Tata wie, czego mi trzeba; zdjęcie: unsplash.com
odprawa

Modlitwa (dużego) dziecka (Łk 11, 1-13)

Modlitwa „Ojcze nasz” to teraz „elementarz”, który wiele dzieci zna już w przedszkolu. Wiele osób odmawia ją co najmniej raz dziennie. Diakoni i księża – co najmniej trzy razy. Osoby, które odmawiają różaniec – co najmniej sześć razy. Dzieci raczej nie potrafią wiele z tej modlitwy zrozumieć. A pozostałe grupy… cóż, czasem lepiej jest, jeśli też nie próbują.

Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów. A On rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawinił; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie. Dalej mówił do nich: Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie. Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.

Cóż, zacznę od tego, że się powtórzę. Bo w sumie napiszę to, co już raz napisałem we wpisie o 10 rozdziale Ewangelii według świętego Marka. Ale to, co wtedy napisałem, jest dla mnie bardzo ważne i dlatego chcę to powtórzyć.

Modlitwa Pańska zawiera siedem wezwań (w nawiasie zostawiłem te, które św. Łukasz pominął):

  • niech się święci Twoje imię,
  • niech przyjdzie Twoje królestwo,
  • (niech dzieje się Twoja wola),
  • dawaj nam każdego dnia chleba powszedniego,
  • przebacz nam nasze grzechy,
  • nie dopuść, byśmy ulegli pokusie,
  • (zbaw nas od złego).

Kiedyś, jak uważałem się za dojrzałego Chrześcijanina, próbowałem wziąć tekst tej modlitwy „na warsztat” i go zrozumieć. I cokolwiek bym wtedy nie pomyślał to wiem, że strasznie się wtedy pogubiłem.

Bo przed tymi siedmioma wezwaniami jest „Ojcze”. Tato. Pater. Abba.

Ta modlitwa to dla mnie płacz dziecka. Niemowlaka, który nie umie powiedzieć, o co mu chodzi. Płacze, bo to jedyny sposób komunikacji werbalnej który zna. I wie, że rodzic rozpozna, o co chodzi i odpowiednio na to zareaguje.

Tato wie lepiej, czego potrzebuję

Jak wspomniałem, to już kiedyś napisałem. Tutaj nie było nic nowego. Ale tak mocno na mnie działa taka perspektywa patrzenia na tę modlitwę. Jeśli chcesz coś nowego – zajrzyj na blog Pawła.

Do analogii z naszym ludzkim rodzicielstwem nawiązał z resztą Jezus komentując tę modlitwę (tutaj już będzie coś, czego nie było w poprzednim wpisie): „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. Nie jestem idealnym ojcem, ale czasem potrafię dać dzieciom coś dobrego. A to dla mnie kolejny powód żeby wiedzieć, że dostanę od Boga coś o wiele lepszego.

I tak, nie wszystko, o co proszę, dostaję od razu. Niektórych rzeczy już wiem, że nigdy nie dostanę – i widzę, że bardzo dobrze, że nie dostałem ich wcześniej. Tak samo, jak pewnie nie dostanę wielu rzeczy, o które teraz się modlę, bo właśnie jestem jak dziecko – ja tak naprawdę nie wiem, o co chodzi. To Tato ma wiedzieć i odpowiednio zareagować.

Ale jest jeszcze jedno w kwestii wysłuchiwania modlitw. Wydaje mi się że wiele z tych, które uważałem za niewysłuchane po prostu się nie pokrywały z decyzjami, które równolegle do modlitwy podejmowałem. Kolejny raz zachowywałem się jak dziecko, które prawie zasypia na stojąco, ale płacze, jak rodzic chce je zaprowadzić do łóżka.

I dlatego Bóg dał mi potem coś o wiele lepszego, niż to, o co prosiłem.

Proś, kołacz, Módl się. Nawet, jeśli w danym momencie totalnie nie wiesz, jakie słowa mówisz w modlitwie. Bóg Ci da. Aż nie spodziewasz się, jak dobre rzeczy.

Ponieważ mamy tego samego Tatę, zapraszam Cię do częstszego kontaktu i dołączenia do mojego newslettera.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.