napis "this is who I am", zdjecie: felicia-buitenwerfunsplash, CC-0
LFX

KDJOS#1: Jak odkryć, kim naprawdę jesteś i żyć pełnią życia?

Kim jestem? Co mam robić w życiu? Jak mogę być szczęśliwym? Odpowiedź na te wszystkie pytania jest ukryta w jednym słowie: specjalność.


Podcast w dużej mierze bazuje na trzech starszych wpisach:

ale nie musisz do nich sięgać – w tym wpisie omówiłem temat kompleksowo. Poniżej znajdziesz podcast i jego transkrypcję.

Jeśli nie chcesz przegapić następnych odcinków podcastu i wpisów, zapisz się na newsletter. Napiszę do Ciebie zawsze od razu po opublikowaniu nowego wpisu.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.

Zapraszam też do zasubskrybowania podcastu w programie, w którym go słuchasz i ocenieniu, żeby inni mogli łatwiej po niego sięgnąć. A teraz jedziemy z koksem. Miłego słuchania!


Niewiele osób spoza kręgu wojskowego o tym wie, ale każdy żołnierz ma przypisaną specjalność. Za czasów służby zasadniczej, gdy tylko poborowi stawiali się w jednostce w pierwszym dniu służby, każdy z nich miał wpisywany do książeczki wojskowej pięcioznakowy numer, który decydowało całej jego przyszłej karierze wojskowej. Żołnierz bez specjalności nie istnieje. A skoro żołnierz, to operator też nie może. Co więcej – myślę, że podobnie jest z każdym z nas..

Ze swoich pierwszych rekolekcji u ks. Jacka Stryczka pamiętam stwierdzenie: „Mężczyzna potrzebuje trzech rzeczy: misji, wizji i opcji”. Po tamtych trzech dniach zacząłem bardziej zgłębiać temat duchowości mężczyzny i myśleć o tym, co mam w życiu robić. Zauważyłem wtedy, że parę rzeczy przewijało się przez całe moje życie i zawsze, gdy je robiłem, czułem spełnienie. Na przykład uczenie innych: niezależnie od tego, czy robiłem to na kursie pierwszej pomocy, w wojsku, czy na uczelni, zawsze bawiło mnie to dokładnie tak samo. Albo analiza danych i testowanie pomysłów na to, co one naprawdę znaczą. Idąc tym tropem doszedłem do wniosku, że Bóg wbudował we mnie pewien program na bycie szczęśliwym, ale to ode mnie zależy, jak go zrealizuję. Mówiąc technicznie: jest program, którego wynik działania zawsze będzie dobry, ale muszę wprowadzić odpowiednie dane wejściowe.

W ten sposób doszedłem do tego, co nazwałem specjalnością. Trochę później zacząłem szukać, co na ten temat mówią inni i (ze smutkiem) odkryłem, że nie będę wielkim innowatorem w dziedzinie psychologii i coachingu. O tym samym mówił już Victor Emmanuel Frankl tworząc pojęcie logosu i logoterapię. O tym samym, pod nazwą „kształt duszy” mówił często Adam Szustak OP, a były Jezuita Fabian Błaszkiewicz nazywał praktycznie to samo „motywem osobistym”. Nie wspominając już o tym, że większość osób dokładnie to ma na myśli, gdy mówi o powołaniu. Jak wspomniałem – moją specjalnością nie jest rewolucja w psychologii. I myślę, że to bardzo dobrze. Ale to, że wiele osób mówi dokładnie o tym samym, utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś jest na rzeczy i warto wiedzieć, kim się w życiu jest, żeby móc w pełni to realizować.

Właśnie, chyba o tym nie wspomniałem: specjalność jest dla mnie niepowtarzalną drogą człowieka do bycia szczęśliwym i pełnej realizacji siebie.

Definicja jest prosta, ale zanim zaczniesz zastanawiać się, o jest Twoją specjalnością, przeczytaj o dwóch pułapkach, w które możesz wpaść.

