termodynamika moralna zdjęcie: peter-forster@unsplash.com, CC-0
odprawa

Termodynamika moralna (Mk 3, 20-35)

Cześć, bracie, siostro i matko!

Sprawa pierwsza: moje Chrześcijaństwo jest naprawdę liche, skoro dziwnie mi się pisze takie słowa.

Sprawa druga: co prawda za krótki jestem, żeby rozważać tutaj tajemnicę bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu, ale słowa Jezusa pozwalają rozpoznać jeden z największych problemów, jakie możemy mieć sami ze sobą.

Jezus przyszedł z uczniami swoimi do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: „Odszedł od zmysłów”. A uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: „Ma Belzebuba i mocą władcy złych duchów wyrzuca złe duchy”. Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: „Jak może Szatan wyrzucać Szatana? Jeśli jakieś królestwo jest wewnętrznie skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc Szatan powstał przeciw sobie i jest z sobą skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i dopiero wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego”. Mówili bowiem: „Ma ducha nieczystego”. Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. A tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: „Oto Twoja Matka i bracia na dworze szukają Ciebie”. Odpowiedział im: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką”.

Żeby „rozwikłać” tę Ewangelię, na początek warto sobie uzmysłowić, że Jezus dwa tysiące lat temu zewnętrznie naprawdę niczym się od nas nie różnił. Był zupełnie normalnym, wysportowanym facetem. Bez jakiejś aureoli wokół głowy, promieni strzelających z rąk czy innych efektów specjalnych (poza wydarzeniami typu Jordan czy Tabor, ale to pojedyncze epizody). Zwyczajny, raczej niepozorny gość, który chodził po Palestynie i robił dobre rzeczy: nauczał, doradzał, uzdrawiał, wskrzeszał umarłych, wypędzał złe duchy i tak dalej.

Rodzina uważała, że zwariował, a uczeni w Piśmie na podstawie takiej działalności wywnioskowali, że musi działać pod wpływem złego ducha. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się to niczym dziwnym: dzisiaj dokładnie tak samo reaguje się na osoby, które swoją aktywnością wychodzą ponad standard. Ale warto się zastanowić nad głębszym sensem tego, co powiedzieli uczeni w Piśmie.

Na początek warto się cofnąć do stworzenia świata podsumowanego w Księdze Rodzaju (Rdz 1, 31):

A widział Bóg, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.

Bóg nie stworzył nic złego. I zło samo w sobie – jako „coś” – nie zaistniało na świecie. Zło pojawiło się jedynie w tych miejscach, w których człowiek lub aniołowie zdecydowali się nie wybierać dobra. Mniej-więcej tak, jak z ciepłem i zimnem w termodynamice. Albo choćby przy ogrzewaniu domu czy mieszkania (jestem teraz w trybie remontowym:-) ). Zimno nie istnieje samo w sobie. Jest tylko naszym określeniem stanu, w którym jest mało energii przekazywanej na sposób ciepła. I nikt w czasie projektowania czy budowania domu nie może wybudować czegoś, co produkowałoby zimno. Można jedynie celowo (klimatyzacja) lub przypadkowo (nieszczelne okna albo złe ułożenie ocieplenia) stworzyć miejsca, w których ciepło będzie z domu usuwane.

Gdy uczeni w Piśmie powiedzieli, że Jezus wypędza złe duchy mocą Belzebuba, nie tylko powiedzieli, że coś dobrego jest złe. Powiedzieli też, że nie ma czegoś, co jest. Z resztą, nie oni pierwsi w Izraelu, bo o takim zachowaniu pisał już Izajasz (Iz 5, 20):

Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności.

O, światło to podobny problem, jak zło i ciepło: ciemności samej w sobie nie ma. Są tylko miejsca, gdzie dochodzi mało światła albo takie, które całe dochodzące światło pochłaniają.

Jeśli więc ktoś nazywa dobro złem, jego życie wygląda jak nawigacja przy użyciu kompasu ze skrzywioną igłą. I to jest dla takiego człowieka ogromny problem. Po pierwsze dlatego, że trudno mu pomóc – jeśli zrobi się dla niego coś dobrego, on i tak nazwie to złem. Po drugie – bo totalnie wtedy gubi się poczucie rzeczywistości. Neguje się rzeczy, które są. A w zamian (bo nasz umysł nie lubi próżni) dostrzega się takie, których nie ma (czyli zło nazywa się dobrem).

I tutaj przerwę. Bo i Ewangelista w pewnym momencie rozważa wywód o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, gdy do Jezusa przyszła rodzina (już drugi raz w dzisiejszym czytaniu). Jezus generalnie ich spławił i

spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: „Oto moja matka i moi bracia”.

Skoro wątek o dyskusji z uczonymi w Piśmie został tak nagle przerwany przez sprawy rodzinne, oznacza to dla mnie jedno: „siedzący dookoła Niego” oznacza właśnie uczonych i to (między innymi) ich Jezus nazwał swoją matką i braćmi. Co prawda potem sprostował:

Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką

i nie sądzę, żeby wolą Boga było odrzucenie Jezusa przez uczonych w Piśmie. Ale (J 1, 3):

bez Niego nic się nie stało, co się stało,

a wypowiedzi proroków pokazują, że Bóg przewidział w swoim planie opcję odrzucenia Mesjasza. Uczeni w Piśmie ją wybrali, a Jezus i tak ich nazwał swoją rodziną.

Na pewno w swoim życiu spotkasz ludzi, którzy będą dobro nazywali złem. Dopóki nie będziesz potrafił w ich zachowaniu dostrzec planu Boga i nie potraktujesz ich jak najbliższej rodziny, Twoje Chrześcijaństwo będzie liche tak, jak jest moje. Musimy się w spotkaniach z takimi ludźmi nauczyć się cierpliwości i wytrwałości. Bo jedyny sposób, żeby pomóc Bogu wyciągnąć kogoś takiego z jego grzechu i pomóc mu odnaleźć poprawny kurs w życiu, to rada świętego Pawła (Rz 12, 21):

Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!

Jeszcze nie opanowałem dobrze publikowania wpisów o jednej, stałej porze. Dlatego, żebyś żadnego z nich nie przepił, zachęcam Cię do zapisania się na mój newsletter. Krótkim mailem poinformuję Cię o każdym nowym wpisie:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.