case under fire, zdjęcie: US Army, CC-0
LFX

Paramedyk pod ostrzałem

Viktor Suworow w książe „Specnaz” opisuje bezsens wyraźnego oznakowania karetek pola walki. Pisze wprost o tym, że stosowane przez NATO oznakowanie (duży, czerwony krzyż na białym tle) miało być dla żołnierzy Specnazu sposobem na łatwe wykrycie celu słabo bronionego, którego zniszczenie może poważnie ograniczyć zdolność działania armii przeciwnika . Przez kilkanaście lat, które upłynęły od napisania tej książki, państwa zachodu wyciągnęły wnioski i medycy Wojsk Specjalnych niczym nie odróżniają się od swoich kolegów z sekcji – może poza dodatkową naszywką „Medic”. A jak to się ma do Twojego życia?

Pisałem już o tym, że jako paramedyk masz pomagać innym. To, że pomagasz automatycznie wystawia Cię na ryzyko – podobnie jak duży czerwony krzyż na karetce – jeśli nie kul, to opinii innych osób. Przez to, że pomagasz, jesteś „na świeczniku” i innym może się to nie podobać. Dlatego często to, co robisz spotka się z dezaprobatą ze strony innych.

Dotyczy to większości sytuacji, w których niesie się pomoc. Będąc Maltańczykiem spotykałem się często z komentarzami z tłumu, że po co pomagać, skoro poszkodowany na pewno jest pijany. Albo po co prowadzić szkolenia co miesiąc, skoro instruktor ma w obowiązkach tylko dwa kursy rocznie. Organizując Szlachetną Paczkę jako darczyńca często słyszałem, że po co wydawać pieniądze na kogoś, kto sobie zasłużył na ciężką sytuację. Podobnych przykładów pewnie każdy z Was mógłby podać wiele. Negatywne nastawienie może przyjmować formę niewerbalną, słowną lub nawet być skierowaną w Twoim kierunku agresją lub próbą wykluczenia Cię z jakiejś grupy społecznej.

W takich sytuacjach ważne jest jedno: nie przejmuj się tym. Rób swoje, takie masz zadanie. Paramedyk Wojsk Specjalnych, udzielając pomocy musi pamiętać o swoim bezpieczeństwie (zawsze jest to priorytet), ale szkolony jest tak, żeby mógł udzielić pomocy także pod ostrzałem. Procedury Care Under Fire przewidują określone działania, które powinien wykonać ratownik w czasie wymiany ognia, jeśli sam nie musi brać w niej udziału.

Bądź przygotowany, że to, że się wybijasz i pomagasz innym nie przez wszystkich będzie odebrane pozytywnie i niektórzy będą próbowali Cię „wyrównać do kreski”. I nie daj się.

Zapisz się na newsletter, a będziesz mógł sprawdzić, czy na pewno robię swoje.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.