Pierwszą z nich to spłycenie znaczenie specjalności i ograniczenie jej zakresu tylko do jakiegoś kawałka życia. Pytanie „Kim jestem?” – czyli pytanie o specjalność – nie jest równoznaczne z „Co mam robić, żeby zarobić?” – to bardzo ważna różnica, której wiele osób nie zauważa. Podobny błąd popełniają ludzie, którzy stosują nazwę „powołanie”, ograniczając je do wyboru: małżeństwo albo na księdza (lub do zakonu). Specjalność – w moim rozumieniu – obejmuje całe Twoje życie. Nie tylko zawodowe albo osobiste. Ona określa, jaki powinieneś być dwadzieścia cztery godziny na dobę i siedem dni w tygodniu. Jeśli masz zawód i pracę zgodną z Twoją specjalnością życiową – super. Jeśli nie – możesz myśleć o zmianie sposobu zarabiania na życie, ale prawdopodobnie też nie odczujesz tragedii, jeśli praca nie będzie związana z Twoją specjalnością, ale pozwoli Ci na jej realizowanie w czasie wolnym.

Druga pułapka związana ze specjalnością to – bardzo popularne wśród początkujących w obszarze rozwoju osobistego – stwierdzenie: „ A to ja teraz będę [wstaw, kim będziesz]”. Szczególnie niebezpieczne, jeśli na jego podstawie uznasz, że musisz całkowicie zmienić swoje życie, nauczyć się wielu nowych rzeczy, pojechać w nowe miejsce i tak dalej. Specjalność nie jest czymś, co sobie wybierasz. Tak, jak napisałem na początku: kiedyś żołnierz przychodził do jednostki, siadał przy stoliku, dostawał numer i już wiedział czy idzie do zespołu bojowego, czy na remonty.Tak samo jest ze specjalnością w życiu. Masz jedną od samego początku życia i aż do śmierci – a nawet dłużej, na życie wieczne – nie możesz jej zmienić Dostałeś ją, dostałeś określone zdolności, które pomogą Ci ją rozpoznać i zrealizować, możesz ją odkryć, ale nie możesz jej wybrać ani zmienić.

Stwierdzenie, że nie możesz sobie wybrać, kim jesteś, jest niemodne i może Ci się nie spodobać. Przykro mi – ale tak jest.

Przy okazji mała dygresja: słowa takie, jak „misja” i „powołanie” (a w mojej wizji „specjalizacja”) jasno sugerują, że to nie Ty masz decydujący wpływ na to, kim jesteś. Misja zakłada istnienie kogoś, kto Cię na nią posyła. Powołanie – kogoś, kto powołuje do jego realizacji. Specjalność oznacza, że ktoś ją przydziela. Te przykłady pokazują, jak próbujemy wziąć słowa od wieków związane z życiem duchowym i używać bez odniesienia do religi i duchowości nie zauważając przy tym, że tracimy coś z ich znaczenia.

Wracając do głównego tematu: Twoja specjalność jest tylko Twoja. Ja mam inną, Ty masz inną, ktoś, kto z Tobą to czyta też ma inną. Tego, co masz zrobić dla świata – a właśnie to określa specjalność – nie zrobi nikt inny. Jasne, wiele osób może robić podobne rzeczy, jeśli popatrzy się na poziomie ogólnym. Ale w szczegółach Twoja specjalność jest zupełnie niepowtarzalna i tylko Ty możesz ją zrealizować. Jeśli tego nie zrobisz – w świecie już zawsze będzie istniała pustka, której nikt inny nie będzie mógł wypełnić.

A skoro tak jest, to bardzo ważne jest rozpoznanie swojej specjalności. Dlatego chciałem podsunąć Ci 12 wskazówek jak jej szukiwać albo utwierdzić się w tym, że już ją odkryłeś.

1. Wartości

Według mnie jedna z najlepszych wskazówek co do tego, kim jesteś, leży w wartościach, którymi żyjesz. Przy czym jako „wartość” rozumiem coś – osobę, ideę, rzecz – co jest dla Ciebie na tyle ważne, że wpływa na podejmowane przez Ciebie decyzje. Ktoś podejmuje je w oparciu o religię i honor, ktoś inny – w oparciu o ogródek i popularność. Żadna z tych opcji nie jest gorsza czy lepsza. Po prostu odpowiadają one różnym specjalnościom.

