odbicie w zwierciadle, zdjęcie: Tiko Giorgadze@Unsplash.com, CC-0
odprawa

W krzywym zwierciadle (Łk 23, 35-43)

Dzisiaj, w Uroczystość Chrystusa Króla, Kościół nie przypomina w liturgii jakiegoś wielkiego cudu Jezusa albo sławnego przemówienia, które wygłosił. Zamiast tego, czytanie z Ewangelii przywołuje obraz Jezusa wiszącego na krzyżu. Czy to jest w porządku?

Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym. Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie. Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest Król żydowski. Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas. Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju.

W dzisiejszej Ewangelii słowo „król” pada dwukrotnie. Pierwszy raz w odniesieniu do szyderstw żołnierzy rzymskich. Drugi – przy opisie tabliczki, którą Piłat kazał zawiesić na krzyżu. Jezus, jak już wspomniałem, wisi na krzyżu i ma siłę powiedzieć tylko kilka słów. A wśród osób, które go otaczają, większość albo się z Niego śmieje, albo Mu dogaduje. Czy to jest obraz króla?

Myślę, że takim obrazem Króla Jezus chciał nam zwrócić uwagę na to, jak bardzo grzech nas oddalił od Boga, do którego przecież mieliśmy być podobni. Chciał pokazać, jak bardzo pokręciliśmy wszystko na tym świecie w stosunku do pomysłu, jaki On miał na nas. Dlatego nie mamy w Ewangeliach czytania o tym, że np.. po przemienieniu na górze Tabor Jakub, Jan i Piotr ujrzeli Jezusa siedzącego na tronie w koronie i rządzącego światem. Nie, takie widzenie będzie miał święty Jan (który, swoją drogą, jako jedyny z apostołów patrzył na scenę królowania na Krzyżu) dopiero parędziesiąt lat później. Swoim uczniom Jezus zostawił obraz Króla pobitego, przybitego do deski i wiszącego w oczekiwaniu, aż nie będzie już miał siły zrobić kolejnego oddechu. Grzech sprawił, że tak wygląda u nas Król. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak w takim razie naprawdę wyglądają jego słudzy.

Ale w tym czytaniu jest coś jeszcze, co trafia do mnie bardzo osobiście. Ta tabliczka. Piłat przyczepił na Krzyżu tabliczkę w trzech współczesnych językach żeby każdy, kto tamtędy przechodził, mógł przeczytać, że Jezus JEST Królem. Tabliczkę zrobioną na wzór tamtej (zazwyczaj skróconą do akronimu w jednym języku) można zobaczyć na wielu współczesnych krucyfiksach. I myślę, że jest ona potrzebna wielu osobom dzisiaj tak samo, jak była potrzebna turystom w Jerozolimie dwa tysiące lat temu.

krucyfiks, zdjęcie: IVHorton@unsplash.com, CC-0

Muszę przyznać, że sam mam duży problem z tym, że Jezus JEST Królem. Że JEST Zbawicielem – tak, zdecydowanie. Bogiem – nie mam wątpliwości. Oblubieńcem – OK, mogę to przyjąć. Przyjacielem – tak. Miłosiernym – oczywiście. Ale Królem? Królem, który rządzi? Który ma pod swoimi rozkazami armie aniołów, z których jeden bez problemu pokonałby wszystkie nasze armie?

Tak, mam problem ze zrozumieniem tego. Król jest dla mnie kimś strasznie odległym. Kimś, z kim trzeba się umawiać na audiencję, do kogo mówi się wyszukanym językiem, kto od kontaktów z szarymi ludźmi ma urzędników. A Bóg jest przecież blisko, najbliżej mnie. To mi nie gra i muszę się tutaj jeszcze wiele nauczyć.

Zachęcam Cię więc do zrobienia dzisiaj dwóch rzeczy. Po pierwsze: zastanów się, czy w Twojej świadomości Jezus JEST Królem. Ale takim na serio, nie tylko z tytułu, który przypomina się raz w roku. Po drugie – patrząc na Niego na Krzyżu pomyśl o tym, w jakim stanie jest obraz Boga, który w sobie nosisz. Jeśli odkryjesz, że któraś z tych rzeczywistości wygląda u Ciebie jak w krzywym zwierciadle, dzisiaj jest dobry dzień, żeby coś z tym zrobić.

Uff… skończyliśmy rok Miłosierdzia. Jeśli chcesz go jeszcze powspominać, możesz zawsze wrócić do moich Rozmów o Miłosierdziu z Krzychem, Za tydzień zaczynamy nowy rok liturgiczny, a ja na jego początek przygotowuję coś specjalnego. Zobacz, czego możesz się spodziewać za tydzień:

A jeśli nie chcesz przegapić żadnej z blogowych nowości, wbij poniżej swój e-mail (imię też możesz, ale mogę pisać do Ciebie po prostu per „Czytelniku”).

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.