to jest najważniejsze w Przemienieniu Pańskim, zdjęcie: adrian@unsplash.com, CC-0
odprawa

To, co najważniejsze (Mk 9, 2-10)

Zawsze miałem apostołów, których Jezus zabrał na Tabor, za trochę przygłupawych. W końcu tutaj Jezus się przemienia, przychodzą Mojżesz z Eliaszem, a oni zaczynają gadać coś o namiotach. Dzisiaj za to – gdy patrzyłem na ten fragment Ewangelii i nie mogłem w nim znaleźć żadnego punktu zaczepienia – zwróciłem uwagę na jeden szczegół. I odkryłem coś, co zrobili tam wprost genialnie.

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!” I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z martwych”.

OK, co takiego zwróciło moją uwagę?

Jan, Jakub i Piotr na Górze Tabor zobaczyli Jezusa przemienionego, który rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem. Jako pobożni Żydzi, życiorysy tych dwóch ostatnich znali na pamięć. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że wiedzieli o nich wszystko, bo przecież są to jedne z najlepiej opisanych w Starym Testamencie osoby.

Jezusa widywali codziennie od paru lat. Przeszli już z nim spory kawałek Judei i Galilei, widzieli wiele cudów, słyszeli jego nauki i niezliczone godziny spędzili na wspólnych wieczornych rozmowach. Generalnie – tak po ludzku – też znali Go na wylot.

Znali tę trójkę tak dobrze, że nie zdziwili się szczególnie, gdy zobaczyli Mistrza rozmawiającego z gośćmi zmarłymi jakieś 1200 i 800 lat wcześniej. Że Jezus się przemienił? Nie takie rzeczy przecież już widzieli. Że rozmawia z Mojżeszem i Eliaszem? Przecież Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych, więc w czym problem?

No dobra, może przesadzam. Ale na pewno rozmowa Mojżesza z z Eliaszem i Jezusem nie zrobiła na nich takiego wrażenia, jak coś innego.

Zmartwychwstanie.

Zauważyłeś to? Schodząc z góry, trzech apostołów wcale mówiło „Ej, ale jazda, to był prawdziwy Mojżesz i Eliasz!”. Nie słychać też wśród nich było „Widzieliście, jakie białe szaty miał Rabbi?” (nie… nawet jak to napisałem, to dziwnie by to brzmiało w ustach mężczyzn. Na pewno tak nie mówili). Zamiast tego

rozprawiali tylko między sobą, co to znaczy „powstać z martwych”.

Jedyne, co wypełniało ich myśli po zobaczeniu na żywo Przemienienia Pańskiego, to Zmartwychwstanie, o którym Jezus wspomniał tylko jednym słowem.

Może dlatego, że – jak zasugerowałem na początku – całą trójkę dobrze już znali, a Zmartwychwstania jeszcze nigdy nie widzieli.

Może przez „efekt świeżości”, bo Jezus wspomniał o tym na samym końcu.

Może dlatego, że to właśnie zrobiło na nich najmocniejsze wrażenie.

A może po prostu byli na tyle mądrzy że wiedzieli, że właśnie to jest w tym wszystkim najważniejsze i dopiero powstanie z martwych Jezusa będzie dopełnieniem całego Prawa i Proroków.

Dzisiaj skupiam się ku tej ostatniej opcji. I jeśli naprawdę Jan, Jakub i Szymon tak myśleli w czasie schodzenia z Taboru, to byli w tym naprawdę genialni. Przecież to byli goście, których Jezus trzymał najbliżej siebie. Przed chwilą widzieli, jak rozmawia z osobami nieżyjącymi od paruset lat. Wcześniej byli z Nim, gdy wskrzeszał umarłych. A jednocześnie wiedzieli, że Zmartwychwstania jeszcze nie widzieli i nie mają nawet pojęcia, co to może być. Że to będzie coś zupełnie nowego i innego niż to, co znają.

Zmartwychwstanie to najważniejsza sprawa na świecie. Trzech rybaków z Galilei potrafiło to zauważyć nawet, jeśli przed chwilą widziało coś totalnie niewyobrażalnego.

My w tym roku jesteśmy już po 1/4 postu. Na początku dużo się myśli o postanowieniach, wyrzeczeniach, umartwieniach, organizacji nabożeństw i tym podobnych rzeczach. Może więc dobrze byłoby dzisiaj popatrzeć na tę trójkę schodzącą z Taboru i przypomnieć sobie, że w tym wszystkich chodzi o  Zmartwychwstanie i przez pozostałe pięć tygodni Wielkiego Postu warto myśleć tylko o tym wydarzeniu. Cały czas rozważać, co to znaczy „powstać z martwych”. I cały post przeżywać jedynie w perspektywie wyjścia z grobu.

Wiem, że w perspektywie Zmartwychwstania to mało ważne, ale jeśli chciałbyś się zapisać na mój newsletter, to zapraszam:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.

PS. Co do samej rozmowy  Jezusa z Eliaszem i Mojżeszem – nie tylko na Wielki Post – polecam audiobook „Projekt: Eliasz” RTCK i o. Adama Szustaka – link partnerski.