ratownik wojskowy przygotowujący opatrunek, zdjęcie: https://www.eucom.mil/, Master Sgt Donald Sparks, CC-0
LFX

Specjalność

Każdy żołnierz ma swoją specjalność – to jeden z faktów o wojsku, którego często nie są świadomi cywile. Za czasów służby zasadniczej w pierwszym dniu służby każdemu poborowemu w książeczce wojskowej pojawiało się magiczne pięć znaków, które decydowały o całej jego przyszłości wojskowej. Żołnierz, a więc i operator, bez specjalności po prostu nie istnieje. Myślę, że podobnie jest z mężczyzną.

Wszystkie dotychczasowe wpisy na temat specjalności zebrałem w pierwszym odcinku podcastu.

Pierwszy kontakt z duszpasterstwem ukierunkowanym na mężczyzn miałem w czasie rekolekcji „Męska Strona Rzeczywistości”, prowadzonych przez ks. Jacka Stryczka w Krakowie w 2011 roku. Najważniejszym stwierdzeniem w ich czasie było „Mężczyzna potrzebuje trzech rzeczy: misji, wizji i opcji”. Później, gdy zgłębiałem temat, zauważyłem element misji także u innych księży zajmujących się duchowością płci. O. Adam Szustak OP ten element nazywa „kształtem duszy”, a o. Fabian Błaszkiewicz SJ – „motywem osobistym”. Większość osób używa określenia „powołanie”. Gdy myślałem o tej sprawie w kontekście duchowości operatora stwierdziłem, że najbardziej pasuje mi właśnie określenie „specjalność”, a nie „misja”. Niezależnie od nazewnictwa jedno jest pewne: mężczyzna musi wiedzieć, kim jest w życiu, a właśnie o tym mówi jego specjalność. Dla każdego mężczyzny jest to niepowtarzalna droga do osiągnięcia szczęścia i pełnego realizowania siebie.

specjalność jest w Ciebie wpisana i musisz tylko ją odkryć

Jeśli zaczniesz myśleć o swojej specjalności, musisz uważać na dwie pułapki, w które łatwo można wpaść.

Pierwszą pułapką jest spłycenie znaczenie specjalności i ograniczenie jej zakresu tylko do jakiegoś kawałka życia. Pytanie „Kim jestem?” nie jest równoznaczne z „Co mam robić, żeby zarobić?” – to bardzo ważna różnica, której wiele osób nie zauważa. Podobny błąd popełniają ludzie, którzy stosują nazwę „powołanie” i ograniczają je do wyboru: małżeństwo albo na księdza. Specjalność to coś, co wykracza daleko poza samo życie zawodowe albo samo prywatne. Obejmuje całe Twoje życie, dwadzieścia cztery godziny na dobę i siedem dni w tygodniu. Jeśli masz zawód i pracę zgodną z Twoją specjalnością życiową – super. Jeśli nie – możesz myśleć o zmianie sposobu zarabiania na życie, ale prawdopodobnie też nie odczujesz tragedii, jeśli praca nie będzie związana z Twoją specjalnością, ale pozwoli Ci na jej realizowanie w czasie wolnym.

Drugą pułapką, w którą można wpaść przy myśleniu o swojej specjalności jest stwierdzenie „A to ja teraz będę [wstaw, kim będziesz]” (i spostrzeżenie, że w takim razie musisz całkowicie zmienić swoje życie i nauczyć się wielu nowych rzeczy). Specjalności – podobnie jak żołnierz w czasie poboru – nie możesz sobie wybrać. W wojsku była ona nadawana po uwzględnieniu wcześniejszego doświadczenia i kwalifikacji z cywila. W życiu jest podobnie. Swoją specjalizację życiową dostałeś, gdy tylko zacząłeś żyć. Jest ona w Ciebie wpisana i musisz tylko ją odkryć. Masz też określone zdolności, które mogą ułatwić Ci jej odkrycie i realizowanie się w niej.

Być może nie podoba Ci się stwierdzenie, że nie możesz zdecydować, kim jesteś, ale tak jest. Słowa takie, jak „misja” i „powołanie” (a w mojej wizji „specjalizacja”) sugerują, że to nie Ty masz decydujący wpływ na to, kim jesteś. Misja zakłada istnienie kogoś, kto na nią posyła. Powołanie – kogoś, kto powołuje do jego realizacji. Bierze się to tego, że początkowo te stwierdzenia były związane z religią i życiem duchowym. Tylko teraz wiele osób próbuje je stosować w oderwaniu od religii, co zwykle kończy się niespójnością systemu, który proponują. Bardzo dobrze ujęte jest to w książce „Jakiego koloru jest Twój spadochron” R. Bollesa i tam możesz przeczytać więcej o tej kwestii.

Życie różni się od wojska tym, że każdy ma zupełnie niepowtarzalną specjalizację. Tego, co Ty masz zrobić dla świata, nie zrobi nikt inny. Owszem, wiele osób może robić podobne rzeczy, jeśli popatrzy się na poziomie ogólnym. Ale w szczegółach Twoja specjalność jest zupełnie niepowtarzalna i jak Ty jej nie zrealizujesz – w świecie już zawsze będzie istniała pustka, której już nie będzie się dało wypełnić.

zdjęcie: USASOC News Service@flickr.com, CC-BY

Jeśli tak jest, to bardzo ważne jest rozpoznanie swojej specjalności. Nie podam tutaj konkretnego narzędzia – przykłady takich znajdziesz choćby w książkach wspomnianych parę akapitów wyżej autorów (oczywiście, wskażę je, jeśli pojawią się takie pytania). Dam Ci jedynie dwie wskazówki, co do kierunków poszukiwań:

1. Patrz na siebie jako całość. Nie oddzielaj życia zawodowego do prywatnego, czasu wolnego od pracy, czasu w domu od czasu poza nim… Jako mężczyzna jesteś integralną całością i na pewno nie jest Twoją specjalnością coś, co powoduje w Tobie rozłam.
2. Ponieważ swoją specjalność masz w sobie od zawsze, szukaj tego, co po prostu Ci wychodziło i wychodzi, a przy okazji daje Ci poczucie satysfakcji.

Wydaje mi się, że wielu facetów żyje dzisiaj bez świadomości, kim są. Nie znając swojej specjalizacji biegają pomiędzy różnymi celami, które sobie wymyślą (albo które podsuną im coachowie), mając poczucie, że cały czas mają za mało i muszą zrobić coś więcej. Wprowadzają w swoim życiu zmiany, z których nie akceptują i męczą się z nimi. Szukają satysfakcji, której może nigdy nie znajdą, bo w swoich działaniach będą mijali się z tym, kim są. Sam wiem dobrze, jak to jest być w takiej sytuacji rozbiegania. Ale mam nadzieję, że ta sytuacja będzie się zmieniać i będziemy mieli dookoła coraz więcej szczęśliwych mężczyzn-specjalistów.

Jako uzupełnienie tego wpisu, powstały dwie części poradnika:

A jeśli nie chcesz przegapić dalszych rozważań dotyczących specjalności, koniecznie zapisz się na newsletter!

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.