owoc drzewa, zdjęcie: robert-zunikoff@unsplash.com, cc-0
odprawa

Jakim drzewem jesteś? (Łk 6, 39-45)

Myślę, że gdyby każdy z nas dostawał dzisiejsze 10 groszy za każdym razem, gdy rodzice albo nauczyciele zwracali nam uwagę „bądź dobry”, to nie musielibyśmy się teraz martwić o pracę i emeryturę, a w Polsce nie sprzedałaby się ani jedna książka Kyosakiego. Niestety, takie podejście do wychowania jest w nas głęboko zakorzenione i ja też popełniam ten sam błąd w odniesieniu do moich dzieci. Tak, błąd. Bo co to tak naprawdę znaczy „bądź dobry”? I dlaczego ktoś ma być „dobry” według moich standardów?


Jezus opowiedział uczniom przypowieść: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta”.

Bardzo podobają mi się pytania, jakie na początku dzisiejszego czytania Jezus zadaje swoim uczniom:

Czy może niewidomy prowadzić niewidomego?

i podsumowanie odpowiedzi:

Uczeń nie przewyższa nauczyciela.

W kościele te słowa odnosi się do kwestii dbania o siebie i napominania się nawzajem we wspólnocie. Ci, którzy wolą życie bez Boga, używają ich jako argumentu dla każdego, kto zwraca uwagę na ich grzech. A ja chciałbym popatrzeć na nie z trochę innego punktu widzenia i nawiązać do paraboli z dalszej częśći wypowiedzi Jezusa: czy wiesz, jakim drzewem jesteś?

Czy w prowadzeniu niewidomego albo uczeniu innych jest coś złego? Ideowo – nie. Pierwsza czynność zawsze była stereotypowym przykładem dobrego uczynku w materiałach rekrutacyjnych harcerstwa, a druga jest nawet wpisana przez Kościół na listę uczynków miłosiernych. A mimo to Jezus podaje je jako przykłady czegoś niewłaściwego.

Bo kluczem nie jest sama czynność. Kluczem jest to, kto ją wykonuje. I nawet nie chodzi o to, czy robi to Franek, Marek czy Klaudyna. Chodzi o talenty, jakie ta osoba dostała.

Osoby niewidome potrafią robić masę pięknych, przydatnych i fajnych rzeczy. Ale akurat prowadzenie drugiej osoby niewidomej lepiej powierzyć komuś, kto widzi. Podobnie uczniowie – zwłaszcza ci wybitni, na etapie liceum czy studiów – mają bardzo szeroką wiedzę, którą mogliby przekazać… ale często nie mają absolutnie wiedzy o tym, jak ją przekazywać i dlatego nie powinni się za to zabierać przed uzupełnieniem kompetencji instruktora. A przekazywanie podstaw innym zostawić nauczycielom – nawet, jeśli Ci w tematyce specjalistycznej wiedzą mniej.

Każdy z nas dostał niepowtarzalny i niesamowity zestaw talentów. Ja też, Ty też. Myślę, że w dzisiejszej wypowiedzi Jezusowi chodzi między innymi o to, żebyśmy te talenty wykorzystywali i nie przeszkadzali w tym innym.

Tak więc: jeśli jesteś figowcem, to bądź figowcem. Nie próbuj mieć kwiatów jak stokrotka albo owoców jak wiśnia. Nawet, jeśli Ci się teraz wydaje, że ich kwiaty czy owoce są słodsze i ludzie je wolą.

A w drugą stronę: nie oceniaj jeżyny w perspektywie tego, że nie jest figowcem. Druga osoba może robić to samo, co Ty, ale w inny sposób – albo po prostu robić coś zupełnie innego – i nie oznacza to, że jest w jakikolwiek sposób gorsza.

Może to wszystko brzmi banalnie ,ale jest naprawdę ważne. I nie chodzi tu tylko o to, żeby żyć szczęśliwie i w zgodzie z sobą i innymi. Bóg, wpisując w nasze serca talenty, stworzył każdego z nas jako człowieka dobrego. Jeśli więc wydobywasz z serca Jego pomysł na siebie, będziesz dawał ludziom dookoła dobro. Jeśli zamiast obfitości od Boga zaczniesz wyciągać z serca coś, czego tam nie ma – czyli swój albo czyjś pomysł na życie – będziesz rozsiewał wokół siebie zło. Bo:

Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta.

Jezus powiedział też, że:

po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo.

I też chciałbym wyjść z tym stwierdzeniem trochę dalej, niż ocenę ludzi po efektach ich działań. To Bóg chce rozpoznać każdego z nas po owocach – czyli tym, co zrobiliśmy ze specjalnością, którą od Niego dostaliśmy. Być może sąd po śmierci będzie wyglądał tak, że człowiek stanie przed Bogiem, a On powie „Widzę tutaj owoce oglądania 30 sezonów serialu na kanapie. Nie poznaję tego drzewa, bo przecież dałem mu serce operatora-paramedyka„.

Nie pozwól na to, żeby Twoje spotkanie z Nim tak wyglądało. Skoro On tęskni za Tobą postaraj się, żebyś po śmierci stanął przed Stwórcą jako stuprocentowy Ty.

Jeśli chcesz odkrywać siebie w duchu Ewangelii, zapraszam do zapisania się na mój newsletter. Regularnie będę wysyłał Ci informacje o nowych wpisach zawierających rozważania fragmentów Pisma Świętego i pomysły na bycie lepszym każdego dnia. Jeśli się na to piszesz, zostaw swój e-mail w polu poniżej:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.