niebieski kryształ soli kuchennej z defektami, zdjęcie: jsj1771@flickr.com_CC-BY
odprawa

Niebieska sól (Mt 5, 13-16)

Dużo w życiu uczyłem się chemii. Dlatego właśnie w nagłówku wpisu o dzisiejszym fragmencie Ewangelii nie mogłem nie umieścić zdjęcia kryształu soli kamiennej. Teraz popatrz na to zdjęcie powyżej. Tak, to jest sól kamienna, czyli kuchenna, czyli halit. NaCl. Tak, kryształ jest w niektórych fragmentach niebieski. Uważam, że to zdjęcie rewelacyjnie oddaje coś, co można wyciągnąć z dzisiejszej Ewangelii, łącząc ją z krótkim kursem krystalografii.

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Jako Chrześcijanie mamy być solą dla ziemi. Sól przez lata zmieniała swoją wartość ale dzisiaj w pierwszym lepszym spożywczaku można kupić kilogram produktu spożywczego z Wieliczki za około złotówkę (od kiedy pisałem ten wpis, sól podrożała już praktycznie dwukrotnie). Jest tak tania, że po cenie trudno odróżnić ją nawet od soli drogowej. Za to na półkach często można też znaleźć sól himalajską – różową – co najmniej pięć razy droższą. Za różnicę w cenie (poza różnicami w technologii wydobycia, transporcie, marketingu i tak dalej) odpowiadają defekty.

Żeby wyjaśnić, czym są defekty najpierw muszę opowiedzieć, co to tak naprawdę jest kryształ, bo pewnie nie każdy z Was wie, co badają krystalografowie. Cechą charakterystyczną kryształu jest powtarzalność struktury wewnętrznej w trzech wymiarach. Można powiedzieć, że w krysztale jony (tak, jak w przypadku soli kuchennej), cząsteczki lub atomy stoją jak żołnierze na przysiędze. Jeżeli żołnierz stoi w miejscu x i wiadomo, że odstęp pomiędzy żołnierzami wynosi jakieś 75 cm (w jednostkach wojskowych określane jako „ręka-flaszka”) to znaczy, że trzydzieści metrów za miejscem x też stoi żołnierz. Podobnie jest w krysztale, tylko tam mówimy o odległościach rzędu ułamków nanometrów (nanometr to jedna milionowa milimetra).

A defekt to każde zaburzenie tej struktury. Czyli każdy żołnierz, którego dowódca nie dopilnował na zajęciach z musztry i który chce, żeby po powrocie z przepustki po przysiędze poświęcono mu dodatkową uwagę.

Ponieważ w przyrodzie nie ma kryształów idealnych (zaraz powiem, dlaczego) – każdy kryształek soli, który masz w solniczce, ma defekty. Przez pryzmat tych defektów warto popatrzeć na nasze Chrześcijaństwo, żebyśmy mogli naprawdę być solą dla ziemi.

Podstawowym defektem, który każdy z nas oglądał miliardy razy i  prawie nigdy go nie zauważył, jest krawędź kryształu. Kryształ idealny jest nieskończony – to twór matematyczny rozciągający się na całą przestrzeń. Dlatego właśnie w przyrodzie nie ma kryształów idealnych. I to wiadomość bardzo ważna dla Chrześcijanina: nie jesteś nieskończony. Oznacza to dla mnie, że jako Chrześcijanin muszę mieć świadomość trzech rzeczy:

  1. Znać swoje granice i ograniczenia. Mogę z nimi walczyć, próbować je przesuwać, zbliżać się do nich (chyba, że oznacza to zbliżanie się do grzechu), ale nie mogę udawać, że ich nie ma. Są.
  2. Być pokornym. Bóg, który jest Nieskończony, stworzył mnie na swoje obraz i podobieństwo. Ale to tylko podobieństwo, więc ja nieskończony nie jestem. 
  3. Skupić się na „tu i teraz”. Tak, mam mieć świadomość, co dzieje się na całym świecie, a nawet gdzie są dzisiaj granice naszego poznania, mam wspierać różne inicjatywy ogólnoświatowe, ale działać mogę tylko tu, gdzie jestem i w tym momencie. W wielu miejscach mnie nie ma i nigdy nie będzie.

