chwała i kieliszek wina, zdjęcie: roberta-sorge@unsplash.com, CC-0
odprawa

Chwała i wino (J 2, 1-12)

Wesele w Kanie Galilejskiej często jest przywoływane jako przykład, że Jezus myślał marketingowo: uczniów zabranych znad Jordanu zabrał na imprezę i pokazał im, że potrafi ot tak załatwić kilkaset litrów wina. Ale jeśli święty Jan w swojej Ewangelii napisał, że przez to Jezus „objawił swoją chwałę” to sądzę, że widział w znaku przemienienia wody w wino coś więcej. I postanowiłem tego czegoś poszukać.

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Następnie On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie pozostali kilka dni.

Jeśli dobrze rozumiem, stągwie kamienne, do których Jezus kazał nalać wody, były wielkimi wazonami (o pojemności kilkudziesięciu litrów), w których Żydzi myli ręce lub nogi po powrocie z miejsca publicznego. Innymi słowami – w takim naczyniu zostawiało się cały syf „z zewnątrz”, zanim zaczęło się jeść posiłek w domu.

Zastanawiałem się chwilę, dlaczego Jezus wybrał właśnie te stągwie. Dlaczego nie powiedział „Idźcie do kuchni, przynieście bukłaki na wino” albo „Zaprowadźcie mnie do piwnicy, zobaczymy, co da się zrobić”. Myślę, że wybrał stągwie dlatego, że, jak napisał święty Jan, akurat były na miejscu i umożliwiały Mu działanie bez opóźnienia.

Bóg chce zadziałać w Twoim życiu TERAZ

To jest metoda działania Boga. Dwa tysiące lat temu nie mógł poczekać nawet chwili, aż przyniosą mu czyste (i fizykochemicznie, i rytualnie) naczynie, bo tak rwał się do pomocy człowiekowi. Bóg działa tu i teraz. I w Twoim życiu też chce tak zadziałać. Bez czekania, aż będziesz lepszy, wygrasz z grzechem, nauczysz się hebrajskiego albo dojdziesz do tych wymarzonych stu podciągnięć. On chce coś dla Ciebie zrobić TERAZ. Ty musisz tylko Mu na to pozwolić, a nie odwlekać tego do dowolnego punktu kontrolnego, który sobie wyznaczyłeś i w którym uważasz, że będziesz się do tego lepiej nadawał.

Gdy już Jezus dokonał cudu (zauważcie, że odbyło się to bez żadnych fajerwerków – słudzy po prosty napełnili stągwie wodą, a potem mieli z nich zaczerpnąć), kazał zanieść wino do spróbowania staroście na weselu. Służący, którzy to zrobili, na pewno mieli najpierw duży dylemat – bo musieli dotknąć czegoś, co było dla nich nieczyste, a potem kazać to wypić staroście. Pewnie spodziewali się też niezłego ubawu – w ich mniemaniu nieśli staroście wodę z piachem. Musieli się nieźle zdziwić gdy usłyszeli, że to najlepsze wino na tym weselu (co może oznaczać, że od tygodnia starosta nie wypił nic lepszego). Może nawet myśleli, że to starosta ich wrabia.

Co stoi za takim obrazem? Bardzo możliwe że to, co najlepsze w Twoim życiu, jest schowane za jakimś grzechem, strachem albo słabością, z którymi walczysz (a może już nawet przestałeś). Tak, jak kiedyś powiedział o. Adam Szustak OP, szatan nie uderza w rzeczy mało ważne. Jeśli więc widzisz, że gdzieś w swoim życiu masz stągiew, w której pływa cały syf Twojego życia – poszukaj tego, co pięknego zły duch próbuje Ci tym przesłonić. Powiedz o tym Bogu (możesz przez Maryję, jak to zrobili w Kanie) i pozwól mu zmienić to w najlepsze wino, jakie masz w swoim życiu. TERAZ.

Dzisiejsze czytanie z Ewangelii kończy się komentarzem Jana, że tym znakiem Jezus „objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie”. Chociaż szukałem w tym fragmencie ukrytej rzeczywistości nie zaprzeczę temu, co napisałem we wstępie – dla niektórych pewnie tą chwałą i powodem do uwierzenia było dostarczenie kilkuset litrów wina. Nawet ewangelista mógł inaczej rozumieć to zdarzenie, gdy przy nim był jako młody chłopak, a inaczej, gdy je spisywał jako dziadek. Wiara człowieka ewoluuje i nie zawsze musi być bardzo głęboka. Jeśli w tym momencie jesteś na etapie, w którym potrafisz w swoim życiu zauważyć działanie Boga tylko na poziomie zmiany wody w wino, to nie ma w tym nic złego. Ważne, żebyś pozwolił Jezusowi to zrobić teraz – w takim stanie, w jakim jesteś po przeczytaniu tego wpisu.

Zapraszam do zapisu na newsletter – dzięki temu nie przegapisz żadnego z moich nowych wpisów:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.