niemedialny ogrodnik, zdjęcie: anaya-katlego@unsplash.com, CC-0
odprawa

Niemedialny ogrodnik (Łk 13, 1-9)

Gdyby dzisiejsze czytanie z Ewangelii według świętego Łukasza wylądowało w wieczornym wydaniu serwisu informacyjnego, pewnie zobaczylibyśmy duże litery „Piłat zabił Galilejczyków” i zdjęcia pokazujące lekko uprzątnięte miejsce zamieszek. Reporter wspomniałby też o niedawnej katastrofie budowlanej w Siloam, a montażysta dodałby do materiału parę ujęć archiwalnych. Nie wiem, czy w dwuminutowym materiale znalazłoby się miejsce na Jezusa opowiadającego o jakimś ogrodniku. Ale te słowa, chociaż totalnie bez potencjału na ściągnięcie widowni, wzywają każdego z nas do bycia bohaterem informacji, a nie tylko ich widzem.


W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. I opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”.

Patrząc z punktu widzenia geopolitycznego, przypowieść Jezusa – podobnie jak Jego wcześniejszy komentarz – jest zupełnie bez znaczenia. Jakieś pitu-pitu o tym, że wszyscy zginiemy. A Jezus, mówiąc o tym, robi bardzo ciekawy trik retoryczny. Przechodząc do przypowieści o dobrym ogrodniku daje jasno do zrozumienia, że liczysz się Ty, a nie „światowe” wydarzenia.

Popatrzmy więc na tę przypowieść, myśląc o sobie. W sensie – ja o mnie, Ty o Tobie.

Pierwsza rzecz: przypowieść mówi o winnicy, w której jest zasadzony figowiec. Nie znam się na gospodarce Bliskiego Wschodu I wieku, ale językowo coś mi tu nie pasuje. Po ludzku mam wrażenie, że albo gospodarz miał dziwny pomysł na aranżację przestrzeni, albo ogrodnik coś zawalił lub chciał ukręcić na boku. Z perspektywy duchowej za to widzę jasne wskazanie, że każdy z nas jest wyjątkowy i nie ma nic dziwnego w uczuciu, że nie pasujesz do otoczenia, znajomych, rodziny, Kościoła albo żadnej innej grupy. Jeśli Bóg zasadził Cię jako figowiec, to bądź figowcem i nie oglądaj się na winorośle dookoła.

Teraz przechodzimy do rozmowy pomiędzy właścicielem winnicy a ogrodnikiem, która dla mnie jest wewnętrznym dialogiem Trójcy Świętej. Intuicyjnie chciałbym zidentyfikować Boga-Ojca jako „pewnego człowieka”, a Boga-Syna jako ogrodnika (miejscem Ducha Świętego się zajmę później), ale to byłoby krzywdzące dla pełnego obrazu. Dlatego uznajmy, że to po prostu myśli Boga, który patrzy na człowieka. Z jednej strony odzywa się w Nim sprawiedliwość, która każe wyciąć drzewo, z którego od trzech lat nie ma żadnego pożytku. Z drugiej – właśnie wtedy dochodzi do głosu Jego Miłosierdzie, mówiące „dam mu jeszcze rok”.

Pomiędzy tymi dwoma postawami pada pytanie, które często ignorujemy, a które jest świetnym punktem odniesienia w połowie Wielkiego Postu. Zapytaj się sam siebie: „Po co jeszcze wyjaławiam ziemię?”. Bo tak, jeśli nie wydajesz pełnego owocu, do którego zostałeś powołany, to wyjaławiasz ziemię.

Dzięki Miłosierdziu drzewo dostaje jeszcze rok szansy. Tutaj Ewangelia daje fantastyczną perspektywę, z której warto popatrzeć na swoje nawrócenie. Figowiec nie wydawał owocu od trzech lat i ma jeszcze rok przed wycięciem (chociaż do tej kwestii wrócę na końcu wpisu). Myśląc o nawróceniu załóż, że masz za sobą już 3/4 czasu, który dostałeś do dyspozycji. 75% już poszło się paść – na realizację swojej misji masz tylko 1/3 tego, co dotychczas przeżyłeś. Dla mnie oznacza to paręnaście lat i wcale nie wiem, czy wystarczy na moje plany, jeśli nadal będę je tak realizował.

Żeby było łatwiej – przynajmniej w teorii – na ten rok ostatniej szansy drzewo dostanie dodatkową opiekę: będzie okopane i obłożone nawozem. Chociaż brzmi to bardzo fajnie, chcę odczytać te słowa na dwa sposoby. Pierwszy – ten przyjemny – mówi o tym, że Bóg naprawdę będzie Cię wspierał, żebyś mógł wreszcie wydać owoc, na który On liczy. Pośle do Ciebie Ducha Świętego (wybacz, Duchu, że porównałem Cię do nawozu), zrobi Ci cieplutko i milutko, dostaniesz dodatkowe witaminy i będziesz mógł owocować.

Ale nawóz ma też swoją drugą stronę. O ile się dobrze orientuję, przemysł azotowy rozwinął się dopiero niecałe dwieście lat temu, więc w starożytnej Palestynie nie stosowali na szeroką skalę nawozów sztucznych. A to oznacza, że ogrodnik miał do dyspozycji jedynie nawóz naturalny. Tak więc Twoje nawrócenie i droga do realizacji specjalności będzie wiodła przez najróżniejsze gówna, w które wdepnąłeś w swoim życiu. Chociaż jesteś w ogrodzie i możesz rozkwitać, będziesz czuł, że wokół Ciebie śmierdzi i widział, że tego syfu jest (na pewnym etapie) coraz więcej. Sorry, ale chyba inaczej się nie da.

Dobra, lecimy do końca. Dostałeś szansę, jasny deadline, wsparcie… I co, jeśli Ci się nie uda wydać owocu w tym czasie? Ostatnie zdanie przypowieści pięknie pokazuje, na czym tak naprawdę polega Miłosierdzie Boże. Chociaż ogrodnik zaczyna swoją wypowiedź od „jeszcze na ten rok go pozostaw”, w następnym zdaniu mówi już „w przyszłości możesz go wyciąć”. „Przyszłość” to już nie „za równe 12 miesięcy”. Bóg nie ukrywa, że czas na nawrócenie jest właśnie teraz i nie będziemy mieli innego momentu. Ale jeśli Ci się nie uda… On zawsze znajdzie dla Ciebie jeszcze jedną możliwość. O ile Go nie ograniczysz.

W perspektywie tego, co dzieje się na świecie, możesz czuć się nieistotny. Możesz na co dzień nie mieć świadomości, ile wnosisz do świata i jak wiele znaczy to, co robisz. Możesz czuć się inny. Przypowieść o figowcu w winnicy, powiedziana przez Jezusa w totalnie złym momencie, pokazuje, że dla Boga właśnie taki Ty masz rozkwitać. Nie wyjaławiaj więc dalej ziemii – porzuć rolę widza i stań się bohaterem.

Ten wpis jest pierwszym w tym roku, w którym nie wyrobiłem i opublikowałem go po czasie. Jeśli wchodzisz na bloga od czasu do czasu – łatwo mógłbyś go przegapić. Odbiorcy newslettera nie mają takich problemów – po prostu znajdują w swojej skrzynce maila z informacją, że jest coś nowego na blogu. Jeśli chcesz, żebym towarzyszył Ci na drodze do wydania pełnego owocu, zostawienie swojego maila poniżej będzie dla Ciebie świetnym rozwiązaniem.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.