Gdy pracuję albo mówię o specjalności, definiuję siedem kluczowych wartości, którymi kieruję się na co dzień. I tak, jak z samą specjalnością, mam wrażenie, że te wartości to nie do końca kwestia osobistego wyboru. Albo może inaczej – możesz dowolnie wybrać wartości, którymi kierujesz się w życiu, ale tylko rzy wartościach które wiążą się z Twoją specjalnością będzie Ci się żyło łatwo i dobrze.

Pewnie masz doświadczenie, że niektóre wartości potrafisz zrealizować w swoim życiu bez problemu, inne potrafisz realizować, ale sprawia Ci to trudność, a inne po prostu do Ciebie nie przemawiają i nawet jeśli chcesz je sobie narzucić, to bardzo szybko rezygnujesz z takiego pomysłu. Według mnie wynika to właśnie z tego, że niektóre wartości wiążą się z Twoim prawdziwym „ja”, a inne – nie. Szukaj więc tych, z którymi czujesz się dobrze – nawet, jeśli narzucają Ci one ograniczenia, których inni nie zrozumieją.

Żeby zobaczyć, jakimi wartościami żyjesz, zachęcam Cię do prostego, chociaż żmudnego ćwiczenia. Codziennie przed snem usiądź i zapisz na kartce najważniejsze decyzje, które podjąłeś danego dnia. Przy czym – uwaga – chodzi mi o decyzje – coś, co ma konsekwencje i co jest jasnym postanowieniem wyboru konkretnej drogi. Nie chodzi mi o pobożne życzenia albo marzenia. „Chcę ćwiczyć” nie jest decyzją. Ale już to, że w czasie zarezerwowanym na trening oglądałeś śmieszne rysunki w internecie przy szklance gazowanego napoju – już tak. Codziennie do każdej z decyzji, które zapisałeś, dopisz wartość, którą odzwierciedla dany wybór. Gdy będziesz miał zapisane swoje decyzje z około miesiąca, zbierz wszystkie wartości, jakie tam zapisałeś i wypisz siedem, któe pojawiały się najczęściej. Opisz każdą – żebyś wiedział co dokładnie dla Ciebie ona znaczy. Zastanów się, dlaczego każda z tych wartości jest dla Ciebie tak ważna.

Z tak przygotowaną listą wejdź w następny miesiąc – popatrz, czy faktycznie potrafisz podejmować decyzje w oparciu o te wartości i pomyśl o tym, gdzie dana wartość Cię doprowadzi w perspektywie paru lat.

Jeszcze jedna uwaga techniczna: w czasie tego ćwiczenia nie chodzi o ułożenie wartości w hierarchię, a jedynie wylistowanie tych, które są dla Ciebie najważniejsze. To, która w danym momencie jest dla Ciebie ważniejsza od innych, nie ma znaczenia.

Gdy zidentyfikujesz już siedem kluczowych dla Ciebie wartości, popatrz na nie i zastanów się, jaka specjalność z nich wynika.

2. Marzenia i pragnienia

Gdy wśród swoich trzech celów podróżniczych wymieniłem zdobycie Rys i Gerlachu, przyjaciel zwrócił mi uwagę, że przecież nie jestem zapalonym taternikiem. To prawda – nie jestem. Ale od kiedy tylko w podstawówce dowiedziałem się, że Rysy to najwyższy szczyt Polski wiem, że muszę tam wyjść. Nawet jeśli było to dziecięce marzenie, to przetrwało lata lepszej i gorszej kondycji, zmiany zainteresowań, obieranych przeze mnie kierunków rozwoju, kilka kontuzji i urazów nabytych w czasie łażenia po górach, porażek podróżniczych i jedną – przerwaną przez pogodę – próbę zdobycia tego szczytu. I nadal chcę tam wyjść. W tym czasie wielu rzeczy mi się odechciało, zrezygnowałem z wielu ze swoich celów, a na Rysy nadal chcę wyjść. Nawet, jeśli nie potrafię racjonalnie powiedzieć, dlaczego. I pewnie nie dowiem się, dopóki tam nie wyjdę.

