kamieni kupa, PublicDomainPictures@Pixabay.com, CC-0
odprawa

… i kamieni kupa (J 8, 1-11)

zeszłym tygodniu pisałem (i nawet mówiłem) o sytuacji, w której szatan próbuje nas okłamać, że Bóg już nie chce mieć dzieci takich, jak my. Dzisiaj będzie o kolejnym jego oszustwie – kiedy stara się nam wmówić, że Bóg jest połączeniem księgowego z sędzią i tylko prowadzi buchalterię grzechów każdego z nas. Na szczęście Chrześcijanin wie, że te kłamstwa złego są tak groźne, jak kupa kamieni leżących na dziedzińcu Świątyni Jerozolimskiej.

Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz? Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień. I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz.

został tylko Jezus, kobieta leżąca twarzą do ziemi i kupa kamieni

Co mogła czuć tamta kobieta? Faryzeusze i uczeni w Piśmie pewnie wyciągnęli ją siłą z domu, w którym spotkała się ze swoim kochankiem. Rozdzierając jej ubranie i rzucając głośne opinie na jej temat, przepychali ją ulicami Jerozolimy w kierunku Świątyni. Może nawet ją straszyli, że jest teraz w Jerozolimie taki Nauczyciel, który dokładnie przestrzega Prawa, więc On dopiero ją osądzi. Po przejściu kilkuset metrów, któreś-tam pchnięcie sprawiło, że padła twarzą na piach na dziedzińcu Świątyni.

Od razu się wytłumaczę: zauważyłem, że Ewangelista napisał „postawiwszy ją pośrodku” i „pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku”. Ale jak sobie wyobrażam tę scenę to cały czas przychodzi mi przed oczy obraz kobiety leżącej wśród tłumu i do takiego obrazu się odwołam. Ale pamiętaj, że może być to mój błąd interpretacyjny.

Przy paru okazjach zdarzało mi się leżeć twarzą na ziemi i być biernym względem tego, co się ze mną dzieje. Jeśli nie byłeś w takiej sytuacji powiem Ci, że nie jest to komfortowe ani fajne. Nawet w kontrolowanych warunkach, kiedy wiesz że ktoś, kto siedzi Ci na plecach, jest dobrze wyszkolony i parę osób czuwa nad tym, żeby wszystko przebiegło bezpiecznie. Brak kontroli i to, że widzisz przed sobą tylko kawałek trawy albo podłogi sprawiają, że adrenalina skacze, a cały organizm reaguje na ten hormon. Z resztą – wspominałem trochę o tym przy adwentowym cyklu #JakOperator.

Jestem pewny, że tamta kobieta, leżąc na jerozolimskim piachu, już tylko czekała na śmierć. Nie widziała, kto jest dookoła niej, jaki jest rozkład sił i co się dzieje – widziała jedynie brązowo-żółtą plamę piasku, który wchodził jej do oczu, ust i nosa. Myślę też, że niewiele słyszała, bo w uszach tylko dudniło jej tętno. Tylko czekała aż uderzy w nią kamień, a potem następne, z nadzieją, że jeden z pierwszych uderzy ją w głowę wystarczająco silnie, żeby straciła przytomność i nie czuła dalszego bólu.

A co się działo w tłumie dookoła niej? Jak sobie to wyobrażam, to na początku wszyscy się przekrzykiwali, wysuwając Jezusowi kolejne wersety z Pięcioksięgu, zgodnie z którymi powinna zostać ukamienowana, i ponaglając Go do wydania wyroku. Myślę, że na to wszystko Jezus odpowiedział raczej pod nosem, cicho i spokojnie. Że dziedzińca nie przeszył Jego krzyk. Raczej pojawił się cichy szept, który usłyszeli ludzie w pierwszych rzędach. Oni zaczęli powtarzać te słowa cicho, sami do siebie. To usłyszeli ludzie dookoła nich i tak wiadomość „kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” rozeszła się w całym tłumie.

Ewangelista napisał, że gdy do ludzi dotarł przekaz tej wiadomości, zaczęli się „jeden po drugim” rozchodzić. Czyli nie było tak, że wszyscy na raz zostawili kamienie tam, gdzie stali (dzięki czemu pewnie powstałaby tam ciekawa posadzka albo droga), tylko najpierw jedna osoba, odchodząc, odrzuciła swój kamień kawałek od siebie. Druga rzuciła kamień w tamtym kierunku i tak dalej. Na końcu pozostał Jezus, piszący palcem po piasku, kobieta leżąca twarzą na ziemi i stos kamieni.

Pewnie to cisza, która wtedy nastała sprawiła, że kobieta podniosła wzrok. Najpierw ostrożnie, żeby tylko zorientować się, co się dzieje. Potem podniosła cała głowę, a w końcu wstała i się rozejrzała. Z jednej strony zobaczyła Jezusa, nadal grzebiącego palcem w piasku (słyszałem parę razy interpretację, że pisał tam nasze grzechy ale mi osobiście się wydaje, że raczek albo sobie po prostu bazgrał, albo robił listę zakupów na kolację). Z drugiej – stertę kamieni, które miały ją zabić. I, stojąc pomiędzy nimi, usłyszała od Jezusa słowa „Ja Cię nie potępiam”.

Cała ta sytuacja jakoś kojarzy mi się z chwilami, kiedy miałem długie przerwy w spowiedzi albo któryś-tam raz szedłem się wyspowiadać z dokładnie tego samego i cały czas w sobie słyszałem podszepty w stylu „Zobaczysz, jak Bóg Cię osądzi! Każe Cię ukamienować! Wyrzucić!”. Potem była spowiedź, w czasie której nie wiedziałem, co się działo – jakbym leżał twarzą do ziemi – i nagle wstawałem z przebaczeniem, a mój strach i grzechy leżały już obok i nie mogły mi wyrządzić żadnej krzywdy.

Dlatego dzisiaj chciałem Cię zachęcić: idź do spowiedzi. Szczególnie, jeśli od jakiegoś czasu jej unikasz albo masz teraz wątpliwości, czy możesz tak kolejny raz iść do Boga z dokładnie taką samą mizerią, jak tydzień, dwa, miesiąc czy rok temu. U Niego znajdziesz tylko Miłosierdzie. A jak już pójdziesz i poczujesz to raz – to potem nie czekaj na kolejny rok, tylko korzystaj z Miłosierdzia regularnie co kilka tygodni.

A tak od siebie jeszcze dorzucę, że polecam pójść w najbliższym tygodniu – zanim zacznie się szaleństwo kolejek przed Triduum.

Zostaw swój e-mail poniżej, a nie ucieknie Ci żadne z moich rozważań Ewangelii:

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.