rozpoznanie

Przedstawienie ślubne

Parę dni po wpisie o wadze prawdy w życiu mężczyzny dotarł do mnie artykuł, który mnie zszokował. O „przedstawieniach ślubnych” – czyli imprezie dla par stylizowanej tak, żeby biorąca w niej rodzina myślała, że jest na ślubie. Zszokował mnie nie dlatego, że ktoś prowadzi taki interes ani nawet nie dlatego, że w jakiś sposób musi wynajmować kościoły na przedstawienie (co nie znaczy, że te kwestie mi się podobają). Moją główną myślą po jego przeczytaniu było „Jacy to muszą być biedni ludzie”.

zdjęcie: www.operator-paramedyk.pl, CC-BY
Ktoś chce być figurką na własnym ślubie?

Oczywiście, nie biedni materialnie – cennik takiej imprezy nie jest szczególnie przystępny. Ale bardzo biednym człowiekiem jest dla mnie facet „dorosły”, raczej samodzielny i chcący żyć z dziewczyną bez ślubu, a jednocześnie niepotrafiący o tym powiedzieć rodzinie swojej lub swojej partnerki. Z jednej strony – chce urządzić sobie życie (a przynajmniej jego część) z kobietą. Z drugiej – nie potrafi przekroczyć wyobrażenia, jakie mają o nim rodzice. Co więcej, jeśli to rodzina naciska na ślub, to przez około 20-30 lat życia razem taki gościu nie potrafił pokazać swoim najbliższym, kim jest i nadal boi się tego pokazać. W sumie – takie „stanie w rozkroku” wygląda dla mnie na droższą wersję palenia papierosów za śmietnikiem tak, żeby rodzice i nauczyciele tego nie widzieli.

Takie zachowanie jest dla mnie zaprzeczeniem bycia mężczyzną. Przede wszystkim dlatego, że facet biorący udział w przedstawieniu godzi się na bycie aktorem we własnym życiu. Z rzeczywistości, którą powinien poznawać i opanować, robi iluzję i jeszcze wprowadza do niej innych. Wyciąga ludzi, na których powinno mu zależeć, ze świata i każe im wchodzić w coś, co nie istnieje. Zamiast samemu żyć pełnią życia i inspirować do tego innych, rezygnuje z życia i zachęca, żeby jego dziewczyna, rodzice i znajomi zrobili to samo. Może to już moja nadinterpretacja, ale wybór takiego „przedstawienia” wydaje mi się manifestem „Nie umiem sobie poradzić w tej rzeczywistości, więc zrobię swoją. Ale boję się, że tam sam sobie nie poradzę, więc musicie iść ze mną”.

takie „stanie w rozkroku” wygląda dla mnie na droższą wersję palenia papierosów za śmietnikiem tak, żeby rodzice i nauczyciele tego nie widzieli.

To wszystko: strach, ucieczka, kłamstwo, tworzenie pozorów i udawanej prawdy o sobie pokazuje kryzys męskości u kogoś, kto wybiera „przedstawienie ślubne”. Kryzys, w którym mężczyźnie brakuje jednej z podstawowych cech. Tak prostej, że nadal nie udało mi się złożyć o niej dobrego tekstu: odpowiedzialności. A skoro jest popyt na takie usługi, to widocznie jest kilku facetów, którzy nie chcą być odpowiedzialni za otaczający ich świat i decydują się na ucieczkę w udawanie. Drugim aspektem sprawy jest to, że musi istnieć równoległy kryzys kobiecości, skoro kobiety wybierają życie z takimi mężczyznami.

Naprawdę jest mi strasznie żal wszystkich gości, którzy nie potrafią jasno zdeklarować prawdy o sobie. I kobiet, które wybierają takich facetów też. I par, które z wejścia w jedną z najlepszych rzeczywistości na tym świecie robią przedstawienie wprowadzające w świat iluzji. A w przyszły poniedziałek dodam wpis o tym, gdzie w Piśmie Świętym zostało opisane takie „przedstawienie ślubne”.

W kwestii związków to, tak naprawdę, jestem raczej słabym doradcą. Ale jeśli ogólnie interesuje Cię, co mam do powiedzenia, zapisz się na newsletter.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.