Czekając na... - Adwent 2018, zdjęcie: Ben White @unsplash.com CC-0
rozpoznanie

Czekając na… odpoczynek

Ostatnio oglądałem film „Sześć dni” – o odbiciu ambasady Iranu w Londynie w 1980. Bardzo spodobała mi się scena pokazująca, jak operatorzy SAS opracowywali taktykę szturmu na autobus. Ich celem było zejście z czasem akcji poniżej 6 sekund. Gdy (spojler:-) ) w końcu im się to udało, jeden z operatorów padł na siedzenie na tylnej kanapie autobusu, zdjął maskę, złapał oddech i zaczął się śmiać. Właśnie tak sobie wyobrażam swoje wejście do Nieba. Na coś takiego – i właśnie tak – czekam.

Wspomniana scena wygląda tak:

Co ma wspólnego trening odbijania autobusu z Paruzją? Wbrew pozorom – całkiem dużo.

Opanowanie autobusu w czasie poniżej sześciu sekund jest nie lada wyczynem. A wręcz powiedziałbym, że w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku wydawało się to niemożliwe do osiągnięcia. A goście z SAS to ćwiczyli. Podobnie – tak po ludzku niemożliwe jest dla nas wejście do Nieba. A my wierzymy, że Bóg zwyciężył nasz grzech i co Adwent ćwiczymy się w oczekiwaniu na to wejście.

Ćwiczenie takiej operacji – i bardzo dobrze pokazali to w „Sześciu dniach” – to niekończący się (zwłaszcza z punktu widzenia szkolonego) cykl próbujemy – nie udało się – próbujemy jeszcze raz. I tak w kółko, aż w końcu się uda. Dokładnie to samo doskonale zna każdy Chrześcijanin: chcę żyć dobrze – grzeszę – spowiedź i postanowienie poprawy. I tak w kółko, aż któregoś dnia zauważymy, że idziemy na ucztę  razem z Jezusem.

No i w końcu ujęcie na kanapie autobusu, kończące scenę. Jamie Bell świetnie, według mnie, oddał przejście do prawdziwego odpoczynku po ciężkiej pracy. Wyobrażam sobie, że właśnie tak będzie wyglądało wejście do Nowego Jeruzalem. Nasze czekanie tutaj o wiele bardziej przypomina wyczerpujący trening żołnierza dążącego do bycia najlepszym – Chrześcijanin ma być aktywny w oczekiwaniu na Paruzję. A jednym z aspektów wiecznego bycia z Bogiem jest odpoczywanie – nie na darmo nad grobami mówimy „Wieczny odpoczynek…”. Swoją drogą: chociaż jesteśmy zagonieni i mało kto dzisiaj mówi „ech, za dużo ostatnio odpoczywałem”, rzadko kiedy odmawiamy tę modlitwę w swojej intencji. Wierzę, że jeśli naprawdę porządnie wykorzystujesz czas w czasie ziemskiego życia, to po wejściu do nieba rzucisz się na swoją kanapę w niebiańskim autobusie dokładnie tak samo, jak szeregowy Firmin w filmie.

Przyznam Ci się, że ja bardzo rzadko myślę o Paruzji jako o dniu, w którym wreszcie sobie odpocznę. A przecież właśnie tak będzie. W dodatku, jak już wspomniałem, wielu z nas chciałoby sobie wreszcie tak naprawdę odpocząć, więc mamy w sobie gotową tęsknotę i oczekiwanie na ten moment. Dlatego czekanie na odpoczynek to świetny punkt wyjścia do zabrania się za przeżywanie Adwentu.

W cyklu „Czekając na…” przyglądam się sytuacjom związanym z oczekiwaniem, które wielu z nas zna z codziennego życia. W tych sytuacjach szukam wskazówek, które mogą pomóc w przeżywaniu Adwentu – powtórnego przyjścia Jezusa, na które czekamy. Żeby nie przegapić żadnego odcinka – zapraszam do zapisania się na newsletter:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.

PS. Nie pytaj, dlaczego znowu mi wyszedł wpis o autobusie.