jest w tym sensu – zostawiasz wszystko przypadkowi. Czasem coś może Ci się udać. Ale jeśli celujesz w przewidywalne i powtarzalne rezultaty – potrzebujesz do tego procesu.

Teraz pewnie się narażę wielu osobom, ale w ujęciu procesowym nigdy, przenigdy nie masz w życiu pecha. Jeśli cały czas nic Ci nie wychodzi, to po prostu polegasz na złych procesach. Dobra wiadomość jest taka, że procesy możesz zmienić. A jeśli uważasz, że po prostu masz pecha – cóż, z tym już nic nie zrobimy.

Ostatnie przemyślenie: tak, zdarzają się wydarzenia, które demolują życie. Choćbyś nie wiem jak pilnował u siebie procesu bezpiecznej jazdy, możesz trafić na kogoś, kto w ogóle o to nie dba i wjedzie w Ciebie czołowo. Możesz mieć świetnie wypracowany proces dbania o zdrowie i nagle dowiesz się, że masz raka (chociaż w tym przypadku prawdopodobnie dowiesz się o tym o wiele wcześniej, niż gdybyś o zdrowie nie dbał). Niespodziewane tragedie zdarzają się w życiu każdego z nas i nie ma sposobu, żeby ich uniknąć. Ale znowu – dzięki prowadzeniu swojego życia według dobrych procesów, łatwiej będzie Ci przejść przez takie sytuacje.

Jeśli ten wpis jest dla Ciebie ciężki – wróć do niego jutro lub pojutrze. A jeśli wszystko za bardzo zagmatwałem – śmiało mnie dopytuj w komentarzach o wyjaśnienia. Naprawdę wierzę w to, że dobre procesy pomagają w życiu. Do tego stopnia, że na swoim weselu, gdy ktoś mówił mi „Ty to masz szczęście”, odpowiadałem

To nie szczęście, tylko ciężka praca

i zostawiałem rozmówcę ze szczęką przy podłodze.

O procesach pewnie jeszcze wspomnę w przyszłych wpisach, ale dzisiaj chciałem Cię szczególnie zaprosić do procesu, dzięki któremu każdy dzień Twojego życia stanie się operacją specjalną. Jeśli chcesz, żebym pomógł Ci go wdrożyć (albo nie chcesz przegapić żadnego przyszłego wpisu o procesach), zostaw poniżej swój e-mail i zapisz się na newsletter:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.

Linki do książek „Finansowy Ninja”, „Magia sprzątania” i serwisu Legimi to linki afiliacyjne – jeśli je wykorzystasz do zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną zyskiem.