w życiu trzebia mieć strategię, zdjęcie: mparzuchowski@unsplash.com, CC-0
LFX

Najważniejszy biznesplan na świecie

W trzeciej albo czwartej klasie liceum na lekcję przedsiębiorczości przyszedł pan i powiedział, że naszym zadaniem będzie przygotowanie w określonym czasie biznesplanu. Podobnie z resztą zrobiła pani na zajęciach o tym samym temacie w pierwszym tygodniu zajęć w studium ratowniczym. Zadanie zrealizowałem, oddałem, zaliczyłem. Po paru latach stwierdziłem że ktoś faktycznie założył biznes bardzo podobny do mojego pomysłu, ale akurat w kontekście tego wpisu nie ma to znaczenia. Kluczowe jest, że nikt mi wtedy nie powiedział, że pisząc te parę kartek uczę się jednej z najważniejszych rzeczy w swoim życiu.

I to wcale nie dlatego, że wiele lat później musiałem sam napisać większe lub mniejsze biznesplany, a teraz kluczową umiejętnością dla mnie jest szybka ocena, czym zajmują się różne firmy. Bo gdyby było to przydatne tylko dla mnie, nie zawracałbym Ci głowy. Tak naprawdę to, czym wypełniałem te parę kartek jest bardzo ważne dla Ciebie.

Żeby pomóc Ci zrozumieć, dlaczego jest to ważne, zacznę od przykładu przedsiębiorcy. Nadaj mu imię, jakie chcesz, ale ja go nazwę Tymoteusz – mocne, biblijne imię, a przy okazji będzie miał dzisiaj imieniny.

Tymoteusz chce założyć działalność gospodarczą, żeby żyć spokojnie i dostatnio. I to jest cały jego pomysł na biznes. Gdy go zapytasz, co będzie robił, odpowie:

Będę prowadził własną firmę.

Jeśli zapytasz, kim będą jego klienci, usłyszysz w odpowiedzi:

Będzie firma, to i klienci przyjdą.

A jeśli będziesz nierozważny i zapytasz wprost, z czego będzie żył, odpowie z oburzeniem w głosie:

No przecież będę miał firmę, więc będę zarabiał.

Pytań o produkty, strategię marketingową, konkurencję czy prognozowane zarobki lepiej w ogóle nie ryzykować, tylko odwrócić się na pięcie i odejść do ważniejszych zadań.

Daj sobie teraz parę minut. Weź kartkę i ołówek albo otwórz notatnik na komputerze. Zapisz odpowiedź na dwa pytania:

  1. Jak oceniasz Tymoteusza jako przedsiębiorcę?
  2. Co byś mu powiedział Tymoteuszowi jako przyjacielowi po usłyszeniu jego planów? (zapisz tak 3-5 zdań).

Gdy opowiadam ten przykład i zadaję te właśnie pytania, zwykle słyszę (w łagodnej wersji), że Tymoteusz jest bez wyobraźni i głupi albo że zachowuje się jak idiota. Praktycznie wszyscy zgadzają się, że bez opracowanej strategii – zawartej zwykle właśnie w biznesplanie – nie ma co myśleć o prowadzeniu własnej firmy i próbują Tymoteuszowi wybić to z głowy.

Niestety, większość ludzi nie widzi absolutnie nic złego w prowadzeniu bez opracowanej strategii czegoś o wiele ważniejszego od działalności gospodarczej: całego swojego życia.

I tu tkwi haczyk tego, co nauczyłem się w szkole – umiejętność pisania biznesplanu nie była mi potrzebna po to, żeby napisać biznesplan. Była – i cały czas jest – mi potrzebna żebym wiedział, że muszę mieć strategię na przeżycie całego życia. Tylko nikt mi o tym nie powiedział. Musiałem sam się tego domyślić i tę strategię opracować.

I tak, ta strategia była zupełnie inna w zależności od tego, czy miałem 15, 19, 24, 26, 30 czy 32 lata i inna jest teraz. Według tej pierwotnej powinienem za dwa lata być szefem MONu, a teraz zupełnie tego nie planuję. Teraz nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak będzie wyglądała za pięć czy czterdzieści lat – bo wiem, że to byłoby bez sensu. Ale to zupełnie naturalne. Każdy dowódca na polu walki zmienia rozkazy w zależności od aktualnej sytuacji. Każdy biznesmen dostosowuje działalność firmy w danym momencie do sytuacji na rynku. I ja też na bieżąco aktualizuję strategię w zależności od tego, co dzieje się w moim życiu. Ale cały czas – co ostatnio odkryłem ze zdziwieniem (i pewnie dlatego teraz piszę ten wpis) – idę w tym samym kierunku. Kierunku, który wyznaczyłem sobie, gdy jako młody chłopak w podstawówce zaczytywałem się w książkach Clancy’ego.

