pioruny, węże, skorpiony, zdjęcie: breno-machado@unsplash.com CC-0
odprawa

Pioruny, węże i skorpiony (Łk 10, 1 – 12; 17-20)

Jedną z rzeczy, które uwielbiam w mieszkaniu, które teraz z żoną i dziećmi wynajmujemy, jest widok na cały Kraków. Rzecz szczególnie przydatna w Sylwestra albo w trakcie Wianków, kiedy możemy przez okno oglądać wszystkie pokazy sztucznych ogni. Przydaje się też w czasie burz – a te ostatnio dość często goszczą nad Krakowem – bo mamy dobry widok na wyładowania nad Krakowem. Wyładowania, które (chociaż nad innymi miastami) zainspirowały kiedyś Jezusa do przekazania uczniom ważnej prawdy o tym, jak w życie człowieka wchodzi szatan.

Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże. Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże. Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu. Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają. Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie.

Dzisiejsza Ewangelia podaje praktycznie na talerzu listę zadań, które można realizować jako uczeń Jezusa. Wśród zaleceń, które zostawił Jezus 72 uczniom posłanym na pierwsze misje, są na przykład:

  • opowiadanie napotkanym ludziom Ewangelii,
  • modlitwa o pokój za spotkanych ludzi,
  • poprzestawanie na tym, co wystarczy.

Uczniowie, którzy spełnili te i inne wymagania wracają potem zadowoleni, że udawało im się nawet wyganiać złe duchy. I wtedy Jezus, zamiast pochwalić ich osiągnięcia, mówi im bardzo dziwne słowa. Coś o szatanie spadającym z nieba, chodzeniu po wężach i skorpionach i o tym, że nie mają się cieszyć z sukcesów w ewangelizacji. I na tych słowach chciałbym się skupić. Chyba dlatego, że sam zwykle w tym fragmencie ich nie zauważałem.

Wyobrażam sobie że wyglądało to tak, że Jezus wysłał swoich uczniów do okolicznych wiosek, a sam czekał na nich w jakimś punkcie centralnym. I obserwując miejscowości na horyzoncie, gdzie pewnie działali apostołowie, zobaczył w którejś z nich „szatana, spadającego z nieba jak błyskawica”.

Jak spada błyskawica? Szybko. Może powodować duże zniszczenia tam, gdzie spadnie. Może zabić człowieka, który będzie wystarczająco blisko niej. Ale popatrzyłem też na szybko, co o piorunach piszą na Wikipedii. I znalazłem tam potwierdzenie informacji, którą usłyszałem na pierwszym kursie pierwszej pomocy, który współprowadziłem: piorun nie spada z nieba na ziemię. Piorun idzie z ziemi do chmur. Najpierw, owszem, chmura wysyła pioruny-piloty, ale gdy któryś z nich dotknie powierzchni ziemi, główny ładunek przepływa z powierzchni ziemi do chmury.
Co to oznacza? Że szatan nieustannie będzie wysyłał piloty – pokusy. Ale to od Ciebie zależy, czy pozwolisz którejś z tych pokus dotknąć ziemi i czy pozwolisz mu spaść przez Twój grzech na ziemię.

Druga rzecz – której wcześniej nie wiedziałem – to że piorun zazwyczaj uderza w kilka miejsc (średnio w 1,45 miejsca) sporo od siebie oddalonych. To oznacza, że szatan nigdy nie zaatakuje tylko jednego miejsca w Tobie. Jeśli zidentyfikujesz, że masz jakiś grzech, to prawdopodobnie tylko przykrywka, która ma przykuć Twoją uwagę, żebyś nie zauważył drugiego miejsca, w którym zły może robić o wiele większe zniszczenia. To dlatego z niektórych grzechów tak trudno jest wyjść i ciągle do nich wracasz: jeżeli skupiasz się na wykorzenieniu tylko jednego, pozwalasz cały czas działać w sobie wielu innym, które potem powodują, że ten Twój „zasadniczy” grzech powraca.

I – uwaga! – Jezus nie widział tak stępującego szatana, gdy patrzył na Samarię albo jakiś kraj pogański. Zobaczył go, gdy otaczały go miasta, w których jego uczniowie głosili Dobrą Nowinę. Tak więc taki piorun może spaść na każdego z nas. I spada.

Jezus mówi też o dwóch zwierzętach – wężach i skorpionach – co dla mnie jest obrazem dwóch rodzajów grzechów. Pierwszy to węże – zwierzęta, które czasem się maskują, ale jednak w miarę łatwo jest je zauważyć i wiele osób na ich widok czuje obrzydzenie. Zwierzęta, które atakują frontalnie, swoją paszczą. To są dobrze widoczne grzechy. Grzechy, co do których nie masz wątpliwości, że Cię obrzydzają i które atakują Cię totalnie od przodu – tak, jak się spodziewasz.

wąż (a może żmija); zdjęcie: tontantravel@flickr.com, CC-BY-SA

Drugi rodzaj grzechu to skorpiony – małe skurczybyki, które trudno jest zauważyć, nie rzucają się w oczy, a są szybkie i atakują skrycie tym, co mają z tyłu. To dla mnie takie „małe grzeszki”, których nie zauważasz, dopóki już przez nie nie przejdziesz. Rzeczy, które zrobisz, bo „przecież wszyscy tak robią”, „to w gruncie rzeczy nic złego”, „nie takie rzeczy mi już na spowiedzi odpuszczali” lub z podobnego powodu. I dopiero jak już je skończysz, to zauważysz, że ukłuły Cię ogonem z jadem.

skorpion; zdjęcie: MikeBaird@commons.wikimedia.com, CC-BY

Ale… Bóg nam daje władzę chodzenia po wężach i skorpionach. Już od czasów Protoewangelii. I to tak, że nic nam nie zaszkodzą. Wiedząc, że w czasie realizacji swojej misji będziesz atakowany przez szatana na te wszystkie sposoby, Bóg daje Ci władzę bycia ponad tym wszystkim.
Tą władzą nie jest to, z czego cieszyli się apostołowie – faktyczna moc wyganiania złych duchów. To, co daje Ci władzę nad „całą potęgą przeciwnika”, dzięki czemu możesz stąpać po wężach i skorpionach, a nic Ci nie zaszkodzi, to Boże Miłosierdzie. I nic innego.

dzięki Miłosierdzi Bożego możesz chodzić po wężach i skorpionach, masz pod sobą całą potęgę złego i nic Ci one nie zaszkodzą

Jeśli po przeczytaniu tego myślisz „no to se mogę pogrzeszyć”, to właśnie jest to piorun-pilot. To jest właśnie skorpion. Co więcej – myśląc tak właśnie wystawiasz ostry, metalowy przedmiot, w który ten piorun będzie mógł łatwo walnąć. Chodzi o to, że naprawdę jesteś ponad swoim grzechem i nie musisz w niego schodzić. A nawet jeśli nie umiesz jeszcze wykorzystać tego (a pewnie nikt z nas nie opanuje tego w pełni do końca życia) i pozwolisz szatanowi zejść na ziemię i popełnisz grzech, możesz uciec do Miłosierdzia Bożego.

Zapraszam Cię do zapisania się na newsletter. Dzięki temu przejdziesz ze mną fascynującą podróż po słabośćiach, prowadzącą do zmiany życia.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.