w kontakcie

Nieprzypadkowy szczegół (Joz 16)

Są takie fragmenty Pisma Świętego, które przez długi czas mnie nudziły i które kiedyś przeskakiwałem oczami w czasie czytania. Nie rozumiałem na przykład, dlaczego w Księdze Rodzaju jest tyle rodowodów, po co są spisy rodzin w Księdze Liczb i dlaczego w Księdze Jozuego wymienionych jest tyle miejscowości, o których nie mam pojęcia. Dopiero przy trzecim czytaniu Pisma Świętego odkryłem, jak wiele ciekawych rzeczy można wyciągnąć z takich fragmentów.

Dział potomków Józefa po stronie wschodniej rozciągał się od Jordanu naprzeciw Jerycha; przez pustynię od Jerycha granica wznosiła się ku wzgórzom do Betel; po czym prowadziła od Betel do Luz i skręcała ku posiadłościom Arkijczyków w Atarot, następnie obniżała się ku zachodowi do ziemi Jafletytów i granicy dolnego Bet-Choron i aż do Gezer, gdzie dosięgała morza. Takie było dziedzictwo synów Józefa: Manassesa i Efraima. Dział potomków Efraima według ich rodów był następujący: granicą ich posiadłości na wschodzie było Atrot-Addar aż do górnego Bet-Choron, po czym granica biegła aż do morza [przez Gezer]. Od Hammikmetat na północy zwracała się granica ku wschodowi przez Taanat – Szilo i biegła dalej na wschód do Janocha. Z Janocha opuszczała się do Atarot i Naara, przechodziła koło Jerycha i kończyła się nad Jordanem. Z Tappuach biegła granica na zachód do potoku Kana i dochodziła do morza. Takie było dziedzictwo pokolenia Efraima według ich rodów; prócz tego synowie Efraima posiadali miasta oddzielne w pośrodku dziedzictwa synów Manassesa, wszystkie te miasta z przyległymi wioskami. Ale nie mogli oni wypędzić Kananejczyków, zamieszkujących Gezer, i Kananejczycy pozostali pośród Efraima aż po dzień dzisiejszy, jako robotnicy pracujący przymusowo.

Choćby ten fragment. Obrys granicy terytorium Manassesa i Efraima, wymienione kilka miast w tym rejonie oraz informacja, że Izraelitom nie udało się stamtąd wypędzić rdzennych mieszkańców Kanaanu. Surowo podana informacja kronikarska, która pewnie interesowała historyków Izraela przez wieki, ale dla mnie bardzo długo wydawała się po prostu nieistotna i nudna.

Zmieniłem zdanie, gdy zauważyłem, że prawdopodobnie przez opisane tutaj tereny przechodził kiedyś Jezus i spotkał kobietę kananejską, która prosiła o uzdrowienie swojej córki (Mt 15, 21-28). Ta kobieta, którą apostołowie chcieli spławić, a której wiara zadziwiła nawet Jezusa, musiała być pra-pra-pra-…-prawnuczką kananejczyków, których Izraelici nie mogli wpędzić z Ziemi Obiecanej. Pewnie część z Was pomyśli, że OK – jeden nieistotny fragment wyjaśnia obecność drugiego nieistotnego fragmentu. Ale uzdrowienie córki Kananejki to nie tylko jedno z wielu uzdrowień, jakich dokonuje Jezus. To także jedno z pierwszych wydarzeń, w którym wiara chrześcijańska wychodzi poza Izrael. To początek linii, którą potem podjął święty Paweł, dzięki której teraz ja mogę być Chrześcijaninem.

jeśli myślisz, że coś Ci nie wyszło, Bóg myśli, że właśnie na tym zbuduje coś świetnego

Autor Księgi Jozuego nie mógł wiedzieć o tym, co stanie się na ziemiach Manassesa za około 1200 lat. Nie mógł też wiedzieć, co będzie działo się 3200 lat po podboju Kanaanu o wiele tysięcy kilometrów na północ od Jerycha. Gdy pisał podany przeze mnie fragment mógł być zawiedziony i mieć poczucie niedosytu – a może nawet porażki – przez to, że Izraelici nie mieli Ziemi Obiecanej tylko dla siebie. Złagodził więc zakończenie pisząc, że chociaż Kananejczycy nadal mieszkali na ziemiach Izraela, to przynajmniej zostali poddani Narodowi Wybranemu. Nie wiedział, że ten opis niecałkowitego triumfu to furtka, jaką Bóg sobie zostawił, żeby móc spotkać kobietę, której wiara Go zadziwiła i żeby ludzie na całym świecie mogli Go poznać.

Wiele razy już doświadczyłem, że dokładnie tak samo jest w życiu. Że to, co wydaje mi się klapą i porażką Bóg potrafi wykorzystać tak, żeby efekt totalnie zwali mnie z nóg. Czasami to trwa dłużej, czasami krócej, ale myślę, że On w końcu wyciągnie coś dobrego ze wszystkiego, co uznałem za porażkę albo w czym czułem niedosyt, że mogłoby wyjść lepiej. Teraz wierzę, że zawsze, kiedy ja myślę „ale lipa”, Bóg myśli „ale z tego super coś wyjdzie”.

Pewnie też potrafisz przypomnieć sobie parę podobnych sytuacji z Twojego życia, w których stało się podobnie – Bóg zbudował coś na sytuacji, którą wolałbyś usunąć ze swojego życiorysu. On lubi, kiedy fundamentem staje się kamień, który inni chcą wyrzucić (jak w Ps 118, 22). W Piśmie Świętym żaden fragment nie znalazł się przypadkowo ani nie jest niepotrzebny. I dokładnie tak samo jest w Twoim życiu. Życzę Ci, żebyś potrafił to zobaczyć.

Jeśli chciałbyś zobaczyć, jaka niesamowita historia rozwinie się z mojego prowadzenia bloga, zostaw e-mail poniżej.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.