Co więcej – z perspektywy czasu mogę zauważyć, że zdecydowana większość poważnych problemów w moim życiu wynikała z tego, że działałem wbrew swojej strategii.

Jeśli Ty masz już swoją życiową strategię – gratuluję! I życzę Ci powodzenia w jej realizacji. Przypomnę Ci tylko, żebyś regularnie weryfikował, gdzie jesteś i czy nadal idziesz we właściwym kierunku.

Ale bądźmy szczerzy – naprawdę niewiele osób (chyba, że spotkałem w życiu jakąś niereprezentatywną grupę) myśli o swoim życiu w kategoriach strategicznych. Zwykle kończy się to jednym z dwóch poniższych scenariuszy:

  1. To, co jest, jest dobre – więc jak już coś złapałem – nawet na zasadzie „pierwsze-lepsze”, to się tego trzymam za wszelką cenę. Nawet jeśli nienawidzę tego, co robię, nie znoszę ludzi, z którymi żyję – nie warto ryzykować wystawiania nosa za tę fałszywą strefę komfortu.
  2. Cały czas nie mogę znaleźć swojego miejsca. Czuję, że muszę coś zmienić, bo już nie wytrzymuję tu, gdzie jestem. Nie mam pojęcia gdzie iść, ale w tym momencie ważna jest zmiana. Trzeba uciekać – a potem zastanowię się, dokąd. Zmiana, zmiana, zmiana!

Mogą się one tyczyć wszystkiego, co ma dla Ciebie strategiczne znaczenie w życiu: związku, pracy, mieszkania, samochodu… To już Ty najlepiej wiesz i potrafisz ocenić, czy nie zakopałeś się w któryś z tych scenariuszy. Jeśli tak – czerwona lampka w głowie i trzeba się tym pilnie zająć!

Nawet jeśli nie jesteś jeszcze w jednym z tych scenariuszy, ale nie masz opracowanej strategii na swoje życie… No cóż, przeczytaj to, co zapisałeś w ćwiczeniu na temat Tymoteusza jako słowa skierowane do Ciebie. A potem zabierz się za swoją strategię. W tym momencie nie podam Ci prostego przepisu na nią – bo takiego przepisu nie znam. Zostawię Ci za to parę wskazówek, które mogą Ci pomóc w jej opracowaniu:

  • Wiedz, co jest dla Ciebie ważne – poznaj swoje kluczowe wartościobszary strategiczne. Strategia to też świadomość, jakie „duże klocki” musisz poustawiać w swoim życiu, a co możesz odpuścić.
  • Jeśli odkryjesz swoją specjalność, łatwiej będzie Ci zdefiniować strategię opartą na tym, kim jesteś. Zapraszam do pierwszejdrugiej części poradnika na temat odkrywania specjalności.
  • Ćwicz na rzeczach małych. Planowanie swoich celów i ich realizacja w krótkich horyzontach czasowych (pisałem o tym w cyklu makietadronkolimator) nauczy Cię podobnego podejścia w odniesieniu do całego życia.
  • Żyj zwinnie. Testuj, weryfikuj, oceniaj i ucz się. Jak mówił św. Ignacy Loyola: „żyj zawsze z jedną nogą uniesioną”.
  • Im szybciej opracujesz i wdrożysz swoją strategię – tym lepiej dla Ciebie. Daj z siebie wszystko, żeby ją odkryć i nie marnować czasu – nie masz go za wiele.

I z tym Cię na razie zostawiam. Niedługo przygotuję też listę pytań, które warto sobie zadać w celu opracowania i zweryfikowania swojej strategii i już teraz zapraszam Cię na ten wpis. A jeśli w tym momencie masz jakieś przemyślenia na temat strategii w życiu – zapraszam Cię do zostawienia komentarza pod tym wpisem.

Dobra, plan jest taki. Ja od czasu do czasu opublikuję wpis, który może Ci pomó lepiej przeżywać Twoje życie. W zamian za to, Ty od czasu do czasu przeczytasz taki wpis. Jeśli w to wchodzisz, zostaw swój e-mail w formularzu.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.

PS. W kwesti strategii życia zdecydowanie mogę Ci polecić książkę „Heroiczne życie” Chrisa Lowney’a ale wygląda na to, że obecnie nakład (nawet e-booków, co mnie bardzo ciekawi) jest wyczerpany. (link partnerski – kupując, wspierasz rozwój bloga)