odprawa

Trzy kłamstwa o miłości (Mt 18, 15-20)

Osoby, które uważają Kościół Katolicki za zacofany i niezwracający uwagi na przemiany społeczne, często używają argumentów w stylu „Czy Bóg nie kocha homoseksualistów?” albo „Czy Bóg nie kocha rozwiedzionych?”. Kocha – to oczywiste. On JEST Miłością. Prawidłowym pytaniem jest więc „Jak Bóg kocha…?”. A kocha na maksa, bo inaczej nie potrafi. Ale prawdziwa miłość nie dopuszcza obojętności sprzedawanej pod hasłem tolerancji. Każdy mężczyzna może w tym czytaniu znaleźć odpowiedź na trzy kłamstwa odnośnie miłości, które dzisiaj stają się coraz bardziej powszechne.

Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy brat twój zgrzeszy [przeciw tobie], idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Kłamstwo pierwsze: miłość ogranicza. Miłość może istnieć jedynie w całkowitej wolności obydwu stron. A prawdziwa wolność może istnieć tylko wtedy, gdy nasze decyzje mają swoje konsekwencje – wywierają pewien wpływ na rzeczywistość. Jeśli Twój wybór nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji (niekoniecznie negatywnych), to jest to tyko wybór pozorny. Jeśli chcesz kogoś kochać (lub po prostu szanujesz jego wolność), bądź wobec niego konsekwentny. Konsekwentny w wybaczaniu, ale też w napominaniu i pomaganiu mu w nawróceniu się.

Kłamstwo drugie: miłość jest tolerancyjna. Tolerancja to coś, co teraz próbuje się nam wepchnąć jako jedno z podstawowych cech człowieka. W szczególności dużo osób uważa, że Chrześcijanie powinni tolerować wszystko, bo przecież mają miłować bliźniego. Bzdura!

Jeśli dobrze kojarzę, samo słowo „tolerancja” początkowo oznaczało akceptację stanu tymczasowego wtedy, kiedy nie można jakiejś sprawy od razu doprowadzić do obowiązujących standardów. To, co teraz rozumiemy jako tolerancję, jest dla mnie obojętnością na to, co ktoś z sobą robi. Ktoś może niszczyć swoje zdrowie, życie, może też wpływać destrukcyjnie na swoje otoczenie i niszczyć życie swoim bliskim, ale „przecież trzeba go tolerować”. Taka obojętność nie ma dla mnie nic wspólnego z miłością.

W przytoczonym fragmencie Jezus jasno mówi: jeśli ktoś robi coś złego, nie przechodź nad tym obojętnie. Powiedz mu o tym. Jeśli to nie zadziała – spróbuj znaleźć grupę, która pomoże mu wrócić na dobrą drogę. W ostateczności sięgnij po autorytet Kościoła. Nie oznacza to od razu nasyłania na tę osobę inkwizycji. Często optymalnym rozwiązaniem byłoby doprowadzenie do spotkania takiego kogoś z kompetentnym kapłanem lub diakonem, ale już Msza w intencji tej osoby jest interwencją całego Kościoła w danej sprawie i może wystarczyć.

mężczyzna może w tym czytaniu znaleźć odpowiedź na trzy kłamstwa odnośnie miłości, które dzisiaj stają się coraz bardziej powszechne

Odniesienie się do świadków (grupy) i Kościoła ma jeszcze jeden cel. Jeśli ktoś nie posłucha Twojego upomnienia, w ten sposób możesz bardziej obiektywnie zweryfikować, czy faktycznie Ty masz rację. Dzięki temu unikniesz sytuacji, w której karzesz kogoś za swój błąd.

Kłamstwo trzecie: masz wybaczać więc udawaj, że nikt Ci nic nie zrobił. Jezus faktycznie powiedział, że wybaczać powinniśmy nieskończoną liczbę razy, żeby Go naśladować. Ale wybaczenie dotyczy przeszłości i polega na nieobwinianiu kogoś za to, co już się stało i się nie zmieni. Nie ma nic wspólnego z przyszłością relacji z taką osobą (chociaż ją ułatwia). W słowach z dzisiejszego czytania mówi też, że jeśli ktoś nie przestaje robić źle, jeśli nie zmienia swojego zachowania pomimo mówienia mu, że robi coś nie w porządku – powinieneś zakończyć relację z taką osobą. To środek ostateczny, ale może właśnie taki cios pozwoli komuś zauważyć, że coś robi nie tak i doprowadzi do zmiany.

Zgodnie ze słowami Jezusa, Twoje działania w odniesieniu do grzesznika mają dążyć albodo pojednania i ustalenia wspólnego stanowiska, albo trwałego zakończenia relacji. Nie ma półśrodków.

zdjęcie: unsplash.com, CC-0

Długo zastanawiałem się nad biblijnym przykładem zachowania opisanego przez Jezusa, aż odkryłem, że dokładnie tak wygląda cała historia Izraela. Bóg chciał stworzyć relację z rodziną Abrahama i, za zgodą samego patriarchy, zawarł z nim przymierze. Przez kilkaset lat potomkowie Abrahama zaczęli się gubić w relacji z Bogiem, więc dał im Prawo – pierwsze napomnienie. Ponieważ nadal nie potrafili odpowiadać na Jego miłość, posyłał proroków – napominał przez ludzi, z którymi był w szczególnej więzi. Jak i to nie poskutkowało – posunął się do zniszczenia relacji, doszło do upadku obydwu królestw i deportacji Żydów do Babilonii. Efekt – Izraelici odnowili swoją wiarę i wrócili do relacji z Bogiem. Potem też mieli problemy, ale pewnie bez ich czasowego odrzucenia historia zbawienia potoczyłaby się zupełnie inaczej.

Zrewiduj dzisiaj swoje relacje z szesnastoma osobami: ośmioma, które są dla Ciebie najważniejsze i ośmioma, z którymi spędzasz na co dzień najwięcej czasu. Zastanów się, czy te relacje opierasz na wolności i konsekwencji i czy nie pozwalasz się wkraść obojętnej tolerancji. Jeśli zauważyłeś, że coś trzeba zmienić – do roboty!

Jeśli chcesz, żebym był osobą, z którą spędzasz trochę więcej czasu, zapisz się na newsletter.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.