two pigeons with the Eiffel Tower
odprawa

Jeśli On Cię kocha… (Mt 4, 1-11)

Kościół podzielił niedzielne czytania na trzyletnie cykle, w czasie których słuchamy kolejno Ewangelii według świętych: Mateusza, Marka i Łukasza. Dodaje to Mszy Świętej dynamizmu, ale od dłuższego czasu miałem wrażenie, że w okresie Wielkiego Postu i Wielkanocy, które przecież są kulminacją roku liturgicznego, Liturgia Słowa stopuje i staje się nudna: praktycznie co roku słuchamy o tym samym. Na przykład zawsze w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu Ewangelia mówi o kuszeniu Jezusa na pustyni. To wrażenie nudy minęło mniej-więcej trzy lata temu, gdy odkryłem, że całe to kuszenie obraca się wokół jednego pytania: „Czy Bóg na pewno Cię kocha”?


Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.

Punktem wyjścia do dzisiejszej refleksji jest reakcja Jezusa na to, co proponował mu szatan. Czytając ten fragment odkryłem, że zły duch wcale nie mówił Mu o jakichś strasznie dziwnych rzeczach. Powiedziałbym wręcz, że Jezus w czasie późniejszej działalności nie na takie odjazdy sobie pozwalał. Cudowne pojawienie się jedzenia? Proszę, rozmnożenie ryb i chleba. Łamanie praw fizyki? Nie było problemu z chodzeniem po wodzie. Kłanianie się Boga przed kimś, kogo stworzył? Jezus zrobił to z własnej inicjatywy w czasie ostatniej Paschy, gdy obmywał uczniom nogi. Tak więc te czynności wcale nie były dla Jezusa czymś kosmicznym, co by nie mieściło Mu się w głowie.

W czym więc tkwił problem z kuszeniem na pustyni? Myślę, że chodziło o to, że szatan każdą swoją propozycję zaczynał od szantażu egzystencjalno-emocjonalnego. I to w dwóch płaszczyznach.

Pierwsza płaszczyzna dotyczy Bożej natury Jezusa. Gdy Mojżesz zapytał Boga o imię, usłyszał „Ja JESTEM”. W kulturze hebrajskiej imię określa naturę, więc jeśli Bóg tak się przedstawił, to fakt istnienia jest główną Jego cechą. Zaczynając swoje próby od „jeśli jesteś”, szatan zakwestionował więc fundamentalną cechę wynikającą z Bóstwa Jezusa. W ogóle widać w tym też, jak dziwnie zachowują się złe duchy: szatan zwraca się do Jezusa, a równocześnie podkreśla, że wcale nie jest pewny, że mówi do kogokolwiek. Tak, jakby rzucał swoje pokusy na ślepo mając nadzieję, że któraś „chwyci”.

Druga płaszczyzna szantażu szatana dotyczy relacji Ojca i Syna, a może też Boskiej i ludzkiej natury Chrystusa: „jeżeli jesteś Synem Bożym, to…”. W odniesieniu do słów, które Jezus usłyszał nad Jordanem, oznacza to „jeśli ten Bóg naprawdę Cię kocha, to dlaczego” – i tu wstaw: jesteś głodny, nie możesz tego czy tamtego, coś się dzieje w Twoim życiu, coś Ci nie wychodzi… i tak dalej. Każdy z nas na pewno świetnie zna to z życia codziennego – nie tylko w odniesieniu do Boga. Jako ludzie mamy tendencję do przejmowania kontroli w relacjach przez postawę „jeśli mnie kochasz, to musisz to zrobić”.

I jako ludzie cały czas dajemy się łatwo złapać na te dwie pokusy. Bo kto z na czasem nie zaczyna modlitwy tak, jak śpiewał Nohavica: „ja wiem, że Cię Boże nie ma, ale gdybyś był tak…? Albo nie używa w jej czasie stwierdzeń w stylu „Boże, jeżeli mnie kochasz to mnie wysłuchaj” czy „zrób to, przecież jesteś moim Tatą”?

Alternatywą do tych dwóch pokus jest pokora. Pokora, która pozwala wierzyć, że nie wszystko musi być tak, jak sobie to wyobraziłem i dzięki której mogę dać Bogu wolność. I może właśnie to ostatnie jest kluczowe. Wolność jest dla Boga tak ważna, że z naszej wolnej woli uczynił mur, którego sam postanowił nie przekraczać. Więc jeśli chcesz serio się modlić – daj Mu całkowitą wolność co do tego, co ma z tą modlitwą zrobić. Bo bez wolności nie da się rozwijać prawdziwej relacji miłości – czy to z Bogiem, czy z drugim człowiekiem.

Ta pokora prowadzi do jeszcze jednego aspektu dzisiejszego czytania. Gdy to zauważyłem, byłem naprawdę w szoku. Ale jak się nad tym zastanawiałem to stwierdziłem, że może jest to główny powód, dla którego Kościół w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu zawsze przypomina pobyt Jezusa na pustyni.

O co chodzi? Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, że… Jezus nie przegonił szatana, gdy był kuszony na pustyni. Potem wiele razy wyganiał złe duchy i nie pozwalał im mówić. Nawet Szymona nazwał przeciwnikiem i kazał mu się ulotnić, gdy ten chciał odciągnąć Go od Krzyża. Ale tutaj – przez dwie pokusy nic takiego się nie zdarzyło. Po prostu Bóg rozmawiał ze złym duchem i pozwolił mu z sobą być. Szatan chodził z Nim po pustyni, patrzył na to, co Jezus robi i podsuwał mu kolejne głupie pomysły. A Jezus Mu na to pozwala i jeszcze z nim dyskutuje. I, chociaż przy trzeciej pokusie Jezus mówi „Idź precz, szatanie”, pewnie trwałoby to dłużej, tylko zły wymiękł i sobie poszedł. Tak właśnie Bóg postąpił z szatanem – pierwszym stworzeniem, które odrzuciło Jego miłość.

To mnie przekonuje, że przy Bogu jest miejsce dla każdego z nas. Niezależnie od tego, co dotychczas robiliśmy, Bóg nie odrzucił nikogo i z każdym chce być. Każdego zaprasza do wspólnego wędrowania – nie tylko po pustyni – rozmowy, przyglądania się Mu, życia razem. Dlatego każdy strach przed spowiedzią nie ma sensu i jest tylko pokusą od tego który po historii na pustyni doskonale wie, że Bóg w konfesjonale zawsze nam przebaczy.

Bo, oprócz tego, że Bóg JEST, to jeszcze JEST Miłosierny.

Jeśli więc cokolwiek Cię powstrzymywało od wizyty w konfesjonale – bierz pokorę, przestań stawiać Bogu warunki i idź tam a zobaczysz, jak On chce z Tobą porozmawiać o miłości. Szybko.

Newsletter to najlepszy sposób, żeby być na bieżąco z moimi przemyśleniami – czy to dotyczącymi Pisma Świętego, czy życia jak operator. Jeśli zainteresował Cię ten wpis, zachęcam Cię do zapisania się. Wtedy nie ominie Cię żadna nowość na blogu.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.