Nie próbuj, bo jeszcze ci sie uda, zdjęcie: quino-al@unsplash.com, CC-0
odprawa

Bo jeszcze Ci wyjdzie (Łk 5, 1-11)

Nie wiem, czy myślałeś kiedyś o tym, co planowali rybacy z Galilei przed spotkanie Jezusa. Wyobrażam sobie, że w swojej firmie – nazwijmy ją SJJ Corporation (niestety, nie znam form prawnych działalności w Cesarstwie Rzymskim) od imion właścicieli sieci – marzyli o zdobywaniu rynków, likwidacji konkurencji, zwiększaniu zysków, rozwoju i sprzedaży najlepszych ryb w całym Izraelu. Zwykłe marzenia przedsiębiorców. W ten marzenia wszedł Jezus z pytaniem: czemu ich nie spełnicie?


Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!” A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. A Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Pomyśl teraz o jakimś jednym ze swoich największych pragnień. Tym, które nosisz w sobie i naprawdę marzysz o tym, żeby się spełniło. Zatrzymaj się nad nim na chwilę i wyobraź sobie, że to się właśnie stało. Że udało Ci się to pragnienie zrealizować. Zobacz to i poczuj. Co czułbyś w takiej chwili? O czym byś myślał? Co byś zrobił w chwilę po uświadomieniu sobie, że właśnie osiągnąłeś to, o czym marzyłeś?

Masz? To odpowiedz sobie jeszcze na dwa pytania:

  • Do czego byś dążył potem?
  • Co by to zmieniło w Twoim życiu?

Nie chcę przy tym wpisie popaść w psychologizowanie – bo psychologiem nie jestem – o tym, jak bardzo podcinamy sobie skrzydła. Nie chodzi też o coachingowe pytanie „Co się powstrzymuje przed zrobieniem tego, o czym marzysz”. Ale serio myślę, że wiele osób boi się zbliżyć do Boga, bo wtedy może im się udać zrealizować wielkie pragnienia.

Czemu by się tego bać? Po prostu o wiele wygodniej się żyje czekając na ich spełnienie. Dopóki czekasz, masz wymówkę.

Możesz mieć wywieszony na ścianie plakat Mount Everestu, wizualizować sobie codziennie, jak na niego wchodzisz, chodzić po domu w uprzęży wspinaczkowej, żeby się nastawiać psychicznie, regularnie ćwiczyć na siłowni, ściance wspinaczkowej i wychodząc w okoliczne pagórki… a jednocześnie nie zrobić nic, żeby poszukać sponsora na taką wyprawę. Bo wiesz, że gdy ktoś sypnie kasą, to będziesz musiał stanąć twarzą w twarz ze ścianą góry, która pnie się na ponad osiem tysięcy metrów ponad poziom morza. Że na parę miesięcy wyjedziesz z domu i nie będziesz mógł regularnie sprawdzać portali społecznościowych. Że zamiast wrzucać codziennie fotki z tego, że się przygotowujesz, na kilka miesięcy zamilkniesz w sieci i będziesz mógł dopiero napisać, że się udało… albo i nie. Że wtedy będziesz musiał rozważyć opcję wycofania się z ataku na szczyt i opowiadania o porażce, gdy wrócisz do domu.

Poza tym – możesz nie mieć pomysłu co robić po tym, jak Ci się już uda zdobyć najwyższy szczyt świata.

Pewnie każdy sabotuje swoje marzenia, a potem ma do Boga pretensje o to, że się nie spełniają. To jest właśnie sytuacja Szymona-Piotra, gdy Jezus wszedł do jego łodzi. Warto się w ogóle przyjrzeć słowom rybaka skierowanym do Pana:

Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy.

Co to znaczy? I noc, i morze są dla Izraelitów symbolami zła. Tak więc Szymon mówi, że już długo próbował spełnić swoje aspiracje, ale nic mu z tego nie wyszło. To jedno. Ale drugie – wszystkie swoje wysiłki skoncentrował na domenie działania złego ducha. Jedynego, któremu naprawdę zależy na sabotowaniu naszych marzeń.

Jezus przeciwstawia temu proste polecenie:

Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!

Czyli mówi:

Chłopaki, weźcie się TERAZ za realizację swoich marzeń! Nie czekajcie ani chwili dłużej.

I gdy Go słuchają, ich firma zaczyna działać tak, jak zawsze chcieli – chociaż „po rybacku” to zupełnie nielogiczne, żeby łowić w dzień. Po chwili Szymon, zamiast zszywać dziurawe sieci na brzegu, kierował do brzegu dwie łodzie pełne ryb. A na tym brzegu stał wielki tłum, który mógłby od niego te ryby kupić. Wystarczyłoby, żeby Piotr wyskoczył z łodzi i krzyknął „Rybki, rybeczki za dwa denary! Świeże i złowione w dzień – u nikogo innego takich nie kupicie! Certyfikat połowu z Jezusem!”, a prawdopodobnie wieczorem mógłby kupić dwie nowe łodzie, zestaw sieci i jeszcze zatrudniałby od tego dnia paru chłoptasiów, którzy naprawialiby mu sieci. On sam wracałby od razu po połowie do domu i odpoczywał patrząc, jak SJJ Fishing Gorporation zaczyna przynosić mu dochód pasywny.

Zamiast tego, Szymon padł do stóp Jezusa i prosił, żeby Ten sobie poszedł. Że nie chce, żeby tak się działo w jego firmie. Tak właśnie działa na nas zły – każde nasze marzenie i aspiracje atakuje strachem. Ale wystarczyło jedno

Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił

z ust Jezusa, i Szymon zmienił podejście. Myślę, że odkrył wtedy, że całą satysfakcję ma po prostu z łowienia, a co na tym zarobi, to tylko bonus. Tak więc odkrył swoje wielkie marzenie (łowić tyle, ile nikt jeszcze nie łowił), zrealizował je… i mógł bez żadnych przywiązań zacząć realizować następny wielki plan – poszedł za Jezusem. A łodzie pełne ryb zostały tam na brzegu. Niech ludzie sobie wezmą, jak potrzebują.

Wielkie marzenia to jeden ze sposobów, w który Bóg nas powołuje. Jeśli przestałeś realizować swoje albo zapomniałeś o nich – pomyśl o nich dzisiaj. A potem posłuchaj Jezusa, porzuć strach i zacznij je realizować. Do tego zostałeś stworzony.

Prowadzenie tego bloga na pewno jest dla mnie realizacją jednego z wielkich marzeń. Chciałbym też, żeby jego treść docierała do jak najliczniejszego grona odbiorców. Możesz mi w tym pomóc, jeśli pozwolisz mi wysyłać do Ciebie powiadomienie o każdym nowym wpisie. Jeśli się zgadzasz – zostaw swój e-mail poniżej, a ja postaram Ci dać w zamian jak najwięcej.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.