dane i opinie, zdjęcie: stefan-stefancik@unsplash.com, CC-0
odprawa

Niebezpieczna opinia (Mk 6, 1-6)

Chociaż nigdy bardzo daleko od Kościoła nie odpadłem, gdy wchodziłem w dorosłość, moja wiara była maksymalnie letnia. Swoje pierwsze duże nawrócenie przeżyłem pod koniec pierwszego roku studiów. Między innymi właśnie dlatego, że będąc przeładowywanym podstawami fizyki i chemii stwierdziłem, że nie ma szans, żeby to wszystko nie było przez Kogoś zaplanowane. Na roku ze mną studiowali też zadeklarowani ateiści (bo uważam, że realnych ateistów tak naprawdę nie ma), którzy patrząc na to samo głosili oświeceniowy triumf nauki nad ciemnogrodem Kościoła. Mieliśmy dostęp do tych samych danych. Ja jedynie nie miałem jeszcze do końca wyrobionej opinii, a oni – tak. I wyciągnęliśmy przeciwne wnioski.

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.

A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».

I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Rok temu trafiłem w bibliotece na książkę „Jak działa Google?” i wchłonąłem ją w czasie wyjazdu wakacyjnego. Jedną z kluczowych idei, które z niej wyciągnąłem, jest dyskutowanie o danych, a nie opiniach.  Myślę, że dzisiejsze czytanie dotyka tego tematu.

Dzisiejsza Ewangelia pokazuje, że mieszkańcy rodzinnego miasta Jezusa mieli już o Nim wyrobioną opinię i nie potrafili dyskutować o danych, które dostali. Słyszeli Jego mądrość, widzieli parę uzdrowień, ale nie zmieniło to faktu, że był dla nich tylko cieślą i synem Maryi. A ponieważ te cuda i nauczanie nie pasowało im do obrazu cieśli – woleli je zignorować i nie uwierzyli Mu.

To się działo dwa tysiące lat temu. Świat był wtedy zupełnie inny. I pewnie dlatego to wydarzenie zajmuje tylko kilka zdań w Ewangelii. W oświeceniu nasz światopogląd został przewrócony do góry nogami – i podejrzewam, że gdyby Ewangelie były pisane w ciągu ostatnich trzystu lat, ten fragment byłby opisany o wiele dokładniej.

Dlaczego? Bo właśnie w okresie oświecenia nastąpił gwałtowny rozwój nauk przyrodniczych i niektórzy uznali, że dane doświadczalne pokazały, że Pismo Święte, Kościół i w ogóle idea religijności są w błędzie. I ten pozorny spór pomiędzy nauką a wiarą trwa do dzisiaj.

Ale ta cała niezgodność wynikła i trwa, jak wspomniałem (a jeśli tego nie zauważyłeś, przeczytaj jeszcze raz poprzedni akapit) tylko dlatego, że niektórzy ją uznali. To była i jest opinia. Dzisiejsze czytanie jasno pokazuje, że dane nie są przeszkodą dla wiary. Są jedynie punktami, na których ta wiara może się rozwijać – czasami wprost, a czasami przez kryzys. To opinia może zrobić z człowieka niewierzącego.

Opis czegoś takiego usłyszeliśmy właśnie dzisiaj w czasie Mszy Świętej. Apostołowie i współplemieńcy Jezusa widzieli dokładnie to samo: uzdrowienia. Niewielkie, ale zawsze cuda (o ile w ogóle cud może być niewielkie). Wszyscy dostali te same dane, ale na ich podstawie wyrobili sobie różne opinie. Jedni uznali Jezusa za Mistrza, za którym warto iść, porzucając swoje dotychczasowe życie. Inni – za cieślę, do którego uzdrowienie nie pasuje i w ustach którego mądrość wygląda dziwnie.

Ta sytuacja pokazuje też, że jeśli ktoś sobie wyrobił opinię o Bogu – czy to Jego istnieniu, czy tym, jaki JEST – zanim Go spotkał, to potem Bóg może przed taką osobą stawać na rzęsach i robić najbardziej niesamowite rzeczy na świecie (a jestem głęboko przekonany, że właśnie tak robi przed każdym z nas), a ten ktoś po prostu nie zwróci na to uwagi. Bo ma już swoją opinię.

Opinia na temat Boga może utrudnić życie wiarą. Ale wydarzenie z dzisiejszej Ewangelii pokazuje też inne zagrożenie płynące z oparcia się na opinii i zamknięcia na dane – bardzo istotne dla już wierzących i tych po prostu wątpiących.

Bóg stworzył człowieka z wolną wolą w pakiecie – dlatego możemy Go odrzucić. W ten sposób, chociaż jest Wszechmogący, sam sobie postawił mur, którego nie przekroczy – nie dlatego, że nie może, tylko po prostu nie chce. Wyznaczył sobie strefę, do której nie wchodzi. A ponieważ w Nim nie ma żadnej sprzeczności – jeśli na początku świata powiedział, że jesteśmy wolni – to już nigdy tej wolności nie naruszy.

Dlatego Wszechmogący Mesjasz nie mógł uczynić więcej cudów w swojej rodzinnej miejscowości. Tam, gdzie ludzie powiedzieli Mu „jesteś tylko synem cieśli”, nie narzucał im się ze swoim bóstwem.

Dokładnie tak samo może się zdarzyć w Twoim życiu. Możesz wierzyć w Boga Ojca Wszechmogącego, ale jeśli masz wewnątrz zbudowaną opinię typu „Bóg i tak mi nie pomoże”, „On i tak nic nie zrobi w tej sprawie” albo „muszę poradzić sobie teraz sam” – On po prostu nie będzie w stanie rozwiązać Twoich problemów, bo Mu zablokujesz do nich drogę. Dostosuje się do Twojej opinii, żeby nie naruszyć Twojej wolności. Tak, jak zrobił „u siebie”, chociaż mógł pewnie jeszcze wiele osób tam uzdrowić.

Na koniec, żeby nie było: warto mieć własne zdanie. Ale jeśli nie weryfikujesz go nieustannie z tym, co się dzieje dookoła Ciebie – czyli z danymi – to może lepiej, żebyś go nie miał. Prawdziwą sztuką jest bycie na tyle zwinnym, żeby nieustannie poszukiwać prawdy przez zestawianie swoich opinii z danymi. W każdej dziedzinie – nie tylko pod kątem relacji z Bogiem, w którego naturze jest bycie innym, niż nam się wydaje.

Wiem, że ten wpis opublikowałem strasznie późno i trudno było go zauważyć. Jeśli nie chcesz przeoczyć żadnego rozważania Ewangelii (i wiedzieć, dlaczego wpadki z publikowaniem w nocnych godzinach mi się zdarzają) – zapraszam Cię do zapisu na newsletter:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.