odprawa

JEST w tym miejscu (J 6, 24-35)

Dzisiaj wieczorem zaczynam urlop. Z tego względu niektóre wpisy w sierpniu mogą być krótsze, niż standardowe. I dlatego na początku tego wpisu poświęć choćby parę sekund i pomódl się za odpoczynek mój i mojej rodziny. Żebyśmy, gdy dojedziemy do miejsca przeznaczenia, zobaczyli, że Bóg już tam na nas czeka. Bo taką właśnie informację znalazłem w niedzielnej Ewangelii.

Kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że na brzegu jeziora nie ma Jezusa ani Jego uczniów, wsiedli do łodzi, dotarli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: „Rabbi, kiedy tu przybyłeś?” W odpowiedzi rzekł im Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”. Oni zaś rzekli do Niego: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?” Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: „Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał”. Rzekli do Niego: „Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba””. Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”. Rzekli więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!” Odpowiedział im Jezus: „Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.

W Biblii jest kilka wersetów, które niedzielny cykl czytań ominął w tym roku. Pomiędzy rozmnożeniem chleba, a poszukiwaniami Jezusa mija noc. Rano ludzie zebrani na łące nad jeziorem zauważyli, że Jezus gdzieś poszedł i zaczęli go szukać. Znaleźli Go w Kafarnaum i zadali Mu pytanie, na którym chcę się skupić w tym wpisie: „Rabbi, kiedy tu przybyłeś?”.

Myślę, że to jedno z najfajniejszych doświadczeń w życiu – nagle zauważyć, że Bóg jest gdzieś, gdzie się go wcześniej nie spodziewałeś. Tak, że aż pytasz „Ale skąd Ty się tu wziąłeś”? Mi zdarza się zadawać takie pytanie szczególnie w sytuacjach, w których wszystko, co uważałem za totalne dno i porażkę nagle układa się w sukces. Albo jak coś, co mi nie wyszło, okazuje się fundamentem do zbudowania czegoś rewelacyjnego. Albo jak to, że nie jedna rzecz mi się nie udała okazuje się być warunkiem tego, że udało się coś o wiele lepszego. Gdy już dojdę do takiego momentu i Go zauważę zwykle też zauważam, że On był w tej sytuacji cały czas – tylko przez moje wyobrażenia Go nie widziałem. Ćwiczeniem dla mnie zauważanie Boga na każdym etapie tego, co robię. Od samego początku do końca – a nawet dłużej – niezależnie od tego, jak w danej chwili mi idzie.

Zachęcam Cię, żebyś wykorzystał ten tydzień tak, jak ludzie szukający Jezusa – zadziw się tym, gdzie On jest. Przypatrz się tym obszarom swojego życia, w których teraz nie widzisz obecności Boga. Które w Twoim odczuciu są czymś, co robisz bez Niego. Na przykład wybierz jeden taki obszar na każdy dzień tygodnia. Pracuj nad każdym takim obszarem – przyglądaj się mu, obchodź od każdej strony, koncentruj się na nim – tak długo, aż z zaskoczeniem zapytasz Boga „Rabbi, kiedy tu przybyłeś?”. Pamiętaj – On już jest przy Tobie. Od początku. I na zawsze.

Niespodziewanie, na koniec tego tekstu zaproszę Cię do newslettera.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.