historia Twojego zytkownika, zdjęcie:, jakob-owens@unsplash.com, CC-0
LFX

AgileLife #5: Historyjki użytkownika

O samym agile dowiedziałem się, bo Krzychu (ten od RoMów) podsunął mi książkę „Mapowanie historyjek użytkownika”. No dobra… dla ścisłości to czytałem o fragmentach tej metodyki wcześniej, ale po tej książce zobaczyłem wszystko jako pewną całość. Od wtedy agile kojarzy mi się nieodwołalnie właśnie z historyjkami użytkownika. I jest to wedlug mnie jedna z najbardziej wartościowych koncepcji, jakie możesz wdrożyć w swoje życie.

Czym jest historyjka użytkownika? Najprościej mówiąc, jest to opisanie produktu na zasadzie „kto, jak i po co będzie tego używał” zamiast „co to robi”.

Weźmy dla przykładu jedno z narzędzi, których używam do tworzenia bloga: Texter. Jak brzmiałby opis programu w dwóch wspomnianych podejściach?

  • „co to robi”: Gdy zostanie wpisana zdefiniowana wcześniej kombinacja znaków, program zamienia ją na przypisany do niej fragment tekstu.
  • „kto, jak i po co będzie tego używał”: piszący dużo tekstów zapiszą w programie często używane i powtarzalne fragmenty tekstu, które następnie (w dowolnym programie) będą mogli przywołać naciskając odpowiednią kombinację klawiszy.

Na pierwszy rzut oka różnica może się wydawać niewielka. Ale jeśli przystępujesz do realizacji projektu, takie podejście pozwala spojrzeć Ci na jego efekt końcowy z zupełnie innej perspektywy. Przestajesz myśleć o zrobieniu czegoś, co tylko zrobi określoną rzecz – czyli „odtikowaniu taska”. Zaczynasz myśleć o tym, jak ktoś będzie używał efektów Twojej pracy. Sama główna funkcjonalność zostaje, ale zaczynasz myśleć o tym, żeby faktycznie była przydatna i przyjemnie się jej używało.

Żeby napisać historyjkę użytkownika w najprostszej formie wystarczy, że wypełnisz schemat jednego zdania:

Jako [kto?] chcę [co zrobić?], żeby [dlaczego jest to dla mnie ważne].

Potem taką historyjkę możesz udokładniać, dodawać szczegóły i rozbudować do mapy która pokaże Ci, jak dokładnie musi działać Twój produkt, żeby użytkownik chciał go używać. Więcej o tym znajdziesz  pewnie w jednym z moich przyszłych wpisów (a już teraz w książce, którą wspomniałem we wstępie).

Na przykład dla publikacji, którą pisaliśmy w modelu agile, w zależności od użytkownika, dla którego ją piszemy, zalążki historyjek (i ich konsekwencje dla projektu) mogą wyglądać tak:

  • Jako szkoleniowiec jednostki wojskowej chcę wiedzieć, jak zwiększyć celność moich żołnierzy, żeby zapewnić im dodatkową przewagę w walce.
    Szkoleniowcy wojskowi mają przeczytać naszą i znaleźć w niej gotowy przepis, jak modelując długość brody zwiększyć celność swoich żołnierzy. Wstęp teoretyczny i szczegóły modelu nie będą ich bardzo interesowały, więc tym aspektom można poświęcić mniej uwagi.
  • Jako początkujący naukowiec chcę być często cytowany przez innych, żeby zdobyć pozycję i uznanie w środowisku naukowym.
    Jeśli publikacja ma posłużyć się rozwojowi naszej kariery naukowej (czyli my sami jesteśmy jej głównymi użytkownikami), zależeć nam będzie, żeby zacytowało ją jak najwięcej innych naukowców. Dlatego musimy postawić na aspekty, których nigdzie wcześniej nie opisano i nadać jej jak najbardziej uniwersalny charakter.
  • Jako naukowiec chcę wiedzieć, co wpływa na celność operatorów na polu walki, żeby lepiej przeprowadzić własne badania na ten temat.
    W tym przypadku nasza publikacja powinna zawierać naprawdę szczegółowy opis naszego modelu oraz dobrze dopracowany wstęp, który od razu pozwoli zbudować czytelnikowi obraz sytuacji „z drona”.

Od prawie dwóch lat testuję stosowanie historyjek użytkownika w różnych projektach – od prostej analizy danych do organizacji zabezpieczenia medycznego. I wiecie co? To się sprawdza.

Ale przejdźmy do sedna – czyli tego, co możesz z historyjek użytkownika wykraść do swojego życia codziennego. Bo sama forma planowania i prowadzenia projektu w formie historyjek z punktu widzenia użytkownika to tylko wierzchołek góry lodowej. Główny przekaz z tej metody dla mnie to:

jak coś robisz, myśl o kimś, kto będzie z tego korzystał.

Piszesz bloga? Pomyśl o tym, co chce przeczytać ten, kto na niego wejdzie. Nie o tym, co Ty chcesz napisać.

Montujesz w domu półkę na książki? Zrób to na wysokości, na której wygodnie będzie sięgać temu, kto te książki będzie najczęściej czytał.

Jedziesz na wakacje z dziećmi? Ułóż plan wyjazdu pod ich zainteresowania i możliwości, a odsuń to, co Ty chcesz zobaczyć.

Wdrażasz system organizacji pracy w firmie? Oprócz tego, żeby przygotować ładne statystyki dla zarządów zrób wszystko tak, żeby zwykłym pracownikom łatwo było wprowadzać dane i nie utrudniło im to codziennej pracy.

Chcesz zmienić pracę? Dopóki nie odejdziesz z firmy cały czas myśl o swoim przełożonym, który jest też oceniany z Twojej pracy.

Czyli nie skupiaj się na tym, żeby coś zrobić. Zamiast tego postaw na to, żeby owoce realizacji zadania, były przyjazne dla osoby, która ich będzie używała. Myślenie w kategorii historyjek użytkownika nie tylko pozwoli Ci lepiej sprecyzować cel Twoich działań, ale też pozwoli Ci bezpiecznie korzystać z dobrodziejstw MVP – bo myśląc o użytkowniku nigdy nie pozwolisz sobie na zakończenie na prowizorce sklejanej srebrną taśmą. Nie mówiąc już o tym, że mając świadomość, że robisz coś dla konkretnej osoby (lub grupy osób) łatwiej Ci będzie utrzymać motywację i dbać o wysoką jakość pracy.

Jeśli więc już coś robisz, rób to dla kogoś.

Wpis jest częścią cyklu AgileLife, w którym dotychczas poruszyłem następujące tematy:

Cykl jest rozwijany na bieżąco. Żeby nie przegapić żadnego nowego wpisu, zostaw swoje dane poniżej i zapisz się na newsletter. Dodatkowo dostaniesz bonusy przeznaczone jedynie dla odbiorców tej formy komunikacji.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.

Link do książki „Mapowanie historyjek użytkownika” jest linkiem partnerskim. Korzystając z niego, wspierasz rozwój bloga.