Są też inne defekty, już niemożliwe do zauważenia gołym okiem. To, ładnie mówiąc, zaburzenia periodyczności sieci krystalicznej. O co chodzi? Pewnie wszyscy pamiętają ze szkoły, że wzór chemiczny halitu to NaCl. To oznacza, że w krysztale soli kuchennej na jeden anion chlorkowy przypada jeden kation sodowy, a siedzą one obok siebie mniej-więcej tak:

model sieci krystalicznej NaCl, CC-0

Ale rzeczywistość nie jest taka ładna i w tę strukturę wkradają się właśnie defekty, niszcząc ten piękny obraz ułożonych kulek. Defekt pojawia się, gdy w jakimś miejscu coś z tą strukturą się dzieje. Może to być na przykład:

  • brak jakiegoś anionu lub kationu w miejscu, gdzie powinien być (puste miejsce w szyku),
  • pojawienie się jonu chlorkowego lub sodowego tam, gdzie ich nie powinno być (dodatkowy żołnierz w szeregu),
  • pojawienie się innego kationu (np. potasowego) lub anionu (np. bromkowego) zamiast oczekiwanego ze składu chemicznego (żołnierz, który pomylił plutony; przy okazji: wiesz, że kupujesz sól jodowaną, prawda?),
  • pojawienie się jonu o innej wartościowości (tu nie mam analogii wojskowej, ale to dopiero wprowadza popłoch w drugiej podsieci!),
  • przesunięcie się fragmentu kryształu względem reszty (szereg przesunięty o jednego żołnierza w stosunku do pozostałych).

Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to wszystko strasznie i czytasz dalej. Już przechodzę do rzeczy.

Cała zabawa w tym, że te drobne zniekształcenia mogą mieć ogromny wpływ na to, jak wygląda dany kryształ. Np. za różowy kolor soli himalajskiej odpowiada to, że jest w niej zawarte żelazo (zamiast części sodu). Sól niebieska – taka, jak pokazałem na zdjęciu na górze artykułu – powstaje, gdy w krysztale brakuje niektórych jonów. Jest jeszcze parę możliwości: kryształ może być zielony, czerwony, brązowy i pewnie jeszcze wiele innych, ale już nie będę przeciągał.

Tak, jak każdy kryształek soli ma swoje defekty, każdy Chrześcijanin też je ma. Słabości, o których już wspomniałem, grzechy, niedociągnięcia, momenty, w których mi się „nie chce” i tak dalej. Nie bój się tego. Masz być jak sól, więc Bóg wie, że nie będziesz doskonały. I wie też, że taki „defekt” to tylko jedna któraś-tam Twojej „solowatości”. Z grzechami walcz, granice pokonuj, z niektórymi słabościami się pogódź (popatrz, jak zrobił to Nick Vujicic). Ale nie bój się tego, że to wszystko masz. Być może właśnie te defekty są tym, co nada kolor Twojemu Chrześcijaństwu.

Dopiero taka sól – która ma granice, której czasem brakuje jakiegoś jonu, w której czasem wtrąci się inny kation albo anion i w której czasami wszystko się poprzewraca – może nadać smak potrawie i zdrowie jedzącym posiłek. Dopiero taką sól można wysypać na lód, żeby ktoś się nie poślizgnął. Jeśli chcielibyśmy do tego użyć soli krystalograficznie idealnej – nigdy byśmy jej nie użyli, bo nie znaleźlibyśmy odpowiedniego kryształu.

Podobnie jeśli będziesz czekał, aż Twoje Chrześcijaństwo będzie idealne – nigdy nic nie zrobisz. Więc idź teraz w świat ze swoimi defektami.

Uff… chciałem jeszcze napisać,  jak się mają poszczególne defekty kryształów do defektów w naszych życiach i co dla bycia „światłem świata” oznacza fizyka światła, ale chyba wystarczająco się rozpisałem. Więc o świetle napiszę innym razem.

Obiecuję, że dużo więcej o chemii nie będę już pisał. Jeśli chcesz zweryfikować, czy dotrzymam słowa – zapisz się na newsletter i czytaj nowe wpisy.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.