Szukając tego, kim jesteś, popatrz na Twoje marzenia i pragnienia. Przypatrz się dokładnie zwłaszcza tym, które przetrwały próbę czasu, porażki i których trochę nie rozumiesz. Jeśli czegoś bardzo chcesz – bardzo możliwe, że to właśnie odzywa się w Tobie pragnienie realizacji tego, do czego zostałeś stworzony.

3. To, co zawsze było w Twoim życiu

W moim taką rzeczą jest ratownictwo. Co prawda nie towarzyszyło mi przez całe życie – dopiero w pierwszej klasie liceum pierwszy raz trafiłem na kurs pierwszej pomocy. Ale jak już złapałem bakcyla, to nie umiałem się całkowicie odczepić od ratownictwa (a próbowałem). Nawet teraz – w zwykłej pracy biurowej – jestem jedną z osób wyznaczonych do udzielania pierwszej pomocy w razie wypadku.

Spróbuj znaleźć takie rzeczy, które przewijały się przez całe Twoje życie. Szukaj „motywu”, który był obecny w wielu różnych i pozornie niezwiązanych obszarach Twojego życia. Czegoś co powracało nawet, jeśli od tego próbowałeś uciec. Może to Bóg cały czas podsuwa Ci wskazówkę „Idź w to, bo w tym jesteś cały Ty!”.

4. To, co sprawia Ci radość

Parę razy już wspomniałem o tym, że specjalność masz po to, żebyś mógł żyć pełnią życia i się z tego cieszyć. Jeśli więc szukasz swojej specjalności – poszukaj rzeczy które sprawiają, że czujesz się naprawdę sobą. Że jesteś spełniony i szczęśliwy. Takich, które dają Ci prawdziwy „fun”. Nie chodzi o to, że jesteś prostu „wesoły” czy „usatysfakcjonowany”, tylko naprawdę szczęśliwy pomimo wszystko.

Wyobraź sobie, na przykład, że w życiu Ci totalnie nie wyszło. Ty wiesz, co to dla Ciebie znaczy: może że trafisz do więzienia, może że skończysz na ulicy, może że cała rodzina od Ciebie odejdzie, a może że usłyszysz od kogoś określone słowa. Pomyśl, co w tej sytuacji mógłbyś zrobić, żeby i tak być szczęśliwym.

5. Brak lęku

Życie swoją specjalnością to życie tym, co się kocha. A w doskonałej miłości nie ma miejsca na strach. Szukając swojej specjalności przypomnij sobie takie rzeczy i wydarzenia, w których nie bałeś się działać pomimo świadomości ryzyka (bo nie chodzi mi tutaj o brak lęku wynikający z brawury lub głupoty). Jeśli robiłeś coś z miłości tak wielkiej, że pokonała strach – to prawdopodobnie byłeś wtedy w pełni sobą.

Myślę, że każdy operator i każdy ratownik dokładnie wie, o co mi chodzi.

6. Lęk

W tym momencie pewnie część zaczęła się zastanawiać czy przemyślałem to, co piszę. Tak, przemyślałem. Wszystko jest tak, jak ma być – możesz spokojnie czytać dalej.

Realizując swoją specjalność będziesz robił to, co kochasz, więc nie będziesz się bał. Ale zanim to się stanie, szatan zrobi wszystko, żebyś swojej specjalności nie odkrył – może próbować odciągnąć Cię przed nią właśnie przez lęk. Dlatego zastanów się, czego się boisz. Zwróć uwagę szczególnie na pewne „głupie” lęki.

