Czekając na... - Adwent 2018, zdjęcie: Ben White @unsplash.com CC-0
rozpoznanie

Czekając na… operację

To dla mnie bardzo osobisty wpis. Niedługo po świętach idę na operację. Prostą i rutynową, ale właśnie poznaję ten rodzaj czekania na własnej skórze. I to w bardzo specyficznych warunkach: jest to operacja w Polsce refundowana przez NFZ. A więc czekanie w pełnym tego słowa znaczeniu.


Pierwsza rzecz związana z taką operacją to jej termin. Generalnie są dwie opcje: albo czekasz długo i stresujesz się tym czekaniem, albo czekasz krótko… i wiesz, że skoro nadali Ci taki priorytet, to Twój stan jest całkiem poważny.

Niektóre fragmenty Pisma Świętego sugerują, że koniec świata będzie poprzedzony totalnym upadkiem moralnym ludzkości. Patrząc w tym świetle, Paruzja może być po prostu momentem, kiedy Bóg już nie wytrzyma i uzna, że trzeba szybko wkroczyć z interwencją i pomóc nam swoim Miłosierdziem. Więc im bliżej do końca świata, tym gorzej z nami.

Druga sprawa – jak powiedział mi znajomy lekarz, operacja to zawsze operacja. Nawet po najprostszej i najbardziej rutynowej interwencji chirurgicznej mogą pojawić się komplikacje. Coś może pójść nie tak. Można mieć po prostu pecha.

Apokalipsa… cóż, to zawsze Apokalipsa. Opis objawienia świętego Jana nie pozostawia wątpliwości, że raczej nie będzie to wydarzenie lekkie i przyjemne. Powtórne przyjście Jezusa poprzedzą plagi i wojny – być może nie każdy z nas to przeżyje i jednak będzie musiał umrzeć przed wejściem do Nowego Jeruzalem. Przyjdą fałszywi prorocy i antychryst i może niektórzy z nas się na nich nabiorą. A w końcu… no cóż, zniknie wszystko, co znamy. Coś może pójść nie tak, jak sobie wyobrażam.

No i sprawa trzecia: z operacją związane są konkretne oczekiwania i niepewność, co będzie po niej. Ja mam nadzieję, że efektem mojej operacji będzie lepsze zdrowie i poprawa wydolności. A jednocześnie zastanawia mnie, jak bardzo po zabiegu zmienią się moje rysy twarzy i głos. Przekonam się za parę tygodni.

Pomimo wątpliwości opisanych dwa akapity powyżej – cały czas postrzegam Paruzję jako wydarzenie bardzo pozytywne i wiążę z nią wielkie nadzieje. Ale nie mam pojęcia, jak będzie wyglądało życie po niej. Już parokrotnie w tym cyklu wspominałem, że nawet sobie nie wyobrażamy, co Bóg przygotował dla nas w Niebie (1 Kor 2, 9). Przekonam się, jak Jezus wróci – mam nadzieję.

W cyklu „Czekając na…” przyglądam się sytuacjom związanym z oczekiwaniem, które wielu z nas zna z codziennego życia. W tych sytuacjach szukam wskazówek, które mogą pomóc w przeżywaniu Adwentu – powtórnego przyjścia Jezusa, na które czekamy. Żeby nie przegapić żadnego odcinka – zapraszam do zapisania się na newsletter:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.