Co bylo pierwsze? Zdjęcie: karen-ciocca@unsplash.com, CC-0
odprawa

Co było pierwsze? (J 15, 9-17)

Każdy chce być pierwszy – czy to w sporcie, czy w szkole, czy wreszcie na selekcji. Nawet lepiej pierwszym wyciągnąć rękę do pojednania albo na spotkaniu networkingowym – do zapoznania się. A jak to jest z naszą relacją z Bogiem – kto w niej był pierwszy?

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

Z dzisiejszym czytaniem jest trochę tak, jak z selekcją do specjalsów. Bo czy można powiedzieć, kto kogo wybrał: kandydat jednostkę, czy jednostka kandydata? Niby pierwszy krok należy do kandydata – to on wysyła CV do konkretnej jednostki. Ale czy wysłanie dokumentów tak naprawdę ma jakieś znaczenie? Jeżeli dokumenty nie przyciągną uwagi szkoleniowców, równie dobrze mogłyby zostać na biurku kandydata. Tak więc nikt nie może wybrać jednostki, jeśli jednostka nie wybierze „najpierw” jego (nawet, jeśli to „najpierw” następuje już po wysłaniu dokumentów). Cała selekcja i szkolenie kandydata tak naprawdę polegają na ciągłym powtarzaniu tego wyboru przez obydwie strony.

I tak samo jest z Kościołem. Jasne, że Bóg nas wybrał pierwszych, On zrobił pierwszy krok – stworzył nas i odkupił. Do tego większość z nas została ochrzczona jako dzieci. Ale jeśli z tym wybraniem nic nie zrobimy – czyli jeśli w życiu też nie wybierzemy Boga i Kościoła – to nie będzie to miało większego znaczenia (tak, wiem, ludzie od teologii fundamentalnej i sakramentów łapią się w tej chwili za głowę).

I to jest w porządku. Bo Jezus mówi o Kościele jako o przyjaźni. A przyjaźń to relacja między dwoma żyjącymi osobami. I ta relacja, jak każda międzyludzka, jest dynamiczna. Zmienia się, ewoluuje, trzeba ją odnawiać. Nie jest jednym wyborem, ale ciągłym powtarzaniem tego samego wyboru.

Myślę, że zrozumienie tego jest jednym z fundamentów prawdziwego nawrócenia. Że nie chodzi o to, że teraz raz wybiorę Boga na całe życie. Albo, że do końca życia będę się modlił akurat tak. Skoro przyjaźń – taka zwyczajna, międzyludzka – inaczej wygląda dla ośmiolatka, inaczej dla osiemnastolatka, inaczej dla trzydziestolatka i jeszcze inaczej dla siedemdziesięciolatka, czemu w przypadku relacji z Bogiem miałoby być inaczej? Zatrzymanie się na którymkolwiek z tych etapów i strach przed zmianą wyboru to pierwszy krok do zmarnowania swojej wiary.

Tak więc zamiast jednego wielkiego wyboru na całe życie – trzeba dokonać setek i tysięcy małych wyborów każdego dnia, wybierając w tym Boga. Wybierasz Go, jeśli po wstaniu zrobisz znak Krzyża. Wybierasz Go, jeśli zrobisz coś w ciągu dnia w Jego imię. Wybierasz Go, jeśli w myślach przez minutę się pomodlisz. Wybierasz Go, jeśli po grzechu zdecydujesz się iść do spowiedzi. I tak dalej. Jak na BUD/S – dopóki nie wybierasz uderzenia w dzwon, wszystko idzie w dobrym kierunku.

A jeśli chcesz iść dalej w dobrym kierunku, możesz zapisać się na mój newsletter.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.