Zanim zostałem instruktorem pierwszej pomocy strasznie się bałem, jak nieznajomy dla mnie ludzie zareagują na brzmienie mojego głosu. Nie na to, że powiem głupoty, nie będę umiał odpowiedzieć na pytanie albo że coś źle pokażę – tylko po prostu że ludzie będą się śmiali z tego, jak mówię. Pomimo tego powalczyłem z pokusą wycofania się i w końcu stanąłem najpierw przed uczestnikami kursu instruktorskiego, a potem przed zupełnie nieznaną mi grupą i przywitałem ich na kursie. Kto mnie zna wie, ile zmieniło to w moim życiu.

Na marginesie: dokładnie z tym samym lękiem mierzę się przy publikacji pierwszych odcinków podcastu. Ale próbuję:-). Wiem, że na tym etapie nie mogę sobie odpuścić. A jeśli go słuchasz (lub czytasz ten transkrypt) to znaczy, że pokonałem lęk.

7. Chcenie i niechcenie

Analogicznie do rzeczy, których się boisz lub nie boisz, przeanalizuj rzeczy, które Ci się chce i te, których Ci się aboslutnie nie chce.

To, że Ci się chce – to wskazówka. W końcu Bóg jest sprawcą Twojego chcenia i niechcenia (Flp 2, 13).

Jeśli Ci się nie chce – może podsuwa Ci to zły duch, żeby odciągnąć Cię od Twojej specjalności. Ale równie dobrze może to być wskazówka, żebyś nie szedł w tym kierunku. I wtedy w pełni sensownie będzie jej posłuchać. Dlatego badaj, weryfikuj i rozpoznawaj jak to jest z tym, czego Ci się chce albo nie.

8. To, co Ci wychodzi „tak po prostu”

Ta sama rzecz może być dla jednej osoby łatwa, a dla innej trudna. Poszukaj takich rzeczy, których nauczyłeś się bardzo małym kosztem, a które doceniają inni ludzie. Skoro coś Ci wychodzi tak po prostu, to bardzo możliwe, że jest to związane z tym, kim jesteś naprawdę i jak zostałeś tworzony.

Ja ze zdziwieniem odkryłem, że dość dobrze radzę sobie z szukaniu dziur i słabych punktów w różnych systemach. I to w czasie, kiedy jeszcze nikt mnie nie uczył o rozwiązaniach systemowych. Po jakimś czasie zacząłem trochę czytać o różnych systemach, mechanizmach ich działania, testowaniu systemów i ogólnie zgłębiać temat. W końcu zacząłem projektować rozwiązania systemowe w moim życiu (do tego stopnia, że koleżanka z doktoratu raz się za to na mnie mocno wkurzyła) i pomagać innym we wprowadzaniu systemów. Zacząłem projektować to, jak mogą usystematyzować i zautomatyzować to, co robią

9. To, co potrafisz zrealizować pomimo wielkich trudności

Wbrew pozorom, ten punkt nie jest przeciwieństwem poprzedniego.

Może zauważyłeś, że w niektórych obszarach życia potrafisz dopiąć swego i osiągnąć jakiś cel pomimo tego, że cały świat jest przeciwko Tobie. A z drugiej strony – że są obszary, w których rezygnujesz nawet, jeżeli nie ma wielkich trudności, bo po prostu Ci się nie chce i nie widzisz sensu brnąć dalej. Tak, jak na szlaku: jeden zawróci ze zbocza o stromym nachyleniu, a drugi zaciśnie zęby i wejdzie na górę pomimo wiejącego w twarz wiatru i gradu. Jedna osoba popatrzy na zadanie z matematyki i tylko napisze na Fejsie, jakie nauki ścisłe są głupie. Ktoś inny – nawet, jeśli na początku też nie rozumie zadania – pogrzebie w internecie i książkach aż zrozumie problem i rozwiąże to zadanie. Znajdź w swoim życiu takie obszary, w których potrafiłeś się zebrać i pokonywać trudności.

