follow Me, zdjęcie: joshua-sortino@unsplash.com, CC-0
odprawa

Follow Me! (J 20, 1-9)

Zgodnie z kanonem, każde opowiadanie powinno mieć wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Ja mam tak, że często po przeczytaniu zakończenia książki wracam do jej początku i odkrywam, że już zapomniałem, jak dokładnie zawiązała się akcja. Wielkanocna Ewangelia jest świetną okazją żeby skupić się całkowicie wydarzeniach przy pustym grobie i zapomnieć o tym, jak zaczęła się ziemska przygoda Jezusa. To błąd. Początek jest kluczem do zrozumienia, jak apostołowie uwierzyli w Zmartwychwstanie.

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, /które mówi/, że On ma powstać z martwych.

Powołując swoich uczniów Jezus często nie kreślił wielkich wizji i nie mamił profitami. Podchodził do wybranego i po prostu mówił:

Pójdź za Mną!

Wydaje mi się, że większość ludzi pamięta o tych słowach przy ważnych życiowych wyborach czy zmianach, w czasie święceń i śpiewając „Barkę”. Poza tym – jasne, mamy je gdzieś z tyłu głowy, ale czy coś więcej?… Zróbmy test: czy widzisz echo tych słów w dzisiejszej Ewangelii?

Bo ja widzę, że Piotr i Jan zrobili dokładnie to, co Jezus zaproponował im trzy lata wcześniej! Poszli za Mistrzem.

Jan cały czas był na tej ścieżce – dwa dni wcześniej stał pod krzyżem i prawdopodobnie brał udział w pogrzebie Jezusa, więc gdy tylko usłyszał, że Pan znowu jest w innym miejscu – poszedł to sprawdzić, żeby móc dalej iść za Nim.

Piotr na wieści przyniesione przez Marię Magdalenę zareagował tak samo, jak jego młodszy kolega. Cały czas miał w sercu to samo pragnienie podążania za Nauczycielem, ale wcześniej na tej drodze miał kryzys: gdzieś w nocy pomiędzy Wielkim Czwartkiem a Wielkim Piątkiem. Dlatego do grobu dobiegł drugi.

W świetle Prawa, dla obu tych pobożnych Żydów wejście do grobu było czymś nie do pomyślenia. Robiąc to, zaciągali na siebie rytualną nieczystość. Nikt „normalny” tam by tego nie zrobił – co zresztą widać po wcześniejszym zachowaniu Marii Magdaleny. Dlatego myślę, że stojąc przed odsłoniętym wejściem do groty grobowej, Jan i Piotr popatrzyli do środka, potem na siebie i zrozumieli, że jest tylko jedna możliwość bycia wiernym ich powołaniu. Weszli do grobu. To pozwoliło im zostać dwoma pierwszymi mężczyznami, którzy uwierzyli w Zmartwychwstanie.

Tak, jak wspomniałem, zwykle kojarzymy Jezusowe „Pójdź za Mną” jako coś pozytywnego i obietnicę przyjemnych rzeczy. Zachowanie Piotra i Jana w wielkanocny poranek pozawala zrozumieć, że nie da się naprawdę uwierzyć, jeśli nie przyjmiemy tego szerzej. „Pójść za Jezusem” oznacza nieunikanie trudnych chwili, a czasem nawet trzeba będzie robić rzeczy, które inni uznali by za nieczyste. To ciężka droga, na której można zwątpić i na chwilę z niej odpaść – ale zawsze można na nią wrócić tak, jak wrócił Piotr. Jeśli się na to wszystko zgodzisz i pójdziesz za Nim zgadzając się na wszystko, „pójdź za Mną” będzie oznaczało też „zgódź się na mękę” i „wejdź do grobu”. Tylko wtedy odkryjesz, że to nie Ty, a Bóg leżał w tym grobie. Leżał, bo Zmartwychwstał. I kolejnym krokiem za Nim będzie wyjście z tej ciemnej jaskini w nowe życie.

Jeszcze mała dygresja na ten temat. Myślę, że gdy Jezus zstąpił do Otchłani, dokładnie te same słowa mówił do wszystkich ludzi czekających w Szeolu. Że siedzący w tej ciemności usłyszeli właśnie „Pójdź za mną”. Zastanawia mnie, czy wszyscy Go posłuchali. Mogli się znaleźć tacy, którzy spędzili w ciszy śmierci już parę tysięcy lat i pomyśleli „Nie, to niemożliwe, żeby Bóg tu po mnie przyszedł”. Ale On tam naprawdę był. Wszedł w to, co było dla Niego zupełnie niezrozumiałe – niebyt śmierci. Był tam, gdzie z założenia miało Go nigdy nie być. A więc może wejść w każdą sytuację życiową i właśnie w niej nas zawołać – niezależne od tego, jak bardzo się poplątamy.

Na tę Wielkanoc życzę Ci, żebyś nie bał się pójść za Bogiem do tego stopnia, że wejdziesz za Nim do grobu. Żebyś potrafił za Nim wchodzić w rzeczywistości, które normalnie by Cię zabiły, i odkrywać w nich Zmartwychwstanie.

Wielkanoc stawia całą rzeczywistość na głowie. Dlatego też w przez najbliższe siedem tygodni nie będę co tydzień publikował rozważań niedzielnej Ewangelii. Zamiast tego, co dwa tygodnie (na zmianę z LFX) ukaże się rozważanie jakiegoś innego fragmentu Pisma Świętego. Z resztą – na blogu już kilka razy rozważałem każde z czytań z Okresu Wielkanocnego kilka razy i łatwo jest te wpisy znaleźć. Ale jeśli nie chcesz za dużo szukać, zapisz się na newsletter – będziesz na bieżąco ze wszystkimi zmianami, a odpowiednie rozważania będę podsyłał Ci co tydzień na maila.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.