Czekając na... - Adwent 2018, zdjęcie: Ben White @unsplash.com CC-0
rozpoznanie

Czekając na… Komunię

Skoro jest niedziela, znowu nawiążę do bycia w budynku kościoła. Kolejną rzeczą, na którą czekamy w kościele jest Komunia Święta. I tak, chodzi mi o najzwyklejszą kolejkę, która formuje się podczas rozdawania Eucharystii w czasie Mszy Świętej. Patrząc z punktu widzenia lean mam wrażenie, że ten proces rozdawania można by usprawnić na tysiąc sposobów. Ale analizując to z punktu widzenia wiary wiem, że nie miałoby to sensu.


Na początek przyznam się do drobnej manipulacji. W tym roku przez cały Adwent piszę Ci o oczekiwaniu na Paruzję. Ale to trochę ściema. Samo słowo „Adwent” oznacza „przyjście” (chociaż sam zbudowałem inną koncepcję pochodzenia tej nazwy). Czyli: chociaż czekamy, to równocześnie już obchodzimy ten moment, kiedy Bóg przychodzi.

Teraz popatrzmy od strony językowej na to, co dzieje, gdy stoisz w kolejce do Komunii Świętej w kościele. Jesteś wtedy na Mszy, czyli na Eucharystii. I czekasz na przyjęcie Ciała Pańskiego, czyli… Eucharystii. Przez ten moment równocześnie jesteś na Eucharystii i czekasz na Eucharystię. Równocześnie przeżywasz coś i dopiero czekasz, aż to coś nastąpi. Jasne, że to porównanie opiera się na zwykłej wieloznaczności słów i pozornym paradoksie, – tutaj już nie próbuję Tobą manipulować. Ale równocześnie myślę, że samo patrzenie w taki sposób na tę kolejkę w czasie Mszy jest pożywką dla wiary i pozwala nam na poziomie fundamentalnym zrozumieć, o co chodzi w adwentowym oczekiwaniu.

Stojąc w tej kolejce i patrząc, jak ksiądz kolejnym osobom rozdaje Komunię, z każdym krokiem zbliżasz się też do najbliższego i najbardziej intymnego kontaktu z Bogiem, jaki możemy mieć na tym świecie. Czekasz na to, aż Jezus w swoim Ciele i Krwi przyjdzie tylko do Ciebie. To jest czekanie na dokładnie to samo, co stanie się podczas Apokalipsy: Jezus wróci do naszego Wszechświata zupełnie fizycznie i przyjdzie, żeby z każdym z nas zawiązać bardzo osobistą więź – już na zawsze. Apokalipsa świętego Jana i listy apostołów podsuwają też sugestię, że budowanie tej więzi będzie rozłożone w czasie – na końcu czasów nie każdy pójdzie do Nieba w tym samym czasie. Może w czasie Paruzji też będziesz stał w jakiejś kolejce i widział, że niektórzy już mają tę chwilę za sobą, a Ty nadal czekasz.

Czekanie na przyjęcie Komunii Świętej jest więc podobne do oczekiwania adwentowego zarówno w formie, jak i w treści. Absolutnie nie mam na myśli tego, że sama kolejka jest ważniejsza od przyjęcia Eucharystii ani nie chcę Cię odsuwać od myślenia w tym momencie o tym, że za chwilę spotkasz się z Bogiem (jeśli jesteś w tym gronie mistyków, którzy naprawdę potrafią tak przeżyć te chwile w kolejce). Ale jeśli należysz do grupy, która w tym czasie na Mszy głównie powtarza słowa wyświetlane na rzutniku i patrzy, czy w sąsiedniej kolejce nie idzie szybciej – zachęcam Cię do wykorzystania tego czasu na pogłębienie rozumienia Adwentu. W każdym znaczeniu tego słowa.

W cyklu „Czekając na…” przyglądam się sytuacjom związanym z oczekiwaniem, które wielu z nas zna z codziennego życia. W tych sytuacjach szukam wskazówek, które mogą pomóc w przeżywaniu Adwentu – powtórnego przyjścia Jezusa, na które czekamy. Żeby nie przegapić żadnego odcinka – zapraszam do zapisania się na newsletter:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.