Dla mnie takim obszarem jest na przykład prowadzenie bloga. Zwykle piszę wpisy wieczorami, gdy wszyscy w domu już śpią. O podobnej porze pracowałem nad tym podcastem. Sam mógłbym w tym czasie się położyć, ale od pięciu lat wiem, że moim zadaniem jest powiedzieć przez bloga ludziom coś o Bogu lub o tym, jak możnalepiej żyć. Od pięciu lat potrafię walczyć ze zmęczeniem, sennością i brakiem weny. I wiem, że na tym etapie życia powinienem tak robić.

Oczywiście, jest też opcja, że bardzo się angażujesz, wkładasz wysiłek, a coś Ci nie wychodzi, choćbyś nie wiem jak się starał. To może być wskazówka, że nie tędy droga i nie warto dalej w takie rzeczy brnąć, bo nie tutaj leży Twoja specjalność. Albo kolejna pokusa mająca Cię odciągnąć od realizowania specjalności. To musisz rozpoznać sam.

10. Modlitwa

Ty sam musisz odkryć, kim jesteś. Ale jest Ktoś, kto to wie – bo wie dokładnie, kim Cię stworzył. Dlatego zawsze dobrym pomysłem jest porozmawianie z Nim o Twojej specjalności.

Może to trąci banałem, ale… w Piśmie Świętym jest historia każdego z nas. Musisz tylko ją znaleźć. A żeby ją znaleźć, musisz wziąć i przeczytać Biblię. Być może raz, dwa, trzy, cztery razy – i tak w kółko przez kolejne 10 lat. Ale w końcu odkryjesz, że gdzieś tam jest opisana Twoja historia. Będziesz tego absolutnie pewny i dokładnie się dowiesz, kim jesteś.

Niezależnie od tego (bo uważam, że czytanie Pisma Świętego nie jest dla każdego), na dowolnej innej formie modlitwy pytaj Boga, kim jesteś i nie odpuszczaj Mu, dopóki Ci nie odpowie. Dopóki Ci nie przypomni tego, co kiedyś Ci obiecał.

11. Dzieciństwo

Nie, nie opowiadaj mi o swoich rodzicach. Ale przypomnij sobie czas, kiedy byłeś dzieckiem. Przypomnij sobie, kim chciałeś być na różnych etapach dzieciństwa, o czym marzyłeś, co lubiłeś robić… Dzieci potrafią pokazać po prostu, jakie są. A są takie, jakimi zostały stworzone. Nie ubierają na siebie tysięcy masek jak my, dorośli. Dlatego mogą być o wiele bliżej swojej specjalności. Idąc tym tropem przypomnij sobie, jaki byłeś, jak byłeś mały, a może przypomni Ci się to, kim jesteś i co Bóg Ci obiecał.

Przykład? Z zawodów, które chciałem wykonywać w dzieciństwie, pamiętam żołnierza, policjanta, nauczyciela i lekarza. A – pomijając moją karierę – popatrz na tytuł i adres bloga.

Gdy cztery lata temu opublikowałem na blogu pierwszy raz poradnik na temat odkrywania specjalności, moja koleżanka bardzo podziękowała mi za ten punkt. Przypomniał jej, że zawsze chciała być weterynarzem. Pod wpływem tego po studiach, z pewnym doświadczeniem zawodowym i będąc w połowie studiów doktoranckich potrafiła pójść do studium policealnego, żeby zostać technikiem weterynarii, bo po prostu chciała to robić. I jest teraz szczęśliwym technikiem weterynarii (Justyna – jeśli coś pokręciłem, to przepraszam).

12. Perspektywa łoża śmierci/epitafium

Za ten punkt przyjaciel kiedyś mnie totalnie zjechał, bo podobno jest to totalnie demotywujące, a nie kieruje ku aktywnemu poszukiwaniu swojej specjalności. Cóż, mnie motywuje, na Ciebie może zadziała.

W niebie będziesz mógł w pełni poznać swoją specjalność i zacząć ją całkowicie realizować. Gdy staniesz przed Bogiem dostaniesz biały kamyk, a na nim Twoje prawdziwe imię, które zna tylko Bóg, a Ty możesz je teraz poznać, jeśli odkryjesz swoją specjalność. Ale w drodze tam, kiedyś będziesz musiał przejść przez śmierć. Uważam, że warto wyobrazić sobie, jak to będzie tuż przed nią (albo tuż po niej), żeby szybiej odkryć swoją specjalność.

Wyobraź sobie, że leżysz na łożu śmierci i możesz w każdej chwili umrzeć. Pomyśl, jakie zdanie powiesz swoim bliskim – dzieciom, wnukom – mając świadomość, że może to będzie ostatnie, co od Ciebie usłyszą?

A z drugiej strony – zastanów się jak inni Cię zapamiętają. Albo jak chciałbyś być zapamiętany. Jakie zdanie napiszą na Twoim nagrobku, żeby ktoś, kto Cię nie znał, na pierwszy rzut oka dowiedział się, kim jesteś?

Spróbuj znaleźć odpowiedź na pierwsze lub drugie pytanie i przyjmij je jako swoje motto na jeden tydzień. Przez ten czas chodź z tą sentencją i staraj się działać w jej duchu. Po tym czasie oceń, jak się czułeś żyjąc pod takim hasłem i oceń, czy powinieneś iść w kierunku takiego życia, czy nie. W drugim przypadku – możesz powtórzyć ćwiczenie,wyznaczyć sobie motto na kolejny tydzień i zobaczyć, jak Ci się nim żyje.

Na dzisiaj tyle wskazówek wystarczy. Nie gwarantuję, że każda z nich u Ciebie zadziała. Ale myślę, że w tym zbiorze znajdziesz przynajmniej parę, które przypadną Ci do gustu i pozwolą Ci się lepiej zorientować, kim jesteś.

Przy okazji: to, że jedno ćwiczenie jest dla Ciebie lepsze, niż inne, tez jest wskazówką co do Twojej specjalności! W ogóle te wskazówki są absolutnie wszędzie dookoła Ciebie – w tym, kogo spotykasz, jak organizujesz papiery na biurku, kiedy śpisz… Bądź uważny i nie ustawaj w poszukiwaniach, dopóki nie odkryjesz, kim jesteś. A gdy już to zrobisz – szukaj wszędzie podpowiedzi, czy na pewno jesteś na dobrym kursie.

A dlaczego w ogóle warto nie odpuszczać w poszukiwaniu specjalności? Bo zbyt wiele osób żyje dzisiaj bez świadomości tego, kim są. Nie znając swojej specjalności biegają pomiędzy różnymi celami, które wymyślają (albo które podsuwają im różni magicy od motywacji) z poczuciem, że cały czas mają za mało i muszą zrobić coś więcej. Wprowadzają w swoje życie zmiany, których nie akceptują i męczą się z nimi. Szukają satysfakcji, której mogą nigdy nie znaleźć, bo swoimi działaniami mijają się z tym, kim są.

Sam wiem dobrze, jak to jest być w takim rozbieganiu.

W skrajnym przypadku prowadzi to do rozpaczy. I to nie takiej, że jest mi smutno i źle, tylko prawdziwego niedopasowania się do tego, kim się jest. I to jest tragedia naszych czasów, która dla niektórych kończy się śmiercią. Rocznie w wynika samobójstw znika ze świata miasto mniej-więcej wielkości Krakowa. To jest rozpacz, o jakiej piszę.

Dlatego zachęcam Cię bardzo żebyś, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, odkrył swoją specjalność. Poszukiwania mogą być żmudne, mogą wymagać wielu testów i wyciągania wniosków, mogą trwać latami. Ale na końcu zauważysz, że Twoje życie układa się w jedną, piękną całość. I to niezależnie od tego, czy akurat idzie Ci w tym życiu dobrze, czy źle. Bo Twoja specjalność jest niezależna od sukcesu lub porażki.


Tak, stało się – odpaliłem podcast. W ramach testów w krótkim czasie pojawią się dwa kolejne odcinki, a potem zastanowię się, jak go dalej prowadzić. Ponieważ to moje pierwsze próby – daj mi, proszę, znać w komentarzu, jak mi poszło i co mogę zrobić lepiej.