Czekając na... - Adwent 2018, zdjęcie: Ben White @unsplash.com CC-0
rozpoznanie

Czekając na… karetkę

Według danych GUS, w 2016 roku na karetkę w miejscowościach powyżej 10 tysięcy mieszkańców trzeba było średnio czekać od 6 do 9 minut. W odniesieniu do zwykłego dnia większości z nas to jest nic. Ale jeśli to Ty wezwałeś tę karetkę i udzielasz komuś pierwszej pomocy czekając na jej przyjazd, te parę minut będzie Ci się wydawało wiecznością. A w końcu o wieczności mamy porozmawiać w tym cyklu.


A nawet nie tyle mamy rozmawiać o wieczności, co się na nią przygotowywać. Paruzja może będzie dopiero za pięć miliardów lat, ale my tego nie wiemy, więc powinniśmy być przygotowani na nią tu i teraz. Dokładnie tak samo, jak trzeba być przygotowanym na udzielanie pierwszej pomocy w każdej chwili – bo nie wiesz, kiedy spotkasz kogoś, kto jej potrzebuje. Dlatego pierwsze pytanie, które warto sobie dzisiaj zadać, to jak wygląda Twoje przygotowanie. Czy jesteś pewny co do tego, że umiesz udzielić pierwszej pomocymasz apteczkę, która Ci w tym pomoże? Jeśli odpowiedziałeś na któreś z tych pytań „nie”, to zalecam, żebyś zabrał się za to już w tym Adwencie. Bo jeśli nie potrafisz się przygotować do rzeczy tak prostej, jak udzielanie pierwszej pomocy, to jak przygotujesz się na wieczność?

Piszę o tym, bo jeśli się nie przygotujesz, to z czasu oczekiwania na karetkę może wyjść jedna wielka lipa. Ratownictwo to obszar, który bez współpracy i solidarności społecznej po prostu nie będzie działał. KSRG może dysponować najlepszym sprzętem i najlepiej wyszkolonymi ratownikami ale bez osób, które zatroszczą się o poszkodowanych w czasie dojazdu karetki, to wszystko będzie psu na budę. Możesz normalnie nie mieć nic wspólnego z ratownictwem i czuć zerową motywację do pomagania komuś ale nie zmieni to faktu, że w pewnej chwili właśnie Twoje przygotowanie może kiedyś stanowić o czyimś życiu (i jego jakości) lub śmierci (i w sumie też jej jakości). A statystyki, pokazują że tym kimś, komu będziesz ratował życie, będzie ktoś z Twojej rodziny lub Twój bliski znajomy.

I jasne, że w świetle prawa często wystarczy, żebyś do poszkodowanego wezwał karetkę. Ale w świetle życia jak operator-paramedyk, Twoim wewnętrznym obowiązkiem jest – w czasie tych sześciu do dziewięciu minut – zrobić wszystko co w Twojej mocy, żeby ratownicy mogli jeszcze pomóc poszkodowanemu, jak wreszcie dojadą.

Tutaj dochodzimy do tego, jaka jest na świecie rola Kościoła – zarówno jako całej organizacji, jak i poszczególnych ludzi go budujących. Bóg i tak kiedyś wróci, żeby przeprowadzić Apokalipsę. I jasne jest, że wtedy wszystko zostanie poddane pod Jego władzę – chociaż dla niektórych może to oznaczać potępienie. Naszym zadaniem jest robić tu i teraz wszystko, żeby w czasie Paruzji każdy człowiek chciał zdać się na Miłosierdzie Boże. Mamy działać tak, żeby Jezus mógł nam wszystkim pomóc, jak wróci.

Na koniec: jest jakieś prawdopodobieństwo, że przejeżdżająca karetka natknie się na poszkodowanego. Ale generalnie ratownicy nie przyjadą, jeśli nie zostaną wcześniej wezwani. Bóg przyjdzie na pewno. Ale nigdy nie zaszkodzi zawołać do Niego „Marana Tha!”. Niech wie, że czekasz.

Więc, układając to wszystko we właściwej kolejności: bądź gotowy, zawołaj, przygotowuj ludzi. Trzy rzeczy, których możemy się nauczyć o wieczności z prostego czekania na karetkę.

W cyklu „Czekając na…” przyglądam się sytuacjom związanym z oczekiwaniem, które wielu z nas zna z codziennego życia. W tych sytuacjach szukam wskazówek, które mogą pomóc w przeżywaniu Adwentu – powtórnego przyjścia Jezusa, na które czekamy. Żeby nie przegapić żadnego odcinka – zapraszam do zapisania się na newsletter:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.