smutny pies, zdjęcie: matthew-henry@unsplash.com, CC-0
odprawa

Smutasy (Łk 15, 1-3.11-32)

Przypowieść o marnotrawnym synu (albo marnotrawnych synach, albo marnotrawnym ojcu… jak zwał, tak zwał) zawsze nasuwa mi wiele pomysłów na to, co mógłbym o niej napisać. Cały czas odkrywam w niej kolejne wątki, tematy, kolejne cienie i blaski na postaciach. Tak samo było, gdy zabierałem się do tego wpisu – nie mogłem się zdecydować, o czym napisać. Aż w końcu postanowiłem podejść do Ewangelii z zupełnie innej strony i zobaczyłem, kiedy ją usłyszymy. Wtedy zobaczyłem w niej trzech smutnych panów i właśnie o nich chcę Ci napisać.


W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”.

No więc popatrzmy na rodzinę z Ewangelii.

Zacznijmy od syna, któremu zwykle poświęca się najwięcej uwagi – temu, który odszedł. Przez większość czytania to taki odpowiednik Kłapouchego z „Kubusia Puchatka”. Nic mu nie pasuje. Jest w domu ojca i ma wszystko – źle. Wyjechał i zabrakło mu kasy – źle. Znalazł pracę – źle. Wraca do domu, bo nie może sobie poradzić – źle. Ojciec rzuca mu się na szyję i mówi, że wszystko jest jak dawniej – też zaczyna swoją gadkę o tym, że nie jest godny. Bardzo chciałbym powiedzieć, że potem się to zmienia, ale… tak naprawdę tego nie wiemy. W pewnym momencie ojciec przerywa jego wyuczony monolog, zamyka za nim drzwi jadalni i wcale nie jest pewne, że on się tam cieszy. Ewangelista pisze co prawda, że „zaczęli się weselić”, ale równie dobrze może to dotyczyć jedynie sług w domu, bo to do nich mówił ojciec.

No właśnie, ojciec – druga osoba z rodziny. Z jednej strony i tak najweselsza w tym gronie, z drugiej – akurat jego smutek wydaje się być uzasadniony. Jego ukochany syn po prostu od niego odszedł i stał się dla wszystkich umarły. Ojcu się powodziło – bo wydaje się, że w międzyczasie odtworzył majątek zabrany przez młodszego potomka – ale nie cieszył się tym, tylko stał i wypatrywał, czy przypadkiem syn nie wraca.

No i w końcu starszy z braci. Ten, który co prawda został przy ojcu, ale tak naprawdę nigdy nie wszedł do niego do domu, bo nie uważał go za swój. To gość, dla którego inni zawsze mają lepiej, chociaż to on się bardziej stara (przynajmniej w swoim mniemaniu). No wszyscy się na niego uwzięli – i jak nie ma być smutny?

Czytanie o tych trzech smutnych panach Kościół podsuwa nam w IV Niedzielę Wielkiego Postu. Niedzielę Laetare, czyli „raduj się”. Jesteśmy po 3,5 tygodnia poszczenia (które w naszej, posoborowej wersji jest o wiele krótsze i lżejsze, niż było choćby dla naszych dziadków), zostało nam jeszcze 21 dni do Wielkanocy. Na normalne smutki i zmartwienia dnia codziennego niektórym nawarstwiły się dodatkowe wyrzeczenia, w których jeszcze trochę trzeba wytrzymać. I właśnie w tym dniu Kościół nam przypomina, że mamy się cieszyć, a nie być smutasami, jak ci ewangeliczni. Realizacja wiary Chrześcijańskiej to umiejętność przejścia na ucztę w danej chwili niezależnie od tego, czy akurat patrzysz w dal bez nadziei, błąkasz się po świecie, czy ciężko pracujesz i tylko zerkasz na innych spode łba.

Albo inaczej – każdemu z nas jest ciężko. I nie ma sensu licytować, kto ma gorzej. Zamiast tego, nauczmy się po prostu cieszyć tym, że mamy takiego Ojca.

Chcę się z Tobą uczyć radości wiary. Jeśli zostawisz swój mail w formularzu poniżej, co tydzień będę Ci podsyłał rozważanie z Ewangelii, co dwa – parę porad, jak wyciągnąć z życia więcej. A od czasu do czasu jeszcze jakieś bonusy. Piszesz się?

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.