książki leżące na półce, zdjęcie: jessica-ruscello@unsplash. com, CC-0
LFX

6 książek, które zmienią Twoje spojrzenie na wiarę

Ostatnio na Instagramie opublikowałem zdjęcie książki, którą właśnie przeczytałem (w ogóle – często tam pojawiają się książki). W komentarzach pod zdjęciem zostałem wywołany do tablicy, żeby napisać jej recenzję. A że nie czuję się do końca mocny w temacie recenzji, zaproponowałem inne rozwiązanie. I tak teraz możesz przeczytać o sześciu (początkowo miało być ich pięć, ale lista się rozrosła w czasie pisania) książkach, które zmienią Twoje spojrzenie na wiarę.

Książki wymieniam mniej-więcej w kolejności, w której je przeczytałem.

Zanim przejdę dalej – w artykule pojawiają się linki afiliacyjne. Jeśli kupisz książkę po klinięciu w któryś z nich – sprzedawca podzieli się ze mną częścią dochodu. Będę wdzięczny, jeśli w ten sposób podziękujesz mi za wskazanie konkretnego tytułu:-).

Część książek dostępna jest też na Legimi, do którego np. Biblioteka Krakowska umożliwia bezpłatny dostęp. Wymówka, że nie masz pieniędzy na czytanie odpada – musisz wziąć odpowiedzialność za swoją wiarę i decyzję, czy przeczytasz coś z tej listy.

Zachęcam też do podrzucania w komentarzu tytułów, które wpłynęły na Twoją wiarę i które możesz polecić. A teraz jedziemy z koksem.


Bear Grylls – Mud, Sweat & Tears

Bear Grylls - Kurz, pot i łzy (Mud, Sweat & Tears)

Od razu powiem – po prostu nie mogę się przekonać do polskiego tłumaczenia tytułu „Kurz, pot i łzy”. Pewnie dlatego (no i przez to, że książkę przeczytałem właśnie w wersji oryginalnej), w mojej świadomości istnieje ona z tytułem angielskim. I taki tytuł pojawił się w zestawieniu.

O Bearu Gryllsie dowiedziałem się tak, jak chyba większość osób – był dla mnie „gościem od robali” z programu surwiwalowego. Ale pewnego dnia sięgnąłem po jego książkę „Szkoła przetrwania” – przypadkowo znalezioną w Empiku – i tam dowiedziałem się o nim czegoś więcej. Przede wszystkim stwierdziłem, że to naprawdę pozytywnie zakręcony gość z ciekawą historią i… poglądami. Bo czytam sobie podręcznik surwiwalu, czytam, a tu nagle gość wyskakuje z pisaniem o Bogu i modlitwie. Nie byłem na to gotowy:-). Obraz pana Gryllsa, który wyciągnąłem po przeczytaniu był na tyle ciekawy, że zacząłem czekać na jego autobiografię, którą wtedy pisał. I gdy tylko się ukazała, od razu zamówiłem ją z Amazone – bo nie chciałem czekać żeby sprawdzić, czy ktoś ją przetłumaczy na język polski. Ostatecznie zrobiło to wydawnictwo Pascal i możesz sięgnąć po tę książkę omijając barierę językową.

W autobiografii znalazłem mega pozytywną historię gościa, który potrafił zawierzyć Bogu i iść walczyć ze swoimi słabościami. Niezależnie od tego, czy były to zajęcia karate w młodości, harcerstwo, selekcja do pułku rezerwowego SAS czy wyjście na Mount Everest po złamaniu kręgów. W czasie czytania poznałem gościa, który w chwilach trudności przypominał sobie i swoim towarzyszom słowa Pisma Świętego i który przy tych wszystkich doświadczeniach potrafił poderwać dziewczynę, która mu się podobała, żeby założyć z nią rodzinę.

To książka dla wszystkich tych którzy uważają, że chrześcijaństwo odziera mężczyzn z męskości, a prawdziwy macho na takie rzeczy, jak wiara, musi gwizdać.

Poza tym, do dzisiaj cały czas mam w głowie słowa z którejś z książek Gryllsa:

Na wysokości 8 000 m, nad szczytem Mount Everestu lub poza kołem podbiegunowym trudno spotkać ateistę.


Fabian Błaszkiewicz – Przyczajony Chrystus, ukryty Bóg

Fabian Błaszkiewicz - Przyczajony Chrystus, ukryty Bóg

Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało w tym miejscu – nie jestem fanem duchowości ignacjańskiej i rachunku sumienia proponowanego przez św. Ignacego. A ta książka jest właśnie o tym, jak wdrożyć ten sposób modlitwy w życie. Sam jezuicki model modlitwy przetestowałem przez miesiąc i stwierdziłem, że to jednak nie moje klimaty. Za to samą książkę o. Błaszkiewicza bardzo sobie cenię. Podobnie jak jego audiobooki sprzed paru lat i osobiście szkoda mi, że zdecydował się porzucić drogę Jezuity.

Książkę warto przeczytać z dwóch powodów. Po pierwsze – bardzo fajnie opisana jest w niej „teoria modlitwy”. Chodzi mi o to, czym modlitwa powinna być i jakie miejsce zajmować w życiu człowieka. Ojciec Fabian używa barwnych przykładów i czasem koszarowego słownictwa, które absolutnie mi tutaj nie przeszkadza.

Drugim powodem, dla którego warto sięgnąć po tę książkę, jest dostarczony w niej zestaw ćwiczeń modlitewnych rozplanowany na 7 dni. Tak, jak wspomniałem – w założeniu jest to zestaw ćwiczeń służący wdrożeniu w swoje życie modlitwy ignacjańskiej. Ale to, czy po tym tygodniu zaczniesz trzy razy dziennie sięgać po modlitwę proponowaną przez św. Ignacego naprawdę nie ma tu znaczenia. Ważna jest droga, którą przejdziesz te 7 dni. Każdego dnia będziesz potrzebował na ćwiczenia około 30 minut (i 15-20 dodatkowych na przeczytanie rozdziału). Nie jest to wiele. Tak w ogóle, to ja pierwszy raz przerobiłem ten zestaw siedząc na poligonie:-). Niektóre z zadań są naprawdę ekstremalne (dla mnie szczególnie szokujący był dzień pierwszy). Po tygodniu z książką będziesz gotowy do podjęcia decyzji co do swojej dalszej modlitwy. I jakakolwiek ta decyzja by nie była – obiecuję, że już nigdy nie popatrzysz na kwestię modlitwy tak samo*.

Niestety, książka jest ciężko dostępna. Ale jak ktoś chce, to się postara.

* no chyba, że jesteś Jezuitą z trzydziestoletnim stażem. Wtedy nie obiecuję, że przeczytanie książki cokolwiek wniesie do Twojego życia. Proszę Jezuitów z co najmniej 30 letnim stażem o weryfikację tego stwierdzenia:-).


Szymon Hołownia – Last Minute. 24h Chrześcijaństwa na świecie

Szymon Hołownia - Last Minute. 24h Chrześcijaństwa na świecie

Tę książkę dorzuciłem do zestawienia jako ostatnią – dlatego, że w sumie zmieniła ona moje spojrzenie nie na wiarę samą w sobie, a na Kościół. I dopiero w ten sposób – pośrednio – wpłynęła na moją wiarę.

Książkę już chyba oddałem Dominikanom na „Chiacho za ciacho”, więc dokładnie nie sprawdzę jej zawartości, ale Hołowania rozmawia w niej z kilkunastoma Chrześcijanami z krajów, o których wielu z nas na co dzień nawet nie myśli. Ich historie – od zarządzania wielką czy malutką parafią w kraju, w których Chrześcijanie to margines, przez ukrywanie się przed islamistami po przejściu na Chrześcijaństwo, aż do szukania Jezusa w prowadzeniu sklepu z pamiątkami – pokazują spektrum problemów współczesnego Kościoła, o których nawet nie zdawałem sobie wcześniej sprawy.

Po przeczytaniu książki musiałem przyznać, że jestem prosty chłopak z zaścianka Kościoła. Taki, co to uprawia swoją rolę i nawet nie myśli o tym, co może się dziać kilka wiosek dalej. A jednocześnie lektura dała mi większe poczucie, że sam jestem tego Kościoła częścią. Mającą swoje problemy, których Katolicy w Chinach czy Brazylii pewnie też sobie nawet nie wyobrażają. I w ten sposób – nie wiedząc nic o sobie nawzajem i nie mając pojęcia, co robimy – jakoś pchamy ten świat w kierunku Królestwa Bożego.

Jeśli też chcesz poczuć się w Kościele jak w wielonarodowej i wielokulturowej korporacji – sięgnij po tę książkę.


Chris Lowney – Heroiczne życie

Chris Lowney - Heroiczne życie

Jakkowliek dziwnie by to nie zabrzmiało po raz drugi – nie jestem fanem duchowości ignacjańskiej. Dlatego po raz drugi w zestawieniu pojawia się książka napisana przez byłego Jezuitę.

Z autorem łączy mnie to, że każdy z nas pewnego ranka (chociaż te poranki były oddalone od siebie w czasoprzestrzeni o kilkadziesiąt tysięcy kilometrów i 36 lat) stanął w hallu banku nie będąc do końca pewnym, co właśnie dzieje się w jego życiu. Chris Lowney, zanim zaczął pracować w JP Morgan Chase, uczęszczał do seminarium Jezuitów, gdzie dogłębnie poznał ich duchowość opartą o „Ćwiczenia duchowne” świętego Ignacego Loyoli. Po pewnym czasie zauważył dwie rzeczy: 1) że wielu pracowników korporacji boi się brać odpowiedzialności za to, co robi i 2) że to, czego nauczyli go w murach seminarium, świetnie sprawdza się w podejmowaniu trudnych decyzji na open-space’ie (chociaż pewnie gdy zaczynał pracę, to pracowało się jeszcze w biurach).

W jakimś sensie, ta książka łączy dwa tytuły wspomniane powyżej. Pokazuje Chrześcijan z różnych zakątków globu, rozciągniętych na całej długości drabinki dochodowej – czytając ją, zwiedzisz zarówno wysypisko śmieci w Manili, jak i salę posiedzenia zarządu banku w Stanach Zjednoczonych. A na ich działania nakłada cztery zasady świętego Ignacego: samoświadomość, pomysłowość, miłość i heroizm.

Autor zachęca do przyjrzenia się swojemu życiu w świetle tych czterech wartości i zachęca czytelnika do zrobienia swoich własnych „ćwiczeń duchownych” które pozwolą ustalić, kim się naprawdę jest, odkryć drzemiący w nim potencjał, działać jak osoba kochana i w końcu – postawić na przeżycie swojego życia heroicznie.

Co mi dała ta książka? W ogóle przypomniała mi o tym, że mógłbym pracować w bankowości, przez co wróciłem do poszukiwania pracy w tym sektorze. Oprócz tego, była to dla mnie powtórka z ustalenia odpowiedniego kursu w swoim życiu. Najbardziej wartościowe były dla mnie dwa ostatnie punkty „programu” Lowney’a: uświadomienie sobie, że jestem kochany we wszystkim, co robię i dostrzeżenie heroizmu w moim życiu. To naprawdę ułatwia podejmowanie trudnych decyzji.

W książce bardzo fajne jest jeszcze jedno. Dzisiaj widzimy świat korporacyjny jako miejsce multikulti, gdzie nikt nie może czuć się gorszy. Autor stwierdza wprost, że jest Chrześćijaninem i książka mówi o zasadach wyciągniętych z Chrześcijaństwa. Jeśli chcesz z niej skorzystać, ale nie wierzysz w Boga – osiągniesz słabsze efekty, bo zrezygnujesz z najważniejszej sprawy. I nie robi z tego wielkiego „halo”.

Bardzo fajne jest też to, że autor nie koloryzuje. Nie próbuje wepchnąć czytelnikowi kolejnego sposobu na sukces w 5 minut. Chris Lowney podkreśla, że obranie określonego kursu w życiu i podążanie nim nie ustrzeże nikogo od błędów i porażek. Na przykład kiedyś, wraz z innymi dyrektorami JP Morgan, spotkał się z przedstawicielami Motoroli (albo AT&T – nie pamiętam już dokładnie). Wysłuchali ich pomysłu rozmieszczenia w całych Stanach Zjednoczonych sieci przekaźników, dzięki którym każdy posiadający odpowiedni radiotelefon mógłby połączyć się z innym użytkownikiem tej sieci. Po dyskusji uznali, że inwestycja w ten projekt się nie zwróci – przecież każdy może zadzwonić do drugiej osoby ze swojego domu czy biura – i nie wsparli jego finansowania. A Ty teraz na 50% czytasz ten wpis na komórce. Czy ta pomyłka cokolwiek zmieniła w tym, kim się stał? Nie sądzę. Była po prostu kolejną lekcją, jakich wiele.

Niestety, książka wygląda na niedostępną w szerszej dystrybucji, ale jeszcze można kupić e-booka w Wydawnictwie WAM.


o. Adam Szustak OP – Góra obietnic

o. Adam Szustak OP - Góra obietnic

Ta propozycja trochę różni się od pozostałych w zestawieniu. Po pierwsze – została napisana przez księdza, który cały czas jest księdzem. Po drugie – wszystkie poprzednie i następną określiłbym jako dobre dla osób na dowolnym etapie wiary – od poszukujących do zaawansowanych. Książkę o. Adama poleciłbym raczej osobom, które już wybrały Boga. Ci, którzy są religijnie zimni, mogą po prostu tej książki nie przetrawić. A może się mylę i właśnie taki szok może kogoś wprowadzić na drogę do nawrócenia?

Co w tej książce jest takiego szczególnego? Książka dotyczy totalnego fundamentu – 10 Przykazań Bożych. Tyle tylko, że o. Adam całkowicie burzy to, czego chyba każdy z nas jest uczony od małego na kazaniach, rekolekcjach, katechezach i przy każdej innej okazji: że przykazania to warunki, które musimy spełnić, żeby być blisko Boga.

W narracji o. Szustaka Synaj staje się tytułową górą obietnic, gdzie Bóg przekazuje Mojżeszowi dziesięć obietnic dla tych, którzy przyjmą Go jako Boga. Tyle – w przyjaźni z Bogiem wszystko jest za free, a nie za robienie dobrych uczynków. O. Adam pokazuje, jak zmieni się dziesięć aspektów Twojego życia, jeśli tylko naprawdę zrozumiesz zdanie „JA JESTEM Pan, Bóg Twój” i się z nim zgodzisz.

Proste, a genialne.

A, przy okazji po przeczytaniu książki nie będziesz miał wątpliwości co do tego, dlaczego dekalog w Katechizmie Kościoła Katolickiego na pierwszy rzut oka różni się od tego, co możemy przeczytać w Piśmie Świętym.


Jeff Struecker – Droga do odwagi

Jeff Struecker - Droga do odwagi

To najnowsza pozycja w zestawieniu. Sam przeczytałem ją trzy tygodnie temu i właśnie zdjęcie jej okładki wywołało komentarze, które doprowadziły do pojawienia się tego wpisu.

Autor jest pastorem i kapelanem Rangersów – jeździ z nimi na misje, oferując swoje wsparcie i posługę duchową. Nadaje się do tego jak mało kto, bo kiedyś sam służył w tej jednostce, biorąc udział między innymi w akcji zekranizowanej w filmie „Helikopter w ogniu”. W pewnym momencie zaczął słyszeć głos Boga i porzucił służbę w elitarnej jednostce, żeby pójść do seminarium.

Książka opowiada jego drogę od młodości, przez rekrutację i służbę w Rangersach do momentu wstąpienia do seminarium. W ostatnim rozdziale autor opisuje jeszcze skrótowo, jak wygląda jego obecna służba. Dla mnie sama historia kogoś, kto był na szczycie elity wojsk lądowych (autor tuż przed odejściem ze służby wygrał zawody na najlepszego Rangersa), ale rzucił całą dotychczasową karierę, żeby pójść za Bogiem, jest fascynująca i inspirująca. Do tego dochodzą smaczki takie, jak reakcje dowództwa, kolegów i podwładnych z jednostki, czy trudna sytuacja żony autora, dla której zostanie żoną duchownego było czymś zupełnie nieznanym, bo wychowała się w rodzinie katolickiej.

Cała historia jest świetnym przykładem tego, żeby w życiu dawać z siebie wszystko, podejmować wyzwania i nie bać się podejmować trudnych decyzji dążąc do odkrycia i wypełnienia swojej specjalności. Nie przejmując się przy tym, co mówią albo pomyślą sobie inni. Jeśli właśnie stoisz przed jakąś ważną decyzją co do kierunku swojego rozwoju i nie wiesz, jak ją podjąć – zachęcam do poszukania inspiracji w historii pastora Strueckera.

Tak w ogóle to ciekawe – czytałem kiedyś książkę „Snajper” Howarda Wasdina. Jej autor – tym razem SEALs – też brał udział w operacji w Mogadiszu. I też podkreśla, jak ważna jest dla niego wiara. Przypadek?


Ten wpis był inny niż większość tego, co dotychczas opublikowałem. Dlatego będę bardzo wdzięczny za feedback na jego temat. Zainteresował Cię w ogóle ten temat? Dobrze do niego podszedłem? Powinienem nad czymś mocno popracować? Powinienem coś przeczytać, żeby uzupełnić swoje spojrzenie na wiarę? Powinienem opublikować na blogu zestawienie książek poświęconych innej tematyce? Daj mi znać w komentarzu. A jeśli jeszcze nie jesteś odbiorcą newslettera – zachęcam, żebyś teraz dołączył do tego grona. Dzięki temu nie przegapisz żadnego z moich przyszłych eksperymentów